Zespół z Wieniawy to ewenement na piłkarskiej mapie nie tylko naszego regionu. Gracze tego klubu nie tylko nie domagają się wynagrodzenia za występy, ale w obliczu problemów klubu wyszli z inicjatywą pokrywania kosztów wyjazdów. Przed sezonem trener Zbigniew Grze-siak, odpowiedzialny także za sprawy organizacyjne, chciał złożyć w Lubelskim Związku Piłki Nożnej pismo o nieprzystąpieniu do rundy wiosennej. O to, by tego nie robił, poprosili go właśnie piłkarze, którzy na ostatni mecz ze Stalą w Kraśniku pojechali własnymi środkami transportu.
Gdy wyczerpały się skromne fundusze, także na organizację meczów domowych (opłacenie sędziów, opieka medyczna), Grzesiak podjął decyzję o kolejnej wizycie w LZPN. Miała ona nastąpić wczoraj i w tym momencie do akcji wkroczyli kibice ze Stowarzyszenia Niezłomni. Założyli specjalny profil na portalu społecznościowym Face-book "Ratunek dla Lublinian-ki!". Od rana do południa do akcji włączyło się blisko trzysta osób. Liczba ta stale rosła.
- Nie liczymy, ilu ludzi się zapisze i da pieniądze na funkcjonowanie klubu (na stronie jest numer konta, na który można przelać choćby symboliczną złotówkę - red.). Chcemy nagłośnić jeszcze raz sprawę. Sami oczywiście się mobilizujemy i dorzucamy do akcji z własnej kieszeni, na najbliższym meczu zorganizujemy również zbiórkę pieniędzy - informuje Adrian Mańko, członek stowarzyszenia, a także jego rzecznik prasowy.
Fani tworzą prowizoryczny budżet, który ma pozwolić Lubliniance dograć sezon do końca. - Cieszę się z takiego obrotu sprawy. Z jednej strony stoimy na straconej pozycji, z drugiej tego typu inicjatywy niezwykle budują - mówi Grzesiak, który we wtorek miał kolejne spotkanie z przedstawicielami Niezłomnych. - Już raz rozmawialiśmy w tym tygodniu. Wciąż dostaję też telefony z pytaniami: co dalej. Sami zawodnicy też do mnie przychodzą i mówią, że chcą grać za wszelką cenę. Jeśli akcja kibiców pomoże, będzie super, ale i tak wciąż będzie problem w przyszłości - dodaje trener.
- Liczymy, że do pomocy zgłoszą się nie tylko kibice i nie będziemy tego dźwigać na własnych barkach. Być może pojawią się jacyś drobni sponsorzy - dywaguje Mańko. Lubliniance, niestety, nie może pomóc LZPN, mimo takich chęci. - Pod swoją kuratelą mamy mnóstwo klubów i mnóstwo ma kłopoty. Wesprzemy jeden, zaraz upomną się inne - wyjaśnia Dobrosław Stec, dyrektor biura lubelskiego związku.
POTRZEBA IM MINIMUM 6 TYSIĘCY
Do końca sezonu Lubli-niance pozostało siedem meczów na własnym boisku. Koszt organizacji każdego to od 500 do 1000 zł. Do tego dochodzą także spotkania juniorów. Suma potrzebna do pomyślnego zakończenia rozgrywek to minimum 6 tysięcy złotych. W kwietniu doszły dodatkowe wydatki: wynajem pomieszczeń na obiekcie. Mimo że Lublinianka przystąpiła do rozgrywek, jako S.S.A., to niekoniecznie spółka musi uiszczać opłaty. - Nie ma konieczności wpłacania z konkretnego źródła, musi być tylko określony cel - wyjaśnia Dobro-sław Stec z LZPN.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?