Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klatt trzy razy skarcił Motor

Marcin Puka
Marcin Klatt (z lewej) trzy razy cieszył się ze swojej bramki.
Marcin Klatt (z lewej) trzy razy cieszył się ze swojej bramki. Fot. Przemysław Szyszka
Motor Lublin-Warta Poznań 1:4. Zero punktów, sześć straconych goli i zaledwie jedna zdobyta bramka - to bilans piłkarzy lubelskiego Motoru po dwóch kolejkach pierwszej ligi. W sobotę lublinianie dostali bolesną lekcję futbolu i przegrali u siebie z Wartą Poznań 1:4 (0:2). Mimo że trzy razy Roberta Mioduszewskiego pokonywał Marcin Klatt, na pochwały zasłużył cały zespół gości. Natomiast lublinianie z taką grą nie mają czego szukać na zapleczu ekstraklasy.

W szeregach Motoru zadebiutowało trzech nowych piłkarzy. Bramkarz Mioduszewski, obrońca Krystian Kalinowski i pomocnik Damian Niemczyk. Lubelska publiczność szczególnie liczyła na tego pierwszego. Jego interwencje miały pomóc w zdobyciu pierwszych punktów, ale "Miodek" nie jest w formie. Zawinił przy straconych golach. Ma jednak usprawiedliwienie - ostatnio leczył kontuzję i bardzo dawno nie stał między słupkami.

Po początkowym badaniu sił, do głosu doszła bardzo mądrze taktycznie ustawiona Warta. Chociaż kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 11 min prowadzący spotkanie Rafał Greń z Rzeszowa zauważył, że w polu karnym Warty za koszulkę przetrzymywany był Michał Maciejewski. Gwizdek sędziego jednak milczał.

W 14 min goście po błędzie Damiana Falisiewicza objęli prowadzenie. Z lewej strony piłkę dośrodkował kapitan Warty Tomasz Magdziarz, a Klatt głową skierował ją do siatki. Od tego momentu poznaniacy kontrolowali grę, a lublinianie próbowali dośrodkowań w pole karne. Szczególnie aktywny był Marcin Syroka, ale z tych wrzutek niewiele wynikało. Raz szczęścia z dystansu próbował Niemczyk, jednak było to bardzo niecelne uderzenie. W 28 min przypomniał się były reprezentant Polski, ikona Lecha, obecnie gracz Warty. Piotr Reiss, bo o nim mowa, przymierzył technicznie z 25 m, a piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.

Żółto-biało-niebiescy bili głową w mur, nie potrafili przeprowadzić chociażby jednej składnej akcji. Czasami nie dało się na to patrzeć, a lublinianie wyglądali na zupełnie bezradnych. Jest takie powiedzenie: do trzech razy sztuka. I gdy goście wykonywali trzeci rzut rożny, podwyższyli prowadzenie. Dośrodkowanie Magdziarza, główka Klatta i zrobiło się 0:2. Gdy sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, Mirosław Kosowski, trener Motoru, dopiero po jakimś czasie udał się do szatni. Pewnie nie spodziewał się takiego przebiegu meczu.

I zaraz po przerwie ponownie dostał obuchem po głowie. Arkadiusz Miklosik strzelił z 18 m i goście byli pewni zwycięstwa. Tym bardziej że za chwilę Klatt przegrał pojedynek sam na sam z Mioduszewskim.
Gościom przytrafił się jednak moment dekoncentracji i Motor to wykorzystał. Dużo ożywienia wniósł wprowadzony w drugiej połowie Wojciech Białek i szkoda, że nie zagrał od początku. Był aktywny, próbował strzałów z dystansu i nawet strzelił gola, ale potem się okazało, że trafienie zaliczono Michałowi Maciejewskiemu. Jednak riposta gości była błyskawiczna. Dzieła zniszczenia dopełnił Klatt, wykorzystując kolejny błąd Mioduszewskiego.

Po meczu powiedzieli
Bogusław Baniak, trener Warty
Obu zespołom należy podziękować za pracę włożoną w mecz przy takim upale. Mam żal do zespołu tylko za to, że przy wyniku 3:0, kiedy zespół Motoru jest na kolanach, to nie można sobie robić zabawy, kpin czy szukać ośmieszenia rywala. Z tego wynika gol na 3:1 i kontaktowa bramka wisi w powietrzu. Tak nie zachowują się rutyniarze.

Mirosław Kosowski, trener Motoru
Cieszę się, że w naszej drużynie znowu zadebiutowało kilku nowych zawodników. To był dla nas trudny mecz, graliśmy z bardzo doświadczonym przeciwnikiem i nasze najszczersze chęci okazały się za małe, żeby zdobyć chociaż punkt. Mimo to pokazaliś-my kilka ciekawych akcji, dlatego mecz mógł się podobać, mimo naszej porażki.

Wojciech Białek, piłkarz Motoru
Faktycznie dotknąłem piłkę przy golu dla nas, ale uczyniłem to już za linią bramkową, więc trafienie należy zapisać Michałowi Maciejewskiemu. Niestety, w pierwszej połowie dosta-liśmy dwie bramki ze stałych fragmentów gry i było po wszystkim. Zabrakło nam przede wszystkim większej koncentracji w obronie.

Motor Lublin - Warta Poznań 1:4 (0:2)
Bramki: Maciejewski 76 - Klatt 14, 43, 78, Miklosik 51. Widzów: 1500. Sędziował: Rafał Greń z Rzeszowa

Motor: Mioduszewski 4 - Falisiewicz 4 (78 Budzyński 4), Maciejewski 6, Krystosiak 4, Kalinowski 4 - Syroka 6, Król 4 (78 Hempel 4), Żmuda 6, Niemczyk 5, Popławski 4 (51 Białek 6) - Oziemczuk 4. Trener: Mirosław Kosowski.

Warta: Radliński 6 - Ignasiński 6, Jankowski 6, Bartkowiak 6, Otuszewski 6 - Bekas 6, Miklosik 7 (88 Ngamayama), Magdziarz 8, Reiss 7 (83 Bała), Iwanicki 6 (71 Wojciechowski 4) - Klatt 9. Trener: Bogusław Baniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski