MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klienci ciuchlandów zaczęli stawiać na jakość. Nieraz trafiają na prawdziwe "perełki"

Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk
Najwięcej klientów w sklepach z używaną odzieżą jest w dniach dostawy, gdy ceny są najwyższe
Najwięcej klientów w sklepach z używaną odzieżą jest w dniach dostawy, gdy ceny są najwyższe Grzegorz Olkowski
Odwiedziliśmy toruńskie sklepy z używaną odzieżą. Zdania na temat opłacalności interesu są różne, ale właściciele, generalnie nie narzekają.

Wśród toruńskich "ciuchlandów"

"Ciuchland", "Tania odzież", "Second Hand", "Odzież używana", a nawet "Lumpeks" - takie i inne szyldy stały się polską codziennością w latach dziewięćdziesiątych, gdy otworzyły się granice. Do naszego kraju wkroczył wówczas Zachód - kolorowe, markowe stroje zamiast siermiężnej mody lat słusznie minionych.

Myliłby się jednak ten, który sądziłby, że biedne i zacofane kraje postsocjalistyczne były po prostu miejscem, w którym bogatsi sąsiedzi pozbywali się niepotrzebnych rzeczy. Lumpeksy całkiem nieźle prosperują też bowiem praktycznie w całej Europie Zachodniej. Na przykład szacuje się, że korzysta z nich aż 67 procent Brytyjczyków urodzonych po 1980 roku.

Skala całego kraju

A jak jest w Polsce? Pani Karolina Ciechomska ma wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu ciuchlandu. Obecnie robi to w sklepie przy ulicy Grudziądzkiej 77.

- W tym miejscu jestem od dziewięciu lat - mówi. - Na pewno nie jest to już to, co w poprzednich latach. Klientów jest mniej, koszty rosną, więc musiałam posiłkować się wprowadzeniem nowego towaru, jak na przykład chemii z Niemiec, nowych ubiorów lub torebek. Inaczej nie dałabym rady. Ale nie narzekam, bo lubię robić to, co robię. Kiedyś lepiej kręcił się biznes, bo nie było tylu ciuchów różnych marek w różnych cenach w sklepach. Schodziło więc wszystko w ciuchlandach. Dziwi mnie tylko to, że dzisiaj niby tyle mówi się o ekologii, o nadawaniu różnym rzeczom drugiego życia, ale w przypadku "lumpków" tego nie widać.

Zmieniła się też "struktura" zakupów.

- Kiedyś obowiązywała zasada: kupić jak najwięcej kolorowych rzeczy za jak najmniej pieniędzy - dodaje pani Karolina. - Dzisiaj cena nie ma wielkiego znaczenia, ludzie patrzą na jakość. Najwięcej jest ich w dniu dostawy, mimo że wówczas jest najdrożej. Szukają "perełek", które się zdarzają. Są "zawodowcy" doskonale znający się na ciuchach. Wiedzą, co wybrać, żeby potem odsprzedać to z zyskiem w Internecie. To są główni klienci. Dominują oczywiście kobiety, u mnie najlepiej obecnie schodzą bluzki i koszulki. Rzadko pojawiają się też mężczyźni, a jeśli już, to zwłaszcza młodzi, którzy gustują w oryginalnych rzeczach.

Niesprzedany towar nasza rozmówczyni odsprzedaje innym ciuchlandom. A skąd bierze go do swojego sklepu?

- Kupuję w workach w hurtowni - wyjaśnia. - Oczywiście są to zakupy "w ciemno". Można trafić na super towar, ale też i się naciąć. To kompletna loteria, no, może poza tym, że są hurtownie lepsze i gorsze i trzeba wiedzieć, gdzie kupować.

Polecamy

Popularna w Toruniu "Stylownia"

Nieco dalej na Grudziądzkiej trafiamy na "Stylownię" - jeden z sieci sklepów tej firmy, specjalizującej się sprzedażą w głównej mierze używanej odzieży.

- Ludzie się kręcą, kobiety najczęściej o tej porze kupują sukienki i bluzki - słyszymy od sprzedawczyni, pani Weroniki. - Mężczyźni kupują oryginalne rzeczy, na zwykłe nie zwracają uwagi. Klienci lubią wyprzedaże, jak na przykład po sześć złotych sztuka, to schodzą koszulki, dresy i spodnie. Wiadomo, że są okresy lepsze i gorsze, ale nie oceniłabym tego, że jest źle. Oprócz używanej odzieży szef kupuje oryginalne nowe buty. Nowy towar mamy co dwa tygodnie w niedzielę. Wówczas są kolejki jeszcze przed otwarciem. Rekordzista w punkcie na Rubinkowie czekał w samochodzie na otwarcie od północy. A czy to dobry biznes, to musiałby pan porozmawiać z właścicielem.

Jak na zawołanie w tym momencie w sklepie pojawia się szef, czyli pan Łukasz.

- Nie narzekamy. Jak zaczynaliśmy dziesięć lat temu, to przychodzili głównie ludzie starsi, teraz przychodzi bardzo dużo młodych. Sporo jest osób, które traktują to zarobkowo. Kupują u nas i sprzedają trzy - cztery razy drożej w Internecie. Albo nawet za więcej. Trzeba się na tym znać, rozróżniać te najcenniejsze marki. Sam nie znam wszystkich marek, bo to jest nierealne. Są przypadki, że jakiś ciuch wydaje mi się zwykły, a potem dowiaduję się, że ktoś go sprzedał za dwa tysiące złotych. Bo był jakiejś marki znanej tylko koneserom.

W sklepie z używaną odzieżą ze Szwecji w Bumarze trafiamy na taki tłok, że nie mamy serca zajmować czasu zapracowanym sprzedawczyniom. Akurat tego dnia była dostawa towaru, który kosztuje najdrożej w tygodniu - 75 złotych za kilogram (najtaniej jest w sobotę - po 25 złotych).

Przy wyjściu trafiamy na mężczyznę w średnim wieku, rzadki widok w sklepach z używaną odzieżą. Niczego nie kupił.

- Ja nie umiem tam szukać - macha zrezygnowany ręką. - Do ciuchlandu nie chodzę jednak regularnie, może raz na kilka miesięcy, jak akurat przechodzę obok i mam czas. Za to moja żona zawsze coś znajdzie, nieraz nawet dla mnie. Chociaż mogę się pochwalić, że ostatnio mi się udało zrobić zakupy w ciuchlandzie w Hiszpanii. Sam znalazłem i kupiłem trzy koszulki, dwie Zary i jedną Tommy'ego Hilfigera, w bardzo dobrym stanie. Po dwa euro za sztukę.

Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska