Zmarły w lutym tego roku Andrzej Kot kochał koty. Umieszczał je w swoich grafikach: chude, grube, zawsze sympatyczne. Napisał nawet fraszkę "Andrzej Kot - psot z Lublina, to takie zwierzę, żyje na Grodzkiej, a mnoży się na papierze".
Nic więc dziwnego, że Jarosław Koziara, sam będący artystą plastykiem, postanowił, że najlepszym sposobem na upamiętnienie znakomitego grafika będzie sgraffito (ścienna dekoracja, jaką znamy z innych staromiejskich kamienic) z wizerunkami kocich pyszczków w czerni i bieli.
Warto przy tym zaznaczyć, że każdy kotek byłby inny. Wedle pomysłu Koziary, koty ku pamięci Kota znalazłyby się na fasadzie kamienicy, w której mieszkał zmarły, przy ul. Grodzkiej 17.
Pod kocimi łebkami mogłaby się znaleźć wspomniana fraszka i grafika: kot i kozioł obok winorośli, wznoszący pospołu toast lampką wina.
- Kamienica należy do prywatnych właścicieli i kiedy próbowałem ich przekonać do koncepcji, najpierw się wahali, ale w końcu powiedzieli "tak" - mówi Koziara. - Taka dekoracja miałaby sens z wielu powodów - Andrzej dorastał właśnie w tym miejscu, tu tworzył, a sgraffito wpisywałoby się w historię miasta i byłoby atrakcją turystyczną. Koziara przedstawił już plan w biurze konserwatora zabytków. Ale Dariusz Kopciowski, z-ca wojewódzkiego konserwatora zabytków, na pomysł malowania czegokolwiek na wpisanej do rejestru zabytków kamienicy kręci nosem.
Przypomina, że w XX wieku sgraffiti pojawiały się na Starym Mieście w Lublinie tylko w latach 30. i 50., w tym drugi przypadku jako forma hołdu PRL. - Stworzenie nowej dekoracji może stworzyć pewien precedens: a co jeśli po tym, jak wydamy zgodę, zgłoszą się do nas osoby, które będą chciały w ten sam sposób upamiętnić innych mieszkańców kamienic na Starym Mieście? - tłumaczy Kopciowski i dodaje, że do tego dochodzą wątpliwości natury formalnej: właściciele zgłosili wniosek o remont kamienicy, w którym nie ma słowa o sgraffito.
Dodaje jednak, że biuro konserwatora jest w stanie pójść na kompromis i zezwolić na jeden rysunek: wspomnianego kota i kozła z podpisem. Nic więcej. Żadnych kocich łebków.
Koziara nie składa jednak broni. Na razie myśli o założeniu komitetu społecznego na rzecz powstania dekoracji. Podczas rozpoczynającego się w piątek Jarmarku Jagiellońskiego będzie zbierał w tym celu podpisy. Będzie też sprzedawał grafiki Kota z jego autografami. Jest ich kilkadziesiąt, każda kosztuje 400 zł. Pieniądze zostaną przeznaczone na wydanie albumu z 500 pracami Kota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?