Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kogo w Polsce nienawidzimy i czemu wszystkich

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny Fot. Polskapresse
Sol Campbell, prymitywny angielski piłkarz, którego nazwisko oznacza ni mniej ni więcej "obozowy dzwonek", wie, że coś dzwoni, ale nie wie, w którym kościele. Otóż...

Prawdą jest, że my w Polsce nienawidzimy Murzynów i Żydów, to oczywiste. Nienawidzimy również samych siebie, czyli Polaków, ze szczególnym uwzględnieniem najbliższych sąsiadów, z którymi mamy wspólną miedzę. Nienawidzimy zatem też Ruskich, szkopów i Pepików. Nienawidzimy całych grup zawodowych - policjantów, zwłaszcza z drogówki, kanarów (za nich to nawet się wstydzimy), gajowych i gejowych. Od dzieciństwa uczą nas nienawidzić łysych i okularników. Michnika nienawidzimy i każdego, kto sprawuje władzę, czyli obecnie Tuska. Nienawidzimy też będących w opozycji, czyli Kaczyńskiego i tego śmiecia z innej partii, którego nazwiska nie wymienię, każdy takich śmieci ma wokół siebie dostatek. No, nienawidzimy też od dzieciństwa kolegów, którzy mają lepsze stopnie, lepsze ciuchy albo zarazem i lepsze dziewczyny, samochody i lepszych rodziców (no, a każdy chciałby lepszych, zwłaszcza w Dniu Dziecka, wznosząc okrzyk: - Boże, czemuś mnie akurat takimi zgredami pokarał?). Nienawidzimy klubów sportowych, tu prym dzierży Legia Warszawa, a jakaś tam grupa nienawidzi też zapewne Pawła Zarzecznego (wisi mi to i powiewa). Mówiąc wprost - nienawidzimy wszystkich, co widać po wpisach w internecie. Nawet modne słówko "hejter" jest od - nienawidzenia, nie od miłości przecież. Jest więc to, drogi Solu Łysolu, nasza polska zła przypadłość, jak wszystko, co ma w rdzeniu, niczym ość stojąca w gardle - właśnie tę dziwaczną zbitkę "ść". Czyli nienawiść, zawiść, podłość, zazdrość, chciwość, niegrzeczność, fałszywość, wstrętność, pijaność, wulgarność, obrzydliwość, dzikość, brudność, grzeszność, agresywność...

Zadowolony jesteś, kmiotku?

No dobra, ale przecież gdyby nie cechy złe, bezwzględnie okropne, nie wykształciłyby się cechy wspaniałe. Też na "ść".

Miłość, godność, szlachetność, wielkość, ambitność, pracowitość, skromność, serdeczność i tysiąc im podobnych, na przykład wstrzemięźliwość. Są to cechy, których w Polsce każdy ma mnóstwo, ale których nie ma... żaden angielski obrońca.

Daleko nie szukać, najlepsi tamtejsi gracze defensywy na przestrzeni ostatnich lat to Butcher (idealnie nazwisko oddające boiskowy charakter - "rzeźnik"), dziwkarz Terry, jego wierny druh Cole, Adams, alkoholik nawet nieobiecujący i nieanonimowy, czy Stuart Pearce, uchodzący za kogoś w rodzaju głupka, podobnie jak dopingowicz Rio Ferdinand, patałach Southgate, wow, mógłbym tę listę hańby ciągnąć w nieskończoność, ale płacą mi tylko za tysiąc słów.

Ładnie o tych angielskich obrońcach pisze nieboszczyk Best, w tym o swoim koledze z United, zwykłym chamie, odsyłającym rywali - chyba tego się naczytała ta Łysa Pała - w trumnach.

Oto stoją dwie sąsiadki przy płocie. No i Mama Chama mówi: - Boję się, że syn kiedyś wróci kiedyś do domu ze złamaną nogą... A na to sąsiadka: - A ja się bardziej boję o tego, któremu on tę nogę urwie...

No dobra, z Wysp znamy przecież kilku fajnych obrońców. Mistrz świata Bobby Moore, który kiedyś w Chorzowie wyłożył piłkę Lubańskiemu, dzięki czemu raz w życiu ograliśmy Anglię (a tę akcję wymyślił, serio, Gmoch, który dziś znany jest wprawdzie z reklamy Lidla tylko, lodów i pomidorów chyba, ale był to łebski facet, napisałem nawet kiedyś o nim pracę magisterską, zajebista książka, istnieją bodaj tylko trzy egzemplarze). Poza tym Norman Hunter, który na Wembley nie chciał wybić piłki w aut, podał Kasperczakowi, ten Lacie, tamten Domarskiemu, dzięki czemu kariery - całkiem zasłużone zresztą - porobili Deyna, Lato tenże wspomniany i Tomaszewski!

Ale najlepszy obrońca z Wysp, to znaczy mój ulubiony, nie był Anglikiem, tylko Walijczykiem i nazywał się Vinnie Jones. Co do tej Walii - no, żart taki w ogóle z istnienia takiego kraju. Kiedyś, jak oni przylecieli do nas, do Polski, zamówiono im na lotnisko tłumacza. Okazało się, że… nikt poza nim nie potrafi mówić po walijsku! No, ale do Jonesa wrócę, Vinniego. Otóż jako obrońca był w stylu najbardziej angielskim, znaczy się łamał nogi, gruchotał żebra, szczypał, pluł, bluzgał (oj, grałem przeciwko Gmochowi, to chyba musieli być bracia). Ten Vinnie nakręcił nawet film o tych swoich akcjach, jak na boisku być największym łotrem, federacja zawiesiła go za ten coming out na wiele meczów, ale popularność zdobył właśnie tym niczym nieskalanym chamstwem. Prowadził zwykle do boju ekipę Wimbledonu zwaną słusznie całkiem Gangiem. I poproszono go kiedyś, by ocenił alkoholowe możliwości kompanów w skali 1-10. Dziesięciu dostało "dziesiątki", tylko jeden zaskakująco dyskwalifikującą towarzysko "jedynkę". Co się okazało? Ano był to zabłąkany w tym Gangu… Norweg, gość przesmutny, absolutne przeciwieństwo choćby Hugh Granta… Jak Vinnie wspominał tamte czasy zupełnie nietenisowego Wimbledonu: "Opijaliśmy zwycięstwa, remisy i porażki".

Jak kiedyś do Polski przyleciała reprezentacja Walii, zamówiono dla niej tłumacza. Okazało się, że poza nim nikt nie mówi po walijsku

No i ten Vinnie, to ciekawe, superzawodnik, szybki, zwinny, dynamiczny, coś jak przeciwieństwo z kolei pary Wasilewski - Perquis, dzięki chamskiej reputacji po zakończeniu kariery został całkiem wziętym i dobrym aktorem charakterystycznym w filmach rzecz jasna kowbojskich i gangsterskich. No i ostatnio nawet nasza telewizja przypomniała film, w którym gra jedną z głównych ról. "Przekręt", w reżyserii Guya Ritchiego. Chyba jedyny, moim nieskromnym zdaniem, który gdzieś tam do pięt usiłuje dorównać "Pulp Fiction". Otóż warto, by obejrzał go Sol Campbell (czy to nie żywa reklama starych zupek Campbella?).

Otóż mniej więcej chodzi o to, że banda kradnie wielki brylant, który niezwykłym splotem okoliczności i przypadków wędruje z jednej złodziejskiej kieszeni do drugiej, chwilowo nawet przez żołądek psa, jest to megapomysłowe i zabawne, ale… Gdyby przyjrzeć się uważnie, jakie role mają w nim różne narody i rasy na ekranie - Żydzi są chciwi i oszukańczy, Murzyni tępi bez granic (tak, Solu, tępi) i bandyccy, Cyganie to złodzieje i bezdomni naciągacze, ogólnie tak zwani syfiarze, trumny potrzebne są tam w wielkich ilościach, choć nie odbywa się żadne EURO, a na koniec?

A na koniec wszystkich okrada Żyd, który zresztą okrada Żyda na samym początku. Ponieważ Ritchie jest inteligentny - sugeruje tylko, że jest to Żyd udawany, z doklejoną mycką…

Aha, a Vinnie robi za skutecznego, szybkiego i sprawnego cyngla mafii, jak na boisku.

No więc gdyby tylko na podstawie tego filmu wyciągać wnioski, który kraj jest pełen stereotypów, uprzedzeń, nienawiści i ksenofobii, wobec Żydów, Murzynów czy Cyganów, niewątpliwie pomyślelibyśmy, że jest to Wielka Brytania, Solu. Ty Dzwonku Obozowy.

A przecież żaden Polak po obejrzeniu "Przekrętu" tak nie myśli. Dla Polaka jest to przyjazny kraj, otwierający szeroko drzwi dla gości (poniekąd innego ratunku nie ma), ze wspaniałymi uniwersytetami, muzeami, mocnym funtem, lobsterami i stekami (choć jak ostatnio smażyłem tam steka, przyjechała… straż pożarna, no, ale to świadczy o bezpieczeństwie). Z kapitalną muzyką, której słuchamy od rana do wieczora. I z literaturą, i z wynalazkami, i z pobiciem Hitlera.

Jedno, co się Brytyjczykom nie udało, to futbolowi obrońcy. Co jeden to głupszy od drugiego. Tak jakby wybierali w zakładach dla niepełnosprawnych. Umysłowo.

Ale, jak po tym wspomnianym Wembley menedżer Alf Ramsey pocieszał po historycznym kiksie Normana Huntera: "Tak bywa, Norman".

No więc tak bywa. Zresztą po tamtym meczu poważnie rozchorował się nie tylko Norman, także Jan. Ale to już chyba temat na zupełnie inne, medyczne bardziej rozważania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kogo w Polsce nienawidzimy i czemu wszystkich - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski