Całodobowe utrzymanie przez tydzień kilkudziesięciu koksowników kosztuje piętnaście tysięcy złotych. - Ich montaż zajął chwilę. Początkowo ustawialiśmy je tylko przy noclegowniach i jadłodajniach, żeby najubożsi krakowianie mogli się ogrzać. Okazało się jednak, że sprawdzają się też na przystankach. Garną się do nich tłumy zmarzniętych podróżnych - opowiada Jacek Bartlewicz.
Co na to lubelscy urzędnicy? Zapytaliśmy w ratuszu, co sądzą o krakowskim pomyśle. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że wątpliwości co do tego jest cała masa.
- Rozmawialiśmy w swoim gronie na ten temat. Ale nie wiemy, czy żeby postawić koksowniki, nie trzeba rozpoczynać procedury przetargowej, a ta może się przeciągnąć aż do wiosny - mówi Iwona Blajerska, rzeczniczka prasowa prezydenta Lublina.
Urząd Miasta nie wie również czy koksowniki będą bezpieczne dla przechodniów. - A jeśli dojdzie do wypadku i na przykład oparzy się dziecko? Kto wtedy będzie za to odpowiadał? - pyta retorycznie rzeczniczka prezydenta.
Poza tym, jej zdaniem, takie urządzenia budzą skojarzenia ze stanem wojennym i mogą być niemile odebrane przez mieszkańców miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?