Kolej z Lublina do Warszawy: Pojedziemy szybciej

- Odcinek między Puławami a Nałęczowem jest najbardziej zniszczony - informuje Lech Olszewski, zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie. - Tak zwana prędkość rozkładowa, z jaką mogą jeździć pociągi, to 120 kilometrów na godzinę. Ze względu na zły stan torowisk musieliśmy jednak wprowadzić ograniczenia, dlatego składy mogą poruszać się tam z maksymalną prędkością 100 kilometrów.

Torowiska są tak zniszczone, że kolejarze zastanawiali się, czy nie wprowadzić bardziej restrykcyjnych ograniczeń, nawet do 70 kilometrów na godzinę.

- Dostaliśmy jednak informację od zarządu, że znajdą się pieniądze na remont tego odcinka, dlatego nie będziemy musieli uciekać się do takiego rozwiązania- wyjaśnia Lech Olszewski.

Prace mają się zacząć w drugiej połowie września. Olszewski tłumaczy, że potrwają do końca października. W tym czasie najprawdopodobniej pociągi z i do stolicy będą jeździły jednym torem.

- Prace będziemy prowadzić wówczas, kiedy ruch pociągów będzie minimalny, tak, aby utrudnienia zarówno dla pasażerów, jak i dla nas były najmniejsze - zapowiada. Remont ma polegać na wymianie drewnianych podkładów, a na łukach - wyeksploatowanych szyn.

Odcinek między Puławami a Nałęczowem nie jest jedynym miejscem, gdzie pociągi muszą drastycznie zwalniać, co znacząco wydłuża czas przejazdu. Jadąc od strony Warszawy, za rzeką Wieprz maszynista musi zmniejszać prędkość aż do 40 km/h. Tutaj kolejarze mają zamiar wymienić łącznicę.

- Mamy aspiracje, aby zwiększyć prędkość dojazdu do Warszawy. Zwłaszcza że na odcinku między Dęblinem a Puławami i Motyczem a Sadurkami, pociągi mogą jeździć nawet 140 km/h. Wystarczyłaby lokomotywa, która rozwinęłaby taką prędkość - mówi Olszewski.

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!