Dobre samopoczucie wyborców może okazać się kluczowe przed jesiennymi wyborami do polskiego parlamentu i samorządu, które zbiegają się w czasie w 2023 roku. Wobec coraz zimniejszych dni i galopujących cen paliw komfort termiczny staje się także komfortem politycznym. Komfort cieplny to stan, w którym nasz organizm nie odczuwa chłodu ani zbytniego ciepła. Choć każdy z nas ma swoje indywidualne preferencje, możemy mówić o pewnym standardzie w tym zakresie. Zimą, dla osoby ubranej, mieści się on pomiędzy 20 a 23°C, choć Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje przedział 18 - 22°C. Latem komfort cieplny przesuwa się o kilka stopni wyżej, co może przekładać się także na większy komfort polityków.
Za chwilę kalendarzowa jesień, która utrudnia utrzymywanie komfortu termicznego. Przypomnę tylko, że większość ciepła wypromieniowuje z nas poprzez skórę (nawet 70 proc.). Absolutnie nie namawiam nikogo, aby w odruchu obronnym stał się gruboskórnym. Sugeruję jednak byśmy wobec rosnących cen kalorii ukrytych w paliwach i produktach spożywczych nie tracili… głowy. Warto zachować ją chłodną, gdyż wbrew powszechnej opinii, przez tę cześć ciała tracimy jedynie 10 proc. ciepła... Trzeba pamiętać, że nasz komfort termiczny zależy jednak także od poziomu wilgotności powietrza, który powinien mieścić się w przedziale pomiędzy 40 a 60 proc. Jestem pewien, że w utrzymaniu odpowiednich parametrów pomogą nam polscy politycy. Lejąc wodę.
Do mniejszego zużycia źródeł energii w budynkach namawia Unia Europejska. W swoim orędziu „o stanie Unii” Ursula von den Leyen mówiła m.in. o planach energetyczno-klimatycznych oraz budowie rezerw strategicznych, które dałyby Europie większą „odporność” wobec uzależnienia od globalnych (czyt. chińskich) łańcuchów dostaw.
Ursula nie lała wody a… wodór, ogłaszając powstanie Europejskiego Banku Wodoru. Słowo „wojna” padło w wystąpieniu von der Leyen aż 16 razy, za co przewodnicząca poszłaby w Rosji za kratki na potrójne dożywocie. Wobec ukraińskiej kontrofensywy wyraźnie kurczy się „zona” komfortu Władimira Putina, który zdecydował się na „częściową mobilizację”. Choć Putin pojawił się na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie, to raczej stronił od jedzenia i picia i być może dlatego musiał chodzić pod rękę z prezydentem Turcji Erdoganem. Ten szybko zapomniał o geście serdeczności i kilka dni później wypalił w Nowym Jorku, że Putin musi zwrócić zajęte ziemie ukraińskie (w tym Krym) „prawowitym właścicielom”. Ciekawe, co myślą o tym „częściowo zmobilizowani” (?)
W Polsce, oprócz dopłat na ogrzewanie, rząd namawia Polaków do wyjścia ze strefy komfortu (termicznego). Minister Moskwa promuje ustawienie temperatury na 17°C w rzadziej użytkowanych pomieszczeniach. Jeśli ktoś pracuje w domu zdalnie, śmiało mógłby zejść jeszcze trzy stopnie w dół?! Szacuje się, że obniżenie temperatury o jeden stopień skutkuje oszczędnościami rządu - pardon - rzędu 7 proc. W ten sposób Ministerstwo Klimatu i Środowiska pełni także funkcję Ministerstwa (domowych) Finansów, do którego należałoby jeszcze dodać Ministerstwo Zdrowia, gdyż w pewnych miejscach hiperinflacja może spowodować hipotermię… Z kolei histerię wywołał jakiś czasu temu podręcznik do nowego przedmiotu HiT (Historia i Teraźniejszość), który przeznaczony jest dla liceów i techników. Trzeba powiedzieć, że to dobry pomysł ekipy rządzącej na... podniesienie temperatury. Problem w tym, że prezentacja książki to falstart. A HiT ma potencjał na zimę, bo brzmi zupełnie jak angielskie słowo heat (grzać, dogrzać)!
Podobno czeka nas jednak całkiem znośna zima. Najchłodniejszą zimą w XXI wieku był sezon 2002/2003 (średnia –3,8°C). Dwie dekady później taki wynik to pobożne życzenie osób zimnolubnych (średnia z ostatniej zimy to –0,2°C). Raport Copernicus Climate Change Service potwierdza z kolei, że „lato 2021” było najcieplejszym latem w historii pomiarów, ze średnią temperaturą powietrza o 1,0°C wyższą od średniej z okresu 1991-2020. Na miejscu polskiego rządu przejrzałbym raporty meteorologów a kalendarz wyborczy ustawił na lato 2023 roku, oddzielając od siebie wybory parlamentarne i samorządowe. Wiosna bywa przewrotna a jesień słotna. Kolizja terminów wyborów parlamentarnych i samorządowych była wiadoma już w 2018 roku, ale polscy politycy są krótkowzroczni.
Rząd wprawdzie planuje separację wyborów poprzez opóźnienie głosowania do samorządu o rok (2024) i wybory do Sejmu i Senatu zgodnie z planem (jesieni 2023). Rozważyłbym jednak skrócenie kadencji parlamentu w drodze odpowiedniej uchwały, bez budzącego wątpliwości przesuwania wyborów samorządowych. Takie skrócenie to rodzaj diety w postaci rezygnacji z kilku tysięcy poselskich diet! Diety, na której skorzysta polski budżet. Wprawdzie parlamentarzyści zarobią mniej ale w lecie 2023 roku dogrzani słońcem Polacy zamiast chłodu będą pamiętać o ich „diecie”. Być może wtedy byliby dla nich łaskawsi.
- Zagrali dla Ukrainy. Radio Wolny Świat - Koncert Wolności i Nadziei
- Katarzyna Bujakiewicz: w Lublinie jest nam po prostu dobrze, więcej nie potrzebuję!
- Grad goli na Arenie. Derby regionu dla Wisły. Kryzys Motoru trwa
- Młody akordeonista z Lublina zachwycił jurorów w Mam talent
- Podczas World Cleanup Day znaleziono ciało
- Brak paczki, brak awizo i odbiór osobisty w punkcie Poczty Polskiej: Pocztex
Nie żyje Kris Kristofferson
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?