18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncerty „Kaniorowców” w Lublinie: Pięknie rozkwitł ogródeczek (ZDJĘCIA, RECENZJA)

Andrzej Z. Kowalczyk
„Kaniorowcy” zatańczyli dla lublinian
„Kaniorowcy” zatańczyli dla lublinian Jan Twardowski
Przez dwa wieczory – w środę i czwartek – widownia Centrum Kongresowego Uniwersytetu Przyrodniczego wypełniona była niemal w nadkomplecie. A to za sprawą podzielonego na dwie części koncertu Zespołu Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej zatytułowanego „W moim ogródeczku”.

Organizowane w połowie sezonu koncerty są na stałe wpisane do kalendarza działalności zespołu i stanowią w nim ważną pozycję. Są bowiem okazją do podsumowania półrocznej pracy instruktorów i wykonawców; zaprezentowania stale doskonalonych umiejętności, a także pokazania się w nowym repertuarze. A w tym roku owe „półmetkowe” występy miały charakter szczególny. Po ubiegłorocznych, okazałych obchodach 65-lecia działalności „Kaniorowców”, w zespole doszło do znaczących zmian personalnych, zwłaszcza w II Reprezentacji oraz grupach młodzieżowych. Owe przegrupowania sprawiły, że dla większości młodych artystów te dwa koncerty były debiutami w zupełnie nowym repertuarze, stawiającym znacznie wyższe wymagania. Zatem na występy tych właśnie grup warto było patrzeć ze szczególną uwagą.

Autorki obydwu koncertów – Dorota Kanior-Borys (w środę) i Monika Pacek (w czwartek) – zadbały o to, aby wykonawcy mogli się pokazać w repertuarze jak najbardziej urozmaiconym. Prezentującym folklor właściwie z całej Polski; od Lubelszczyzny i Rzeszowszczyzny po Wielkopolskę oraz od Spiszu i Orawy po Kaszuby. To z jednej strony bardzo ładnie budowało dramaturgię koncertów, a z drugiej – pozwoliło „kaniorowskiej” młodzieży sprawdzić się w rozmaitych stylistykach i formach. I trzeba przyznać, że z owego sprawdzianu młodzi artyści wyszli zwycięsko. Oczywiście w doborze repertuaru obowiązują pewne niepisane, ale przestrzegane reguły. Wiadomo, że dzieciom nie każe się tańczyć poloneza czy mazura, bo to wyglądałoby niepoważnie, ale już np. krakowiak może być testem nawet dla bardzo młodych wykonawców. O czym mogliśmy się przekonać w finale drugiego dnia. Dla mnie takim probierzem są zawsze tańce rzeszowskie. Nie dlatego nawet, że są jakoś szczególnie trudne technicznie (u „Kaniorowców” wykonuje je nawet młodsza młodzież), lecz raczej ze względu na ich klimat. Kiedy nastąpi zestrojenie owych dwóch elementów – techniki i klimatu – nabieram przekonania, że wykonawcy są już gotowi do poważnego repertuaru. W środę taką gotowość zademonstrowała grupa „Lubelacy”, której taniec należy ocenić bardzo wysoko. Jak najlepsze wrażenie robiły też występy II Reprezentacji w tańcach kaszubskich, wielkopolskich oraz kurpiowskich, a także „Lubliniaków” w suicie lubelskiej i „Lubliniaków I” w tańcach śląskich. Ale słowa uznania należą się wszystkim wykonawcom; nie zapominając o kapeli, która nie tylko akompaniowała tancerzom, lecz także miała własne „wejścia”, z wartym odnotowania wokalem Adama Maruszaka.

A „wisienką na torcie” były oczywiście występy I Reprezentacji. Pierwszego dnia elita „Kaniorowców” jak zwykle świetnie wykonała tańce cieszyńskie, ale prawdziwy popis dała w finale koncertu w tańcach sądeckich, niezwykle efektownych i wymagających technicznie. Dawno nie widziałem występu tak energetycznego, wytrzymującego wszelkie porównania z najbardziej brawurowymi tańcami gruzińskimi. A równie efektowne jak zakończenie pierwszego dnia było otwarcie drugiego. Tym razem I Reprezentacja wykonała tańce spiskie. Widziałem tę suitę na ubiegłorocznym koncercie jubileuszowym na placu Zamkowym i już wtedy zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jednak plenerowe warunki nie pozwoliły na jej pełny odbiór. Dopiero teraz można było z zapartym tchem podziwiać każdy szczegół. Nie waham się napisać, że repertuar zespołu wzbogacił się o kolejną popisową pozycję, która z pewnością będzie ozdobą niejednego koncertu.

Dwudniowa prezentacja „Kaniorowców” wypadła naprawdę bardzo okazale. Pokazała, że ich „ogródek” pięknie rozkwita. Z niecierpliwością więc zaczynam czekać na czerwcowe koncerty „Lublin – Lublinowi”, w których zaprezentują się w jeszcze większym wymiarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski