Konflikt o wejście do punktu szczepień w Lublinie. Mieszkańcy bloku nie chcą dzielić go z pacjentami przychodni

- Od lat przychodnia znajduje się w naszym bloku. Do tej pory pacjenci wchodzili osobnymi drzwiami od strony ul. Lubartowskiej, a mieszkańcy wejściem na klatkę schodową od strony podwórka. Jednak od kiedy zaczęła się akcja szczepień na covid, to wejście dla osób szczepiących znajduje się właśnie od posesji. Nie zgadzamy się na korzystanie z klatki schodowej przez pacjentów przychodni - skarżą się mieszkańcy bloku przy ul. Lubartowskiej 64. I relacjonują, że w tym tygodniu przed drzwiami pojawił się tłum ludzi, uniemożliwiając im wejście do bloku.

- Mamy żal, bo nikt z nami tego nie uzgadniał i nie pytał. Czy to w ogóle jest zgodne z reżimem sanitarnym, aby było wspólne wejście dla mieszkańców i pacjentów? Codziennie dochodzi do spięć i ostrych wymian zdań - mówią mieszkańcy bloku.

O sprawie poinformowali swoją spółdzielnię, która po otrzymaniu skarg zwróciła się do powiatowej stacji sanitarnej o zajęcia stanowiska. - Nie wiemy jak wyglądają przepisy sanitarne w takich przypadkach. Oczywiście nie jesteśmy przeciwnikami szczepień, ale musimy też dbać o dobro mieszkańców. W połowie grudnia przychodnia poprosiła nas o zainstalowanie domofonu do klatki schodowej, nie informując o planach utworzenia punktu szczepień na covid. Zależy nam na rozwiązaniu tego konfliktu. Na przykład poprzez udostępnienie dla szczepiących się wejścia od głównej ulicy albo wejścia z poziomu parteru, które jest obecnie nieczynne i zakratowane od strony podwórka - tłumaczy Anna Ostrowska z SM "Spółdzielca".

Koordynatorka szczepień z przychodni przy Lubartowskiej wyjaśnia, że działają w lokalu usługowym na parterze i pierwszym piętrze. - Od zawsze posiadamy dwa wejścia. Przym czym, z tego od strony podwórka korzystaliśmy sporadycznie. Przy organizacji punktu NFZ nakazał nam, żebyśmy prowadzili szczepienia bez zakłócenia naszej podstawowej działalności. Musieliśmy tak zorganizować wejście do punktu szczepień, żeby nie krzyżowały się ze sobą drogi: "czysta" i "brudna". Dlatego uruchomiliśmy to drugie wejście od strony klatki schodowej - tłumaczy lek. Anna Dzioba.

Zaznacza, że na szczepienia przychodzą osoby zdrowe, bo dzień wcześniej pielęgniarka przeprowadza z nimi wywiad telefoniczny na temat stanu zdrowia.

- W ciągu tygodnia ma odbywać się tylko 30 szczepień. Możemy zaprosić jedną osobę na 15 minut. Nikt nie oczekuje na klatce schodowej, wszyscy czekają u nas na piętrze wewnątrz przychodni. Po zakończeniu szczepień klatka jest myta środkiem dezynfekcyjnym od parteru do pierwszego piętra. Również niemożliwe jest, aby w dniu zapisów kłębił się tłum pacjentów, bo rezerwujemy im terminy przez telefon. Nie możemy udostępnić pacjentom wejścia, które jest obecnie zakratowane, ponieważ znajduje się tam pokój socjalny i pacjenci nie mogą tędy wchodzić, bo krzyżowałyby się drogi "czysta" i "brudna" - odpowiada koordynatorka punktu szczepień przy ul. Lubartowskiej.

Przekazała nam również, że w związku z obraźliwymi komentarzami sąsiadów w stosunku do pracowników jak i pacjentów, złożyła zawiadomienie na policję. - Prowadzimy dwa postępowania. Jedno w sprawie wykroczenia dotyczącego utrudniania realizacji świadczeń medycznych, a drugie to postępowanie sprawdzające w kierunku znieważenia funkcjonariusza publicznego czyli pracownika przychodni. W czwartek dzielnicowy udał się na miejsce i rozmawiał w sąsiadami w celu wyjaśnienia - dodaje kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.