Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec procesu byłych policjantów z Lublina. Jeden z nich miał porazić prądem z paralizatora dwóch zatrzymanych

Małgorzata Szlachetka
Na zdjęciu, w głębi, jeden z trzech oskarżonych - były policjant Marcin G. Na salę sądową został w środę doprowadzony z aresztu
Na zdjęciu, w głębi, jeden z trzech oskarżonych - były policjant Marcin G. Na salę sądową został w środę doprowadzony z aresztu MS
Prokurator chce więzienia dla byłych policjantów, a obrońcy uniewinnienia. W środę w sprawie o użycie paralizatora wobec dwóch osób zostały wygłoszone mowy końcowe.

- Zarzuciliśmy Marcinowi G. działanie ze szczególnym okrucieństwem, chociaż Rafał K. nie stawiał żadnego oporu i nie stanowił zagrożenia dla nikogo - mówiła w środę prokurator Barbara Bandyga i podkreślała, że nic nie uzasadniało użycia paralizatora, szczególnie rażenia nim miejsc intymnych, co jest szczególnie bolesne. - To jest kwestia wstydu i poniżenia - zaznaczyła.

Przypomnijmy, że chodzi o interwencję policyjną w czasie czerwcowej Nocy Kultury. Były już dziś policjant, Marcin G., jest oskarżony o to, że w czasie służby raził paralizatorem dwie osoby - Rafała K. w budynku izby wytrzeźwień, a Francuza Igora Ch. w momencie, gdy ten był jeszcze w radiowozie. Pozostali byli policjanci - Piotr D. i Łukasz U. - mieli nie reagować na to, co się działo.

Prokuratura wnosi o 4 lata i 6 miesięcy więzienia oraz sześcioletni zakaz wykonywania zawodu policjanta dla Marcina G., a dla dwóch pozostałych oskarżonych o karę roku i sześciu miesięcy więzienia oraz zakaz wykonywania zawodu policjanta przez cztery lata. Prokurator Bandyga dodała, że okolicznością łagodzącą w przypadku oskarżonych jest dobra opinia, jaką mieli w czasie służby. W środę mówili o tym ich dwaj byli przełożeni.

Zeznania składał w środę również ojciec Rafała K. Powiedział, że syn dzwonił do niego jeszcze w czasie feralnej nocy, żeby powiedzieć, że został pobity przed barem (później okazało się, że miał szczękę złamaną w dwóch miejscach), a gdy próbował gonić sprawcę, podjechała policja.

- Minęło 5, 10 minut. Syn zadzwonił jeszcze raz i powiedział, że policja go skuła. Krzyczał. Nie mógł zrozumieć tego, co się dzieje - mówił ojciec pokrzywdzonego.

Następnego dnia po Nocy Kultury odebrał go z izby wytrzeźwień. - Syn nie mógł za bardzo chodzić. Miał całe ubranie zakrwawione, krew na ustach, na twarzy - zeznawał w środę przed sądem.

Ojciec pokrzywdzonego usłyszał też od syna, że najgorsze działo się w pomieszczeniu, gdzie było ciemno. - Razili go parę razy w genitalia i krocze. Syn nie widział, kto to był - zaznaczył i dodał: - Jego zaufanie do policji zostało pogrzebane. To był szok.

Obrońcy trzech policjantów wnieśli o uniewinnienie swoich klientów.

- Oskarżony Marcin G. 15 lat służył w policji, nigdy nie był karany. Ma na utrzymaniu małe dziecko, jest związany z córką. Nawet jeśli przyznamy, że błądził, to ta kara powinna go uczyć, a nie eliminować - podkreślił mecenas Stanisław Estreich.

Adwokat Michał Korolczuk podkreślał, że Piotr D. nie został uchwycony przez monitoring. -Wchodził do izby CIK znacznie później. To potwierdza, że miał swoje czynności w trakcie tej interwencji i był na nich skupiony - mówił mecenas.

- Nie usłyszałem ani jednego słowa wskazującego na winę mojego klienta - przekonywał również mecenas Andrzej Maleszyk reprezentujący Łukasza U.

Marcin G.:- Nie rozumiem do końca, dlaczego trafiliśmy z kolegami przed oblicze sądu.

Wyrok poznamy 30 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski