W Domu Pomocy Społecznej dla Osób Niepełnosprawnych Fizycznie mieszka około setka podopiecznych. Przez lata życie zatruwała im grupka około 10 osób nadużywających alkoholu.
To pijaństwo było uciążliwe, a zaczynało się, gdy pensjonariusze odbierali końcówkę renty (za część renty opłacany jest pobyt w DPS-ie). - To było picie do upadłego, awantury i krzyki - mówi nam jeden z podopiecznych DPS.
Pijanym nie chciało się schodzić na parter budynku, gdzie jest palarnia, palili papierosy w pokojach. To od razu uruchamia alarm przeciwpożarowy, a system automatycznie zamyka drzwi na klatkach schodowych.
- Nie dało się tego wytrzymać. To już nie chodzi o to, że kogoś może to denerwować, ale przecież zamykanie klatek może być niebezpieczne - narzeka nasz rozmówca i dodaje: - Tak się ucieszyliśmy, kiedy pani prezydent zapowiedziała zmiany i koniec z libacjami.
Na początku roku sprawę pijaństwa przy Kosmonautów nagłośniła "Gazeta Wyborcza". Wówczas Monika Lipińska, zastępca prezydenta Lublina ds. społecznych, zapowiedziała stanowcze kroki.
- Oczekuję od dyrektora podjęcia bardziej radykalnych działań dotyczących rozwiązania tego problemu. Istnieje możliwość skierowania osób sprawiających problemy na leczenie lub do placówek, które zapewniają opiekę, a mają mniejszy standard. Nie zgadzam się na sytuację, w której grupa lokatorów dezorganizuje życie mieszkańców domu - mówiła dziennikarzom.
Lekiem na pijaństwo miały być specjalne kontrakty podpisywane z alkoholikami. Na ich mocy pijący zgodziliby się na leczenie. Jeśli ktoś kontraktu nie podpisze, to zostanie z placówki wyrzucony.
Tymczasem w czerwcu do domu weszła kontrola i ustaliła, że kontrakty wprawdzie są, ale się ich nie egzekwuje. Co więcej, zdaniem kontrolerów, dyrekcja DPS-u ma już taki materiał, że śmiało może alkoholików wyrzucić.
- I tak się dzieje - mówi nam Jacek Jabłczyński, dyrektor DPS przy ul. Kosmonautów. - 3 sierpnia odeszła osoba sprawiająca największe problemy. Do naszych ofert pomocy odnosiła się wręcz arogancko - dodaje.
Podjęto już też decyzje o usunięciu dwóch kolejnych osób, a trzecia z własnej woli opuści DPS we wrześniu. W stosunku do dwóch następnych wszczęto procedury zmierzające do ich usunięcia z DPS.
- Dlaczego więc kontrola wykazuje co innego? - dociekamy?
- Bo była w czerwcu, a to są sprawy trudne, których nie załatwia się w tydzień czy miesiąc - odpowiada Jabłczyński. - Staramy się pomóc tym osobom. Wozimy je na terapię, ale alkoholizm to choroba, na którą w przypadku naszych mieszkańców nakładają się jeszcze inne schorzenia. Temat jest ciężki, ale obecnie mamy w tej pijącej grupie abstynencję - dodaje.
- W ocenie prezydent Lipińskiej pan dyrektor sprawnie realizuje działania zmierzające do niwelowania tych problemów - mówi Joanna Bobowska z biura prasowego miasta.
Obecnie na miejsca w tym domu czeka 7 osób. Jabłczyński ma nadzieję, że nowi pod-opieczni nie będą pili.
Sprawa porno - odcięty internet
Libacje grupy pensjonariuszy nie były jedynym problem mieszkańców Domu Pomocy Społecznej dla Osób Niepełnosprawnych Fizycznie.
Mają oni do dyspozycji darmowy internet, dostarczany przez miasto.
W 2011 roku został odcięty. Miejscy informatycy zauważyli zastanawiający, wzmożony ruch w sieci.
Okazało się, że niektórzy podopieczni DPS-u ściągają tak dużo muzyki i plików z pornografią, że paraliżuje to sieć.
Biuro DPS-u i inni pensjonariusze nie mogli przez to korzystać z internetu.
Sieć po krótkim czasie ponownie włączono. W 2012 r. informatycy wprowadzili specjalny filtr, który nie pozwalał na wchodzenie na strony zawierające słowo "sex". To ograniczenie też zostało cofnięte.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?