Koń-eko. Tak niektórzy nazywali inicjatywę firmy Kom-Eko, która zadebiutowała 11 lat temu. Ta firma śmieciowa wpadła na pomysł, że do ścisłego centrum Lublina nie będzie wysyłała samochodów śmieciarek do opróżniania koszy na śmieci.
Firma zainwestowała w stylizowaną bryczkę - śmieciarkę. To właśnie tam trafiały odpadki. Bryczkę ciągnął koń, co też było miłym urozmaiceniem w zabytkowej scenerii Lublina.
Kiedy koń-eko jechało przez Stare Miasto i deptak, turyści i mieszkańcy wyciągali aparaty i robili bryczce zdjęcia.
Hucuł na ulicy
- Pamiętam nasze dyskusje nad tym, jaki koń byłby najlepszy do pracy na lubelskim Starym Mieście. W wąskich, krętych uliczkach, wśród innych pojazdów, a przede wszystkim wśród spacerujących turystów i mieszkańców miasta - wspominał na łamach kwartalnika „Eko gadka" Piotr Lewicki, projektant bryczki.
- Ktoś, nie pomnę już kto, rzucił pomysł, iż winien być to hucuł. Koń huculski to jedna z najstarszych ras hodowanych na obszarze dawnej Rzeczpospolitej. Powstała w dorzeczu Prutu i Czeremoszu, skąd rozpowszechniła się na całe Karpaty - dodawał.
Wybrano ostatecznie Iwana, wałacha rasy huculskiej, a bryczka po raz pierwszy została zaprezentowana we wrześniu 2007 roku.
- Uprząż dla Iwana specjalnie zamówiono w Nisku. By nie ślizgał się na staromiejskim bruk otrzymał podgumowane podkowy. O stajnię w pobliżu Starego Miasta postarał się prezes Wojciech Lutek nawiązując kontakt z siostrami urszulankami, których klasztor znajduje się przy ul. Narutowicza. Niemal w centrum miasta, za murami klasztoru znajdował się przepiękny ogród, oraz stajnia, w której siostry trzymały swoja klaczkę Bajkę, używaną do prac ogrodowych - opowiadał Lewicki.
Borys jak piesek
Po trzech latach Iwana zastąpił Borys. - Borys, podobnie jak Iwan był spokojnym koniem, co podkreśla pracujący z nim pan Krzysztof Janek: „Bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Był spokojny, wyjątkowy po prostu. Rzadko można trafić takiego spokojnego konia. Chciał pracować. Gdy miał dłuższą przerwę, chciał koniecznie iść na Stare Miasto.
Podobnie wspomina go drugi z powożących, pan Robert Klimkiewicz: „Prawie siedem lat pracowałem z tym koniem. Był bardzo spokojny. Gdy jeździłem tym koniem to trzeba było też oczywiście sprzątać. Zaciągałem hamulec ręczny, brałem łopatę, miotłę, szedłem z przodu, rzucałem do konia „Borys, idziemy!” i Borys szedł koło mnie jak piesek - wspominano w „Eko gadce".
Sezon bez bryczki
Ale konia w tym sezonie letnim już nie zobaczymy.
- Z wiosną 2019 r. nasz pojazd konny używany do oczyszczania zabytkowego części lubelskiego śródmieścia nie pojawi się na staromiejskich uliczkach - potwierdza Adam Przystupa z Kom-Eko. - Niestety tego rodzaju forma sprzątania nie została ujęta przez zleceniodawcę w przetargu na utrzymanie czystości w tej części Lublina. Siłą rzeczy ów pojazd, który zdążył przez jedenaście lat wpisać się w krajobraz Starego Miasta, póki co przechodzi do historii - wyjaśnia.
Co się zatem dzieje z Borysem? Spokojnie, firma zapewnia, że nic złego mu się nie stanie.
- Ostatni dzień pracował 10 września 2018 roku, przeszedł na zasłużoną emeryturę. Opiekuje się nim pani, pod której fachową opieką znajdował się podczas całego okresu pracy w Kom-Eko - dodaje Przystupa.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?