Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konrad Bukowiecki: Gdyby nie moi bliscy to być może skończyłbym karierę

PS
PS
Prawie dwa lata walczył ze zdrowiem, stracił szanse na medalowy sukces na igrzyskach w Tokio i nosił się z zamiarem zakończenia kariery sportowej. Konrad Bukowiecki przetrwał najtrudniejsze chwile, a ten sezon rozpoczął z przytupem, bo prowadzi na światowych listach w pchnięciu kulą. 22 lutego wystąpi w mityngu Copernicus Cup w Toruniu.

– Prawie dwa lata nie pchałem kuli powyżej dwudziestu jeden metrów i to był dla mnie trudny czas. Było dużo frustracji, dużo niepokoju, a także dużo kontuzji i dużo rehabilitacji. Mam nadzieję, że to wszystko już jest za mną. Patrząc na kariery rożnych zawodników może tak być, bo czasem takie długotrwałe dołki się zdarzają – mówi zawodnik InPost Team.

Bukowiecki w tym sezonie zaczął od wyniku 21,37 metra na zawodach w Spale, a kilka dni później na dużym mityngu w Łodzi poprawił jeszcze ten wynik o dwa centymetry. W Toruniu chce pchać jeszcze dalej.

– Moje podejście się zmieniło i w ogóle nie gonię teraz za medalami. To zeszło u mnie na drugi plan. Oczywiście fajnie jest zdobywać medale, fajnie jest wygrywać, ale teraz dla mnie najważniejsze jest to, żebym czerpał radość w ogóle z tego co robię. Chciałbym wchodzić na start pewny siebie , chciałbym czuć się najlepszy. Chciałbym pchać daleko, bo to mi po prostu sprawia radość. Gdy w Spale pchnąłem na 21,37 to poczułem taką radość, jakiej dawno nie czułem. To jest właśnie to, co ja chcę robić i co chcę czuć. Uzyskiwanie takich wyników jest naprawdę bardzo satysfakcjonujące i to jest to, co ja chcę po prostu robić – dodaje Bukowiecki, reprezentujący barwy AZS UWM Olsztyn.

Wielka kariera Bukowieckiego, przyhamowana ostatnio przez problemy zdrowotne, rozpoczęła się w 2014 roku od tytułu mistrza świata juniorów w amerykańskim Eugene. Co ciekawe, w tym roku w tym samym miejscu odbędą się mistrzostwa świata seniorów, najpewniej z udziałem Bukowieckiego. Na razie utalentowany i wciąż młody polski zawodnik, bo przecież w marcu skończy dopiero dwadzieścia pięć lat, o sezonie letnim nie myśli, bo chciałby do końca pozbyć się bólu.

– Cały czas boli mnie palec, który nie jest do końca wyleczony. Wydawało mi się, że wszystko jest ok, ale znowu ten ból się odezwał. Myślę, że może nie jestem w stu procentach zdrowy, ale umiem redukować ten ból. Zacząłem inaczej układać kulę, wypychać ją troszeczkę w inny sposób, aczkolwiek w dalekim pchaniu ten palec wskazujący odgrywa kluczową rolę. To jest tylko część pchnięć, więc zacisnę zęby i będę dawał radę – zapewnia.

A ile jest prawdy w tym, że po tokijskich igrzyskach kulomiot InPost Team myślał o zakończeniu kariery? – Tych chwil zwątpienia było bardzo dużo i tak naprawdę gdyby nie moi bliscy, gdyby nie mój trener, czyli mój ojciec, gdyby nie moja dziewczyna, to jest spora szansa, że bym już skończył. Ale jestem i walczę – mówi Bukowiecki.

Bukowiecki będzie jednym z faworytów konkursu pchnięcia kulą w mityngu Copernicus Cup Toruń 2022, który odbędzie się we wtorek. W Arenie Toruń zawodnicy rywalizować będą w sześciu męskich i sześciu żeńskich konkurencjach, a mityng jest jednym z siedmiu imprez tzw. złotej kategorii World Athletics Indoor Tour.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Konrad Bukowiecki: Gdyby nie moi bliscy to być może skończyłbym karierę - Gazeta Pomorska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski