Konrad Czerniak z Wisły Puławy był wielką gwiazdą Mistrzostw Europy seniorów w pływaniu, które w dniach 8-11 grudnia rozegrane zostały na krótkim basenie Floating Arena w Szczecinie. Puławianin wywalczył aż trzy medale: dwa złote (na 50 m kraulem i 100 m motylkiem) oraz brązowy (50 m motylkiem).
Już pół roku temu Konrad wzbudził sensację, zdobywając w chińskim Szanghaju tytuł wicemistrza świata seniorów na 100 m stylem motylkowym (basen 50 m), ulegając jedynie legendarnemu Michaelowi Phelpsowi z USA. A to dopiero początek światowej kariery 22-letniego pływaka z Puław, bowiem już dzięki fantastycznemu występowi w Szanghaju, zapewnił sobie on udział w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Londynie, gdzie będzie jednym z kandydatów do podium.
Po szczecińskich mistrzostwach "Kondziu" nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek, gdyż reprezentował drużynę gwiazd Starego Kontynentu, w niezwykle prestiżowym meczu Duel In the Pool: Europa-Stany Zjednoczone (16-17 grudnia, Atlanta).
W miniony wtorek "Czerny", który od ponad trzech lat mieszka i trenuje w Hiszpanii, przyjechał do rodzinnych Puław.
- Z wielką niecierpliwością oczekiwaliśmy odwiedzin Konrada. Tak mało chwil w roku spędza w domu, że staramy się celebrować wspólny czas - mówi Barbara Czerniak, mama pływaka. - Bardzo przeżywaliśmy sukcesy syna w Szczecinie. Nie jestem w stanie wyrazić słowami tych wszystkich emocji, które czuliśmy będąc na zawodach. Mieliśmy łzy w oczach, gdy słuchaliśmy dwukrotnie Mazurka Dąbrowskiego.
Wigilię spędzili tradycyjnie w Puławach u babci i dziadka Konrada. Staramy się też zawsze razem chodzić na pasterkę, trochę pokolędować, aby stworzyć i poczuć jeszcze bardziej nastrój świąt - mówi pani Barbara.
Można zaryzykować stwierdzenie, że teraz Konrada Czerniaka, jak i całą reprezentację Polski czeka najtrudniejszy moment w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich. Święta to pokusa jedzenia i lenistwa, a przecież sylwetki pływaków muszą prezentować się nienagannie.
- Najważniejsze jest, żebym trochę odpoczął od tych wszystkich emocji, które towarzyszyły mi w ostatnich dniach i miesiącach. Zapomniał o tym, co się działo, spędził czas z rodziną i nie myślał o sprawach sportowych. Święta Bożego Narodzenia to jest właśnie taki czas, żeby wspólnie usiąść i porozmawiać. Ostatni raz byłem w domu prawie pół roku temu, po mistrzostwach świata w Szanghaju - mówi Konrad Czerniak.
Podopieczny trenera Bartosza Kizierowskiego już w drugi dzień świąt będzie musiał pożegnać się z rodziną. Ma się bowiem zameldować na Teneryfie, gdzie rozpocznie dwutygodniowe zgrupowanie.
Konrad Czerniak marzy o zdobyciu złotego medalu olimpijskiego. Żeby tego dokonać, musi pokonać m.in. Michaela Phelpsa.
- Nie ukrywam, że nie lubię ciągłego mówienia i przypominania mi o Phelpsie. Staram się koncentrować głównie na sobie, a nie na rywalach. Mierzę po prostu w złoto - dodaje.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?