Aby więc ocenić to, w jaki sposób koronawirus będzie wpływał na ceny, trzeba przede wszystkim zacząć od zrozumienia mechanizmu inflacji. A ta, w krótkim okresie, zależy od dwóch czynników: popytu i podaży. Podstawowe prawo ekonomii, którego uczą się teraz dzieci w szkole podstawowej: jeśli na jakieś produkty zaczyna rosnąć zapotrzebowanie w taki sposób, że zaczyna go brakować na rynku, to jego cena rośnie. Cena może wzrosnąć również, gdy produktu zacznie brakować z powodów podażowych, na przykład zacznie brakować surowców do jego produkcji. Z drugiej strony, gdy popyt jest mniejszy od ilości dostępnych i oferowanych produktów, to ich ceny spadają.
Działanie zależności popytu i podaży widzimy teraz wszyscy obserwując co dzieje się z ceną maseczek, mydła, czy żeli dezynfekujących. Gwałtowny wzrost zapotrzebowania i nie nadążająca za nimi produkcja spowodowały, że ceny poszybowały w kosmos. Pamiętać jednak należy, że wzrost cen, nawet bardzo silny, jednego lub kilku produktów, to jeszcze nie inflacja. Inflacja, to ogólny wzrost cen na rynku. Średnia zmiana wartości wszystkich produktów, które kupujemy. Z powodu zagrożenia epidemią możemy się więc spodziewać, że zaczną rosnąć ceny środków higienicznych i żywności, ale z drugiej strony ceny usług turystycznych prawdopodobnie zaczną spadać. A jak się zachowa rynek budowlany, odzieżowy, sprzętu AGD? Czy wzrośnie popyt na telewizory lub pralki? A może nie będziemy chodzić do sklepów i robić zakupów? Popyt, to jednak tylko jedna strona medalu. Druga to ich dostępność. Już pojawiły się w niektórych branżach informacje o tym, że brakuje niektórych materiałów i komponentów sprowadzanych z Chin. A co będzie, jak koronawirus rozprzestrzeni się po Europie i ze względu na konieczność kwarantanny pracowników zatrzymana zostanie produkcja w wielu zakładach produkcyjnych? Powszechne braki towarów na rynku mogą zacząć windować ich cenę.
To co będzie się działo z inflacją w najbliższych miesiącach, zależy więc przede wszystkim od rozwoju i zakresu epidemii oraz od tego jak w jej obliczu zachowamy się my jako producenci i konsumenci. Najgorszy scenariusz, to powszechna panika prowadząca do masowego wykupowania towarów ze sklepów i zatrzymania ich produkcji. Jeśli jednak uda nam się zapanować nad rozwojem epidemii i paniki, to koronawirus nie będzie miał istotnego wpływu na ogólny poziom cen. Na dziś, każdy scenariusz jest możliwy…
Minister Ziobro: nie chodzi o to, aby złodziej kury trafiał za kratki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?