Mateusz Kołodziej: Druga bitwa dla Was. Jesteście zadowoleni po tych dwóch meczach?
Arkadiusz Miszka: Radość jest ogromna. Nie pamiętam, kiedy tak cieszyliśmy się po końcowym gwizdku. Zdecydowała zdecydowanie agresja. Po wczorajszym meczu czuliśmy sportową złość, poczuliśmy, że możemy tutaj wygrać. Powiedzieliśmy sobie po tamtym meczu, że w niedzielę nie ma taryfy ulgowej. Baliśmy się tylko, żebyśmy wytrzymali fizycznie. Na szczęście się udało. Cel został zrealizowany. Wygraliśmy co najmniej jeden mecz w Kielcach.
W dogrywce wszystkie bramki zdobył Piotr Chrapkowski. Takie było założenie, żeby grać na niego?
- On i Marcin Wichary są naszymi bohaterami. Całe szczęście, że ich mamy. Piotrek zagrał chyba mecz życia więc wskazane było dawanie mu kolejnych szans.
Do przerwy wygrywaliście pięcioma bramkami. Co się stało w drugiej połowie?
- Nie mam pojęcia. Wydawało nam się, że stać nas na taką samą grę, co w pierwszych trzydziestu minutach. Kielczanie to jednak klasowy zespół i błyskawicznie wykorzystali nasze błędy w ataku. W końcówce my natomiast zagraliśmy bardzo mądrze, czego zabrakło w sobotę.
Po takim meczu przed kolejnymi spotkaniami w Płocku nie wypada nie być optymistą.
- Dokładnie tak. Udowodniliśmy sobie i to już drugi raz, że można ograć Vive i to na ich terenie. Ale to, że teraz rywalizacja przenosi się do Płocka, nic nie znaczy. Vive to klasowy zespół, na pewno jednak nie złożymy broni i będziemy chcieli co najmniej powtórzyć dyspozycję z niedzieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?