Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Kosmos" z Waszych wspomnień. Publikujemy listy Czytelników

Sylwia Hejno
Archiwum
Dziękujemy Państwu za korespondencję i prosimy o więcej. Najciekawsze listy nagrodzimy już w przyszłym tygodniu. Jeśli macie wspomnienia z "Kosmosu" - podzielcie się nimi z naszymi Czytelnikami. Czekamy na Wasze niecodzienne historie: o filmach, które Was poruszyły, o wyjątkowych chwilach spędzonych w kinowym fotelu, które odżywają w myślach po latach...

Dzisiaj zaglądamy do "Kosmosu" od kuchni. Nad tym, żeby publiczność nie ugotowała się w kinowej sali, a cała maszyneria sprawnie działała, przez ponad dwadzieścia lat czuwał pan Adam Pasternak.
Ale mimo że wszystko działało na medal, omdleń nie brakowało. Ba, niektórzy byli ich wręcz spragnieni i z przyjemnością wystawali godzinami w długiej jak tasiemiec kolejce, żeby dostarczyć sobie wrażeń. O tym, jak publiczność była skłonna oglądać upragniony film nawet ze schodów, pisze nasza Czytelniczka.
Za tydzień przeczytacie o romantycznej randce w kinie, gdy na ekranie Pearl Harbor przechodziło oblężenie.

Przysyłajcie Państwo wspomnienia związane z kinem "Kosmos": pocztą (Kurier Lubelski, Krakowskie Przedmieście 10/1, 20-002 Lublin z dopiskiem "Kosmos"), mailem ([email protected] z tytułem "Kosmos"), bądź przynoście je do naszej redakcji. Najlepsze listy opublikujemy (zastrzegamy sobie prawo do ich redakcji i skrótów). Na wyróżnionych przez nas autorów czekają atrakcyjne nagrody - CD z muzyką filmową i filmy na DVD. Ufundował je Kulturomaniak z E.Leclerc.

Aktorzy, telewizory i znajome twarze na widowni

Zdarzało mi się spotykać wśród publiczności wiele znajomych osób, i to takich, których nie widziałem wiele, wiele lat. Ktoś na mnie patrzy, ja na niego, "chyba skądś się znamy", i już leci rozmowa. "O, to pan, jak miło pana widzieć, pan chyba był kiedyś u nas na naprawie...". W ten sposób odnowiłem wiele znajomości. Ceniłem sobie pracę w "Kosmosie", nie tylko dlatego, że mi płacono. Szczególnie lubiłem polskie filmy wojenne - "Krzyżaków" czy "Hubala", którego widziałem trzy razy. Pani dyrektor Danuta Połoncarz zawsze przedstawiała mnie aktorom, którzy przyjeżdżali na premiery. Bywało, że się mnie radzili w różnych sprawach, np. gdy chodziło o kupienie telewizora. To była moja taka dodatkowa praca - naprawianie telewizorów i radioodbiorników pracownikom kina. Pamiętam, że mieli taki mały telewizorek w biurze.
Na te spotkania z aktorami zawsze przychodziłem elegancko ubrany, nie tak byle jak, jak przy pracy, ale najlepiej w garniturze. I świeża, wyprasowana koszula musiała być. Poznałem m.in. Bogusza Bilewskiego, tego co to reklamował margarynę, że ma "serce jak dzwon", a potem sam zmarł na serce.
Adam Pasternak, jako konserwator urządzeń klimatyzacyjnych i elektrycznych, przepracował w "Kosmosie" ponad 20 lat. Wysłuchała SH

Symbol nowoczesności za PRL

Z kinem "Kosmos" jest tak jak ze wszystkim, co przemija. Dopiero wówczas dostrzega się zalety, pojawiają się sentymentalne wspomnienia…
Kino "Kosmos" jawiło się nam, mieszkańcom Lublina, jako przykład ekskluzywnego centrum kultury - począwszy od samej architektury, stanowiącej nowość wśród klockopodobnych domów i bloków z betonowej płyty, a kończąc na wystroju wnętrza, które widzom przyzwyczajonym do skrzypiących krzeseł (gdzie możliwości obejrzenia filmu zależały od gabarytów widza siedzącego przed nami), kojarzyło się z Salą Kongresową w Warszawie.

(…) Na takich filmach, jak "Przeminęło z wiatrem", "Love story", "Noce i dnie" czy "Cromwell" sala była wypełniona po brzegi. Do dziś pamiętam ludzi siedzących na schodach na "Człowieku z żelaza" (…)

Dech w piersiach zapierał niektórym widzom film wyświetlany w 1981 r. pt. "Coma" - nie ze względu na treści polityczne, ale z uwagi na temat przeszczepów ludzkich organów ukazany w sposób przerażający i fantastyczny. Kierownik kina "Kosmos", pan Zbigniew Barczak apelował za pośrednictwem prasy lokalnej, aby osoby o słabych nerwach raczej zrezygnowały z seansu, bo do mdlejących widzów już kilkakrotnie wzywano karetki pogotowia.

Zabawny był komentarz redakcji "Sztandaru Ludu" do tego apelu ( z dnia 23.III.1981), podkreślający, iż redakcja zamieszcza owy apel z mieszanymi uczuciami "jest to bowiem działanie antydemokratyczne, każdy może zemdleć jak chce". Ale apel, jak to apel, spowodował tylko wzrost zainteresowania filmem (może o to chodziło?) i tłum widzów chętnych do omdleń walił na seanse.

Działalność kina z czasem rozszerzyła się o oswajanie społeczeństwa z owocem zakazanym, czyli z erotyką w sztuce. To "Kosmos" wyświetlał na nocnych seansach film tylko dla widzów bardzo dorosłych, ze względu na zawarte w nim "momenty". Te "momenty" w rzeczywistości sprowadzały się do widoku gołego aktora, a film był tak nudny, że nie pamiętam ani tytułu, ani fabuły. Ale frekwencja była.

W "Kosmosie" odbywały się także występy. Do nich należał kabaret Tadeusza Drozdy pt. "Sekscesy", w którym produkowały się dziewczyny z "dużymi, niebieskimi oczami"(…) Kabaret w ocenie mojej i innych widzów okazał się niebywałą chałą.

Gdy z przymrużeniem oka i z perspektywy czasu patrzę na rolę, jaką kino "Kosmos" pełniło w okresie PRL-u, to kojarzy mi się ona z obecnymi spotkaniami integracyjnymi, jakie organizują swoim pracownikom korporacje. (…) Pracownicy zakładów pracy, bez względu na to, czy to dyrektor, czy portier, w towarzystwie współmałżonków lub dzieci, wspólnie trzymali się za serca na horrorze, szlochali na melodramacie czy też ryczeli ze śmiechu na komedii.
Jolanta Brzustowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski