Koziołek po 20 latach wraca na autobusy MPK Lublin

Po dwudziestoletniej przerwie, w piątek na ulice Lublina wyjadą autobusy i trolejbusy oznaczone herbem Lublina.

- Lubelski koziołek znikał sukcesywnie z miejskich autobusów i trolejbusów w latach 90. Teraz herb Lublina w pierwszej kolejności pojawi się na nowych pojazdach kupionych dzięki unijnym dotacjom (przegubowe Mercedesy Citaro, Autosany oraz trolejbusy marki Solaris) - informuje Weronika Opasiak, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Lublinie.

Ostatecznie herb miasta ma się znaleźć na wszystkich pojazdach miejskiej komunikacji, pomalowanych w barwy Lublina. - Prośby w tej sprawie dostawaliśmy od różnych środowisk, także od mieszkańców i przedstawicieli rad dzielnic, którzy chcieli widzieć koziołka na autobusach i trolejbusach - przyznaje Justyna Góźdź, rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie.

Znak z motywem herbu Lublina i logo MPK z czwartku na piątek miał zostać naklejony na około 30 pojazdach. Pasażerowie zobaczą koziołka na autobusach m.in. linii nr: 18, 26, 31, 55 i 57 oraz trolejbusach nr: 150, 151, 152, 158 i 758.

- Dzięki temu herb będzie bardziej widoczny, bo w ostatnich latach na pierwszy plan zdecydowanie wyszło logo Lublina - mówi Piotr Kowalczyk (Wspólny Lublin), przewodniczący Rady Miasta Lublin i orędownik tej inicjatywy.

Przypomnijmy, że w lipcu tego roku Zarząd Regionu Środkowowschodniego NSZZ Solidarność wysłał list do prezydenta Lublina, w którym znalazła się teza, że herb Lublina jest systematycznie wypierany przez logo "Lublin miasto inspiracji". Ratusz tłumaczył wówczas, że logo i herb pełnią różne funkcje, logo jest umieszczane na materiałach promocyjnych, a herb na pismach urzędowych.

Zdaniem radnego Kowalczyka, o historii herbu Lublina powinny się uczyć dzieci w przedszkolach i młodszych klasach podstawówek. Ma w tym pomóc nakręcenie filmu o najważniejszych wydarzeniach z historii miasta. - Jestem pewien, że gdyby zapytać lublinian o historię naszego herbu, to 70 proc. z nich nie wiedziałoby nic. Chciałbym, żeby miasto znalazło w przyszłym roku pieniądze na taki film dla dzieci - przyznał Piotr Kowalczyk.