Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraśnik: Piotr Cz., były polityk PO oplótł miasto korupcyjną pajęczyną

Sandra Michalewska
Piotr Cz. stawił się tylko na pierwszej rozprawie. Powiedział wówczas, że nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień
Piotr Cz. stawił się tylko na pierwszej rozprawie. Powiedział wówczas, że nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień Sandra Michalewska/archiwum
Piotr Cz., który rządził Kraśnikiem przez 14 lat, w ubiegłym tygodniu został skazany na trzy lata więzienia. W poniedziałek nie stawił się w sądzie. Niewykluczone, że obecnie przebywa w Szwajcarii.

Sąd Rejonowy w Kraśniku badał tę sprawę podczas 30 rozpraw, w których uczestniczyło 11 przedstawicieli zarówno kraśnickiej, jak i lubelskiej prokuratury. Najpierw przesłuchiwano świadków, którzy opowiadali o procederze zbierania składek, które w rzeczywistości były łapówkami. W tej części procesu najbardziej obciążające okazały się zeznania Dariusza Sz., byłego przewodniczącego RN KPEC i byłego polityka Platformy Obywatelskiej (kilka miesięcy temu został wyrzucony z partii, oficjalny powód to niepłacenie składek). To on ze szczegółami opisał całe przedsięwzięcie.

Jak zeznał w sądzie, najpierw w kraśnickim magistracie miało dojść do spotkania dotyczącego spółek miejskich. Przedstawiono na nim propozycję Piotra Cz., aby Wojciech Wilk, ówczesny zastępca burmistrza Kraśnika, zasiadał w radach nadzorczych wszystkich spółek jako przewodniczący. - Siłą rzeczy do tego nie doszło ze względu na niezgodność z prawem. Spotkanie utrwaliło mi się jednak w pamięci - zeznawał Sz. - Na spotkaniu pan Wilk poinformował osoby zasiadające w radach, że będzie prowadzić składki. Nie przedstawił jednak celu ich zbierania.

Świadek dodał, że Wilk wskazał kwotę składek i sposób, w jaki miały być zbierane. - Po tym spotkaniu nie dokonywano żadnych wpłat - mówił.

Sytuacja miała się zmienić po spotkaniu Dariusza Sz. z Piotrem Cz. - Spotkanie odbyło się kilka miesięcy później. Tam padło zdanie dyscyplinujące nas. Padły słowa, które pamiętam do dzisiaj. Że jeśli chodzi o KPEC to jest to sprawa polityczna i składki muszą być zbierane - zeznał Sz.

Były burmistrz miał jednocześnie opisać sposób przekazywania pieniędzy. Składki miał zbierać przewodniczący RN i oddawać je najpierw Wilkowi, a po objęciu przez niego mandatu poselskiego, jego następcy Krzysztofowi Babiszowi. 200 zł miesięcznie miał płacić przewodniczący, a po 150 zł pozostali członkowie rady. - Cel zbierania składek nie był mi znany. Miałem przeświadczenie, że te składki będą przeznaczone na działalność publiczną, organizowanie eventów. Nie dopytywałem się - zastrzegł Sz.

Dariusz Sz. przyznał, że płacił składki i zbierał je od kolegów z rady. - Potrafiłem sobie wyobrazić sprawę kilkakrotnego płacenia takiej kwoty, ale kiedy miało to charakter stały, budziło to nie tylko moje emocje, ale i moich kolegów z rady - mówił. - Traktowaliśmy to jako konieczność, obowiązek, który nie podlegał dyskusji.

Świadek zeznał także, że był zdziwiony faktem, że składki na cel polityczny były płacone bez żadnych pokwitowań. Do ręki. W końcu zaczął prowadzić notatki i zapisywać, kto jaką kwotę wpłacił. Bał się jednak, że gdy sprawa ujrzy światło dzienne, taki dowód będzie niewystarczający. - Moi koledzy mogli pomyśleć, że zatrzymuję składki dla siebie. Nagrałem więc siebie i pana Wilka dyktafonem - dodawał.

Nagranie było jednym z dowodów sądowych. Badali je specjaliści z krakowskiego Instytutu Shena. W ekspertyzie stwierdzono, że na taśmie na pewno nie utrwalono głosu Wojciecha Wilka. Podczas postępowania prokurator Andrzej Kuźmicz, autor aktu oskarżenia, domagał się ponownego zbadania nagrania, tłumacząc swój wniosek rozwojem techniki i nowymi możliwościami w zakresie fonoskopii. Wniosek został jednak odrzucony.

Podczas przeprowadzonych konfrontacji Sz. z Wilkiem i Babiszem świadkowie do końca pozostali przy sprzecznych wersjach zeznań.

Drugi wątek procesu to słynny i tylko z definicji służbowy wyjazd w Alpy, na który Cz. wybrał się ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Zeznania większości z nich pogrążyły byłego burmistrza - opowiadając o wyjeździe niemal wszyscy twierdzili, że w Austrii żadnego szkolenia nie było, a sam wyjazd był czysto rekreacyjny. Obciążające były także nagrania dyktafonem sporządzone przez jednego z dyrektorów kraśnickiej podstawówki - Jacka D.

Piotr Cz. nie stawił się w ubiegłym tygodniu w sądzie.

- W przypadku uprawomocnienia się wyroku, skazany otrzyma wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym. Jeśli się nie pojawi, zostanie tam doprowadzony przez policję. Jeśli zaś okaże się, że nie ma go w miejscu zamieszkania i np. nie przebywa w Polsce, wydany zostanie europejski nakaz aresztowania - wyjaśniał sędzia Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.

Sytuacja będzie bardziej skomplikowana w przypadku potwierdzenia się nieoficjalnych informacji, że Cz. przebywa w Szwajcarii, która nie należy do UE.

To nie pierwszy wyrok skazujący Piotra Cz. W marcu 2012 r. został skazany na trzy lata w zawieszeniu na sześć lat za przyjęcie 56 tys. zł korzyści majątkowej.

Od 2010 r. Kraśnikiem zawiaduje Mirosław Włodarczyk, związany z PiS, który jesienią wygrał po raz drugi wybory. Hasłem jego kampanii była m.in. walka z korupcją. Wczoraj podkreślał, że wyrok sądu trudno nazwać satysfakcjonującym: - Dla miasta i mieszkańców to przykra informacja, że przez lata dochodziło tu do korupcyjnego procederu. Decyzja sądu jest zwieńczeniem tego niechlubnego okresu - komentował. - Jedynym plusem tego wyroku jest pokazanie, że każdy, kto dopuszcza się korupcji, powinien mieć świadomość nieuchronności odpowiedzialności - dodał burmistrz Kraśnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski