Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieciobójstwo w Czerniejowie. Od makabrycznego odkrycia minęło 18 lat. „To nadal bolesna sprawa”

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Czerniejów dziś, grób dzieci
Czerniejów dziś, grób dzieci Łukasz Kaczanowski
Zwłoki noworodków znaleziono w beczce - takie nagłówki wstrząsały ludźmi 18 lat temu. Chociaż sprawa kojarzona jest z podlubelskim Czerniejowem, to do tragedii doszło wcześniej i kilkanaście kilometrów dalej. Szczegóły tej makabrycznej zbrodni wychodziły na światło dzienne stopniowo.
Dzieciobójstwo w Czerniejowie. Od makabrycznego odkrycia minęło 18 lat. „To nadal bolesna sprawa”

Sprawa wyszła na jaw 20 sierpnia 2003 r. Tego dnia córki małżonków K. sprzątały posesję przed domem w Czerniejowie pod Lublinem. Ośmiolatka i dwunastolatka postanowiły wyrzucić zawartość jednej z beczek stojących w piwnicy. Przeszkadzał im odór, jak sądziły, kiszonej kapusty. Dziewczynki przetoczyły beczkę po polu. Po otwarciu wieka zobaczyły główki dzieci.

Na posesję została wezwana policja. Dom należał do małżeństwa K., 44-letniego Andrzeja i 38-letniej Jolanty. Mężczyzna twierdził, że nie wie skąd w jego domu znalazły się zwłoki dzieci. Jolanta wyszła z domu kilka dni wcześniej. Starszej córce powiedziała, że jedzie oddać pieniądze znajomej.

Ciała dzieci trafiły do lubelskiego Zakładu Medycyny Sądowej. Dopiero gdy badania DNA potwierdziły, że ciałka czterech chłopców i jednej dziewczynki są biologicznym potomstwem małżonków K. Śledczy zyskali pewność, że zbrodni dopuściło się któreś z ich rodziców.

Sierpień 2003 r. Czerniejów. W beczce po kapuście znaleziono zwłoki pięciorga noworodków
Sierpień 2003 r. Czerniejów. W beczce po kapuście znaleziono zwłoki pięciorga noworodków archiwum Kuriera Lubelskiego

Za Jolantą rozesłano listy gończe. Za wskazanie miejsca, gdzie ukrywa się kobieta, policja wyznaczyła 5 tys. zł nagrody. Jej zdjęcia opublikowano w prasie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. 38-latkę zidentyfikował jeden z mieszkańców. Poszukiwaną zatrzymano w nocy z 21 na 22 września w Lublinie.

Andrzej został przebadany wykrywaczem kłamstw. Na tej podstawie mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem udziału w zabójstwie. Później został on zmodyfikowany.

Kobieta została oskarżona o pięć morderstw. Jej mąż usłyszał zarzut nakłaniania do zbrodni. Badania psychiatryczne wykazały, że w momencie dokonywania zarzucanych im czynów podejrzani mieli zdolność rozpoznawania ich znaczenia i kierowania swoim postępowaniem.

Rodziła w wannie. Dzieci topiła
Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Jednak do mediów przedostała się część wyjaśnień Jolanty K. 38-latka zeznała, iż zabijała ze strachu przed mężem. Mąż miał ją bić od czasu urodzenia najmłodszej córki, bo nie chciał mieć więcej dzieci. Nie chciał jednak rezygnować z seksu. Gdy ta pytała, co będzie, jak zajdzie w ciążę, kazał jej dzieci wyrzucić „na śmietnik, jak obierki”.

Sierpień 2003 r. Czerniejów. W beczce po kapuście znaleziono zwłoki pięciorga noworodków - czterech chłopców i jednej dziewczynki
Sierpień 2003 r. Czerniejów. W beczce po kapuście znaleziono zwłoki pięciorga noworodków - czterech chłopców i jednej dziewczynki archiwum Kuriera Lubelskiego

Według śledczych do zabójstw kolejno rodzonych dzieci (czterech chłopców i dziewczynki) dochodziło w latach 1992-1998. Wówczas rodzina K. mieszkała na Czubach w Lublinie. Kobieta rodziła dzieci w wannie. Nalewała wodę, aby zagłuszyć płacz dziecka. Później topiła maleństwa, a łożyska wrzucała do ubikacji. Zwłoki ukrywała w zamrażarce. W 1999 r. rodzina K. przeprowadziła się do Czerniejowa. Zwłoki noworodków początkowo i tam przechowywane były w zamrażarce. Wiosną 2003 r. kobieta umieściła je w beczce.

W pierwszym procesie Jolanta K. została skazana na dożywocie. W drugim na 25 lat więzienia. Jej męża sąd dwukrotnie uniewinnił od zarzutów podżegania do zbrodni. Oba wyroki wywołały sprzeciw organizacji kobiecych. W liście protestacyjnym do ministra sprawiedliwości podpisali się przedstawiciele 20 organizacji i ponad 200 osób, w tym m.in. prof. Magdalena Środa i Krystyna Kofta. Jako argument w obronie Jolanty K. podnosiły one m.in. złą edukację seksualną, ograniczony dostęp do tanich środków antykoncepcyjnych oraz przemoc ze strony męża.

Wyrok Sądu Okręgowego uchylił Sąd Apelacyjny. Prawomocny wyrok zapadł 12 lutego 2010 r., sześć lat po zakończeniu procesu. Za zabójstwo piątki dzieci Jolantę K. skazano na 25 lat więzienia. Andrzejowi K. złagodzono wyrok z 12 na 8 lat. Sąd uznał, że mężczyzna nakłaniał żonę tylko do zabicia pierwszego noworodka. W pozostałych przypadkach, nie było wystarczających dowodów na jego winę.

- Namawiając do zabicia swojego dziecka oskarżony przedkładał swój dobrobyt na jego życie - czytała w uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara De Chateau. - Uniewinniając oskarżonego od pozostałych czynów, sąd nie zwalnia go od odpowiedzialności moralnej – dodawała.

Czerniejów dziś
Czerniejów dziś Łukasz Kaczanowski

Małżeństwo wniosło o kasację wyroku. Rozprawa przed Sądem Najwyższym odbyła się w grudniu tego samego roku. Sędziowie uznali wniosek kasacyjny za bezzasadny.

Od tego czasu Andrzej K. zakończył odbywanie kary. Jolanta nadal przebywa w więzieniu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak dziś wygląda miejsce, w którym doszło do tragedii.

Mieszkańcy nie chcą sensacji
Do Czerniejowa przyjeżdżamy w upalny czerwcowy dzień. Przed chwilą padał deszcz, więc roślinność jest zielona i wilgotna. Na polach wschodzi zboże. Okolica wygląda inaczej niż 18 lat temu. Wtedy o niewielkiej miejscowości mówiła cała Polska. W sierpniu 2003 r. także było gorąco, ale na polach dominowała żółć świeżo skoszonej pszenicy.

Czerniejów zmienił się. Drzewa, które wówczas były zaledwie sadzonkami wybujały i zmieniły krajobraz. Miejsce dziurawych polnych dróg zajęły nowe asfaltowe trakty. Przybyło domków jednorodzinnych, w których mieszkają na ogół rodziny, które przeprowadziły się z miasta na wieś.

- Mieszkam tu dopiero od siedmiu lat. Przeprowadziliśmy się z żoną z Lublina. Historię znam z mediów - zastrzega Adam*, którego spotkaliśmy podczas pielęgnacji ogródka. Mężczyzna wskazuje posesję sąsiadki. - Pani mieszka tu dłużej niż my. Może opowie coś więcej - dodaje.

- Oczywiście, że znam K. Mieszkają tu od lat. Ich dom stoi się kilkaset metrów od mojego - przyznaje Małgorzata*, emerytka. Na wspomnienie zbrodni sprzed lat ze zniechęceniem odwraca głowę. Mieszkańcy Czerniejowa nie chcą robić sensacji ze starej historii.

Więcej mieli do powiedzenia 17 lat temu, kiedy zbrodnią żyła cała Polska. „To dobra rodzina. Pracowita. Sklep prowadzili. Czworo dzieci mają. Ładnych. Udanych. Do kościoła chodzili. Byli zamożni” - mówił Kurierowi jeden z sąsiadów. Ale w gazetach sprzed lat pojawiały się także inne opinie. Część krewnych twierdziła, że Jolanta K. nie była dobrą matką. „Była milcząca i skryta. Czasami znikała z domu” - czytamy w archiwalnym Kurierze.

Czerniejów dziś, grób dzieci
Czerniejów dziś, grób dzieci Łukasz Kaczanowski

Próbujemy zweryfikować tę wersję. Przy szkole natrafiamy na Agnieszkę*. Mieszka tu od urodzenia. - K. nadal mieszkają w tym samym domu. Rodzina odcięła się od nich. Od niego i od niej - wyznaje. W miarę zadawania kolejnych pytań jej twarz tężeje. Kobieta zakrywa twarz. - Wolę się na ten temat nie wypowiadać. To nadal bolesna sprawa. Nadal nie potrafię zrozumieć tej tragedii - mówi.

Instynkt to nie automat
Dlaczego matki decydują się na zabicie własnych dzieci? - pytamy psychologa i psychoterapeutę.

- Przyczyn może być wiele - odpowiada dr Piotr Kwiatkowski. I wyjaśnia: - Wielokrotnie, w gronie różnych specjalistów, zastanawialiśmy się nad tym i jako jedna z pierwszych przyczyn przywoływany jest brak świadomości kobiety - przyszłej dzieciobójczymi. Nie ma wiedzy, pieniędzy i dostępu do antykoncepcji. Kiedy dzieci się pojawiają zostaje ze swoim problemem sama, nie jest w stanie utrzymać siebie i dziecka. Do tego dochodzą tak silne emocje, że nie bierze pod uwagę innych rozwiązań, jak adopcja, okno życia lub inne akceptowalne moralnie rozwiązanie. Czasem jest pod silną presją otoczenia. Jest więc w totalnej desperacji.

Podczas procesu Jolanta zeznała, że mąż bił ją od czasu urodzenia najstarszej córki, bo nie chciał więcej dzieci. Gdy ta pytała, co będzie, jak zajdzie w ciążę, kazał jej dzieci wyrzucić „na śmietnik, jak obierki”. Andrzeja sąd dwukrotnie uniewinnił od zarzutów podżegania do zbrodni. Prawomocny wyrok zapadł 12 lutego 2010 r. Jolantę skazano na 25 lat więzienia. Andrzeja zaś za podżeganie do pierwszej ze zbrodni na 8 lat.

- Niekiedy zdarza się, że matka czuje silną presję członków rodziny lub lokalnej społeczności. Nadal chce żyć i funkcjonować w tym środowisku, ale zdaje sobie sprawę, że gdyby z tym dzieckiem się pojawiła w domu, na podwórku, to naraziłaby się na ostracyzm społeczny, stałaby się pośmiewiskiem, być może zostałaby wyrzucona z domu. Dlatego decyduje się na zabójstwo - wyjaśnia psycholog.

Czasem jedynym uzasadnieniem zbrodni są zaburzenia psychiczne. Nierzadko matka mierzy się z depresją poporodową. W takich wypadkach część osób pyta: - Gdzie podział się instynkt macierzyński?

- Instynkt macierzyński to nie jest automat. Nie jest tak, że każda kobieta go ma i to już jest wystarczająco silnie chroniący mechanizm - odpowiada dr Piotr Kwiatkowski. Zdesperowana matka może skrzywdzić siebie i dziecko.

- Czasem matka robi krzywdę dziecku, a czasem i dziecku i sobie, wówczas mówimy o samobójstwie rozszerzonym. Za tym mogą stać różne problemy psychiczne: od pełnoobjawowej depresji po schizofrenię paranoidalną. Chora matka może być głęboko przekonana, że jej dziecko jest np. demonem, który zniszczy ją i cały świat – wyjaśnia dr Piotr Kwiatkowski.

Proces Jolanty i Andrzeja K., rodziców pięciorga noworodków
Proces Jolanty i Andrzeja K., rodziców pięciorga noworodków Małgorzata Genca

- Czasem matki mają poczucie, że chcą uchronić dziecko przed tym strasznym światem i strasznym życiem na nim. Więc póki ono w jej mniemaniu nie zaznało bólu i cierpienia, postanawia mu tego zaoszczędzić – mówi psycholog.

Od tragedii w Czerniejowie minęło 18 lat. Od tego czasu zwroty, takie jak „dzieci z Czerniejowa” lub „dzieci w beczkach” stały się źródłem niewybrednych żartów. Dlaczego?

- To już tak bardzo nie razi, nie porusza, to staje się odległą historią – wyjaśnia dr Piotr Kwiatkowski.
- Obecnie systematycznie wzrasta brutalizacja życia społecznego. Przyzwyczajamy się do takich newsów. Co chwilę oglądamy, a to ofiary epidemii we Włoszech, a to rozruchy w USA, a później zamachy terrorystyczne. Zbrodnia, taka jak ta z Czerniejowa, staje się jedną z wielu brutalnych historii, których w tej chwili jest na pęczki. Kiedy coś się dzieje tu i teraz angażujemy się, organizujemy zbiórki, manifestacje, mija kilka tygodni i zapominamy o naszym zaangażowaniu. Co innego zajmuje naszą uwagę i angażuje emocje - mówi psycholog.

Pamięć
Na cmentarzu w Czerniejowie, wśród okazałych grobów dawnych mieszkańców, znajdują się niewielkie, zarośnięte trawą kopczyki i niewielkie nagrobki. Na jednym z nich wyryta jest inskrypcja „Rodzeństwo K.”. Siedemnaście lat od tragedii, która dotknęła rodzinę, nadal płoną tam znicze.

* imiona rozmówców na ich prośbę zostały zmienione.

Artykuł ukazał się pierwotnie w Kurierze Lubelskim w lipcu 2020 roku.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski