Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kornacki mówi o kontroli w muzeum w Kozłówce

Aleksandra Dunajska
Krzysztof Kornacki, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce
Krzysztof Kornacki, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce Małgorzata Genca
- W moim odczuciu w protokole z kontroli jest dużo subiektywnych, niesprawiedliwych ocen. Władze województwa mogą mnie odwołać bez podawania przyczyn. Ale czy trzeba wcześniej próbować kogoś zniszczyć? - mówi Krzysztof Kornacki, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, z którym rozmawiała Aleksandra Dunajska

Czytając protokół z kontroli urzędników marszałka w Muzeum Zamoyskich można odnieść wrażenie, że traktuje Pan to miejsce jak swój prywatny folwark.
Muszę w pewnym sensie to potwierdzić. Ponad 20 lat temu ktoś napisał na mnie anonim do ówczesnego ministra kultury Aleksandra Krawczuka. Stwierdził, że ja Kozłówkę traktuję jak swoją. Odpowiedziałem, że czuję się tu gospodarzem, a nie urzędnikiem, który pracuje od 7 do 15. Tak samo jest dziś, dlatego muzeum jest w tak dobrej kondycji.

Ale czy to upoważnia Pana do działań, które wykazali kontrolerzy? Powiedzmy np. o sprawie restauracji na terenie zespołu pałacowego. Warszawska firma wygrała konkurs i uruchomiła restaurację Pavilion. Dyrektorem została Pana córka. Kiedy rozstrzygano konkurs, pracowała w księgowości muzeum. Sprawę bada prokuratura.
Po pierwsze, przetarg rozstrzygała komisja, w której nie ma pracowników księgowości. Córka ma ekonomiczne wykształcenie, a firma jest z Warszawy i poszukiwała kogoś, kto mógłby poprowadzić restaurację. Zwrócili się do niej, Olga się zgodziła. Może rzeczywiście trochę zabrakło nam wyobraźni. Ale nie do-szło do żadnej korupcji! Olga jest dorosła, nie mogę jej mówić, co ma robić. Ucieszyłem się też, że nie będzie już moją podwładną. To była bardziej niezręczna sytuacja.

*Czy dyrektor Kozłówki pożegna się ze stanowiskiem?

Czytaj także:
Kozłówka: Muzeum Zamoyskich szykuje się do sezonu
Perły Lubelszczyzny: Kozłówka z pałacem na morzu róż (wideo)
Medal dla Kozłówki

Nikt Pana przecież nie zmuszał do zatrudniania córki.
Olga została tu skierowana przez urząd pracy. Poza tym żyjemy w powiecie, gdzie jest ogromne bezrobocie. A córka sama wychowuje dwoje dzieci.

W powiecie z takim bezrobociem pewnie niejedna osoba jest w trudnej sytuacji?
Być może. Ale to nie oznacza, że powinienem zwolnić córkę.

Sprawa restauracji to nie jedyne uchybienie. Kontrolerzy stwierdzili też np., że powinien się Pan wyprowadzić z mieszkania służbowego na terenie zespołu pałacowego - jest Pan właścicielem Rządcówki znajdującej się niedaleko pałacu.
Rządcówkę kupiłem kilka lat temu i uratowałem przed ruiną. Jest to jedyny budynek z liczącego 17 obiektów folwarku, który się zachował. Mieszkanie zajmuję zaś na podstawie umowy zawartej wiele lat temu z muzeum. Płacę za nie 900 zł miesięcznie. Gdy się wyprowadzę, będzie stało puste. A muzeum straci przychód.

Czy nie mogliby w nim np. nocować turyści?
Już dziś mamy dwa pokoje do wynajęcia. Nie ma zainteresowania. Decyduje o tym m.in. sezonowość naszej instytucji.

Ale Pana Gospodarstwo Agroturystyczne w Rządcówce jakoś sobie radzi?
Gospodarstwo prowadzi syn, który wszystko robi sam, więc jakoś to działa. A w muzeum musiałbym do tego zatrudnić kilka osób - do sprzątania, recepcji. Utrzymywanie w ten sposób kilku miejsc noclegowych nie byłoby opłacalne.

Nie uważa Pan, że działanie gospodarstwa i Pana dyrektorska funkcja w muzeum kłócą się ze sobą? Pana rodzina zarabia na turystach, przyjeżdżających tu dla muzeum.
Można to tak ująć. Z drugiej strony to, że mają gdzie przenocować, zwłaszcza dla osób z daleka, może być zachętą do odwiedzenia Kozłówki.

Mówi Pan jak człowiek po-krzywdzony, który nic złego nie zrobił, a z niewielkich błędów ktoś czyni mu zarzuty.
Uważam, że jeśli się dużo pracuje, wpadki się zdarzają. Ale kontrolerzy nie zwrócili np. uwagi, że w 2009 r. mieliśmy 258 tys. zwiedzających i 2 mln zł przychodów, czyli jeden z najlepszych wyników w kraju. W moim odczuciu w protokole z kontroli jest dużo subiektywnych, niesprawiedliwych ocen. Władze województwa mogą mnie odwołać bez podawania przyczyn. Ale czy trzeba wcześniej próbować kogoś zniszczyć?

Sugeruje Pan, że marszałek szukał pretekstu, żeby Pana pozbawić stanowiska?
Nic nie sugeruję. Ale nie zgadzam się z oceną kontrolerów.

Spodziewa się Pan odwołania?
Nie. Myślę, że kiedy marszałkowie zapoznają się z moimi wyjaśnieniami, okaże się, że wątpliwości kontrolerów były w dużej części bezzasadne. Te drobne i słuszne naprawiliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski