Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kutarski, dyr. naczelny Teatru Muzycznego: Ten teatr jest potrzebny

Andrzej Z. Kowalczyk
Krzysztof Kutarski
Krzysztof Kutarski archiwum
Z Krzysztofem Kutarskim, dyrektorem naczelnym Teatru Muzycznego w Lublinie, rozmawia Andrzej Z. Kowalczyk.

Mam wrażenie, że właśnie zakończony sezon artystyczny okazał się w Teatrze Muzycznym ciekawszy niż u jego początku wskazywały wszelkie znaki. A jak Pan go ocenia?
Z satysfakcją. Udało się przeprowadzić teatr przez ten sezon i osiągnąć wyniki, które daleko przekroczyły oczekiwania. Zagraliśmy 127 spektakli (w tym 9 wyjazdowych), które obejrzało 43 tys. widzów, a byłoby ich jeszcze więcej, gdyby nie ograniczona pojemność naszej widowni. A przede wszystkim - co najważniejsze - zrealizowaliśmy trzy premiery; i to bardzo różne. W grudniu był "Pan Twardowski", spektakl baletowy. Ta premiera była możliwa dzięki pozyskaniu nowych tancerzy oraz pracy, jaką Viola Suska, kierownik baletu, wykonała z tym zespołem. W efekcie realizacja, która była zaplanowana jako przedstawienie dla młodzieży, okazała się spektaklem, który zainteresował także widzów dorosłych.

Potem mieliśmy premierę "Phantoma" i było to spełnienie naszych marzeń. Obejmując pięć lat temu dyrekcję teatru, obiecałem sobie, zespołowi i publiczności, że wystawimy dobry, współczesny musical. Z naszych badań wynika, iż publiczność oczekuje takiego repertuaru. Nie oszczędzaliśmy na tej realizacji, ale było warto. Efekt artystyczny przekroczył najśmielsze oczekiwania, a zainteresowanie widzów gwarantuje, że "Phantom" pozostanie z nami na długie lata.

Wreszcie ostatnia premiera - farsa muzyczna "Kiedy kota nie ma…". To element strategii budowania takiego repertuaru, który pozwoli prezentować naszych artystów również w salach pozbawionych zaawansowanej techniki scenicznej, co nas czeka w najbliższych sezonach.

Podsumowując - był to sezon udany, co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Przy realizacji "Phantoma" otrzymaliście konkretne wsparcie od miasta, co jest rzeczą bezprecedensową.
Myślę, że jest to mały krok na drodze, którą chcemy pokonać, a której finałem będzie stała współpraca teatru z miastem. Teatr Muzyczny jest instytucją, która chce i może budować wizerunek Lublina, jako miasta mocnego w dziedzinie kultury. W wymiarze organizacyjnym taka współpraca miała miejsce już wcześniej. Miasto wsparło nas przy wystawieniu "Traviaty", udostępniając za symboliczną opłatą halę "Globus". My z kolei zrewanżowaliśmy się prezentacją "Strasznego dworu" na placu Litewskim. Zatem współpraca z miastem wygląda obiecująco i myślę, że są szanse na jej zacieśnienie. W jej wyniku powstają wydarzenia spektakularne, które na długo pozostają w pamięci mieszkańców Lublina i budują jego kulturalny potencjał.

Minęło 5 lat Pańskiego dyrektorowania w Muzycznym. Co Pan uważa za najważniejsze dokonania w tym okresie?
W 2007 roku, kiedy obejmowałem dyrekcję, sytuacja teatru - zarówno finansowa, jak i organizacyjna - była bardzo zła, a nieciekawie było także w zespole. Pierwsze zadanie, jakie sobie postawiłem, to doprowadzenie do stabilności finansowej i organizacyjnej. To się udało zrealizować i mimo ogromnych trudności ten stabilny poziom jest utrzymywany. Uważam to za duży sukces. Obiecałem także położenie nacisku na utrzymanie poziomu artystycznego zespołu. I tej obietnicy dotrzymałem, o czym świadczą nasze kolejne premiery - których od 2007 roku wystawiliśmy czternaście - i to, jak nasze spektakle są przyjmowane przez publiczność. Za rzecz bardzo ważną uważam również zdecydowane wyjście naprzeciw potrzebom widzów. To oznacza przede wszystkim dobry repertuar w wykonaniu bardzo dobrych artystów, ale nie tylko. Także cały szereg udogodnień bardzo konkretnych, takich jak przedstawianie z góry repertuaru na cały sezon, dostosowanie godzin pracy kas do potrzeb klientów, internetowa rezerwacja i sprzedaż biletów, możliwość płacenia kartą. Dziś wydaje się to oczywistością, ale pięć lat temu wcale takie oczywiste nie było.

Najważniejszym wydarzeniem tych pięciu lat - i to nie tylko dla teatru Muzycznego ale i dla całego Lublina - było wystawienie premiery opery Verdiego "La Traviata". Premiera ta umożliwiła zaprezentowanie naszych możliwości bardzo szerokiej rzeszy widzów. Dwa pierwsze spektakle na "Globusie" obejrzało blisko 8 tys. widzów. Było to na skalę regionu wydarzenie bez precedensu. Dla teatru efektem długofalowym jest to, że do dzisiaj mamy problem z nadwyżką popytu nad podażą. To cieszy, bowiem to widz uzasadnia istnienie instytucji kultury. Niesłabnące zainteresowanie publiczności dowodzi, że ten teatr jest potrzebny.

Ale teraz przed teatrem sezony trudne, "na wygnaniu". Jak będziecie funkcjonować, a przede wszystkim, co zamierzacie zrobić, aby nie stracić widzów?
Aby nie stracić publiczności zrobimy jedno - będziemy cały czas grać. Nie ma mowy o żadnym zawieszaniu występów. Oczywiście warunki będą znacznie trudniejsze. Będziemy korzystać ze scen w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego i Chatce Żaka, a także występować poza Lublinem. A od początku przyszłego roku przeniesiemy się do naszej stałej/tymczasowej siedziby w Parku Naukowo-Technologicznym na Felinie. To miejsce odległe od centrum, ale przecież nie koniec świata i dotrzeć tam można bez większych kłopotów. Będę rozmawiać z Zarządem Transportu Miejskiego oraz z MPK o dostosowaniu układu linii autobusowych, aby ułatwić widzom dotarcie do teatru i powrót do domów. Oczywiście naturalnym miejscem teatru jest centrum miasta, ale sytuacja jest taka, jaka jest i trzeba się dostosować. A jak funkcjonować w takich trudnych czasach pokazał przed laty dyrektor Andrzej Chmielarczyk. Obiecałem sobie i zespołowi, że udowodnimy, iż my także potrafimy. I mam podstawy, by twierdzić, że widzowie z nami pozostaną. Mogę zacytować wpis jednego z widzów na naszej stronie facebookowej: "My was zawsze znajdziemy".

A na jakie premiery możemy liczyć w tym trudnym sezonie?
Oczywiście premiery będą, ale jest jeszcze za wcześnie na podawanie szczegółów. W ramach programu ministerstwa kultury teatr otrzymał dofinansowanie w wysokości 100 tys. zł na koncert operowy z udziałem gwiazd z najwyższej półki. W tej chwili prowadzimy rozmowy z artystą światowego formatu i wszystko zmierza ku temu, by ów koncert mógł się odbyć 17 listopada. I na ten termin mogę Państwa wstępnie zaprosić. Chcemy, aby lublinianie mogli znowu uczestniczyć w wydarzeniu o dużej randze artystycznej. Druga część sezonu będzie przebiegać głównie pod znakiem uruchamiania działalności na Felinie. Ale myślę, że będziemy w stanie wystawić którąś z klasycznych operetek. Rozważamy trzy tytuły. Ja osobiście optuję za "Krainą uśmiechu", bardzo dawno nie graną w Lublinie. Jednak plany repertuarowe będę mógł sprecyzować około października, kiedy okaże się, jakim budżetem na przyszły rok będziemy dysponować.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski