Ks. prof. Alfred Wierzbicki mówi o „terrorystach” z KUL-u

Wieloletni pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. Alfred Wierzbicki odszedł z uczelni. Od 1 października pracuje na Wydziale Filozofii UMCS. Powody rozstania z KUL zdradził w opublikowanej w środę (12 października) rozmowie dla katolickiego czasopisma „Więź”.

„Zrozumiałem, że KUL już mi nie zapewnia poszukiwania prawdy w wolności. Co gorsza, nie czuję się tu bezpiecznie, gdy podnoszę problemy dotyczące kondycji Kościoła” – tłumaczy w wywiadzie ks. prof. Alfred Wierzbicki.

W rozmowie duchowny przekonuje, że KUL prześladował go za to, że bronił godności osób homoseksualnych. Wśród powodów odejścia z tej uczelni wymienia też „brak swobody wypowiedzi” oraz postępowanie dyscyplinarne związane z jego medialnymi wypowiedziami, które w lutym zakończyło się częściowym uniewinnieniem i częściowym umorzeniem.

Jeden z fragmentów wywiadu nawiązuje też do ubiegłorocznej publikacji redaktora naczelnego „Więzi” Zbigniewa Nosowskiego, który zrelacjonował swoją rozmowę z rektorem KUL ks. prof. Mirosławem Kalinowskim. Redaktor chciał podczas niej zapytać m.in. o podziały na uniwersytecie i atmosferę na uczelni. Nosowski napisał wówczas, że od jednego z pracowników uczelni usłyszał, że na KUL jest „wciąż wiele wspaniałych osób, znakomitych uczonych, którzy czują się dziś jak pasażerowie samolotu uprowadzonego przez terrorystów”. Tamta rozmowa miała zostać przerwana przez ks. prof. Kalinowskiego, ale wrócił do niej ks. prof. Wierzbicki.

„To nie jest moja wypowiedź. Ale odnajduję się w niej, tak to wygląda” – powiedział w wywiadzie dla „Więzi”.
Na pytanie dziennikarza o to, kim są „terroryści”, ks. prof. Alfred Wierzbicki odpowiedział tak: „Oprócz rektora, także prorektor, któremu powierzono odcinek misji uniwersytetu, ks. Mirosław Sitarz – znany obrońca zmarłego już ks. Andrzeja Dymera. Każda ekipa rektorska ma prawo do swojej wizji, ale należałoby szanować ludzi i ich dorobek. Tymczasem ludzie się skarżą na presję, zwolnienia. Na razie jednak nikt oprócz mnie publicznie nie mówi, że odchodzi z KUL świadomie, że na KUL nie znajduje warunków do pracy intelektualnej”.

W rozmowie z „Kurierem” ks. prof. Wierzbicki potwierdza swoje opinie wyrażone w wywiadzie.
– Dodałbym tylko jeszcze jedną sprawę, którą uświadomiono mi niedawno. Katedra Etyki, której próbowano narzucić program i ekipę z zewnątrz, postawiła się i w rezultacie nie doszło do powołania studiów podyplomowych dla nauczycieli. To wielki policzek dla środowiska Wydziału Filozofii oraz Katedry Etyki KUL. Ale opór okazał był skuteczny – mówi „Kurierowi” duchowny.

W rozmowie dla „Więzi” stwierdził także, że na KUL-u „wyczuwalne jest ręczne sterowanie przez prof. Przemysława Czarnka”, który według niego „instrumentalizuje wiarę w celach politycznych”.

„Moment, w którym Czarnek kieruje Ministerstwem Edukacji i Nauki, jest korzystny dla KUL finansowo, jednocześnie oznacza zapaść intelektualno-moralną uczelni” – powiedział ks. prof. Wierzbicki.
- To słowa osoby sfrustrowanej, obrażające obecnego rektora KUL i pracowników naukowych tej uczelni – komentuje te słowa w rozmowie z „Kurierem” minister Przemysław Czarnek. I dodaje: - Księdzu Wierzbickiemu jako chrześcijanin proponuję więcej modlitwy i refleksji nad sobą, wybaczając złe słowa i myśli jakie kieruje pod moim osobistym adresem.

Co o słowach ks. prof. Wierzbickiego sądzą władze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego?

– Nie komentujemy tej sprawy – mówi Robert Szwed, rzecznik KUL.

AC