- Rozstałem się z Avią w dobrym nastroju i zawsze miło będę wspominał ten klub. Nie mam urazu do nikogo i nie będę chciał niczego udowadniać - mówi rozgrywający Trefla. - To będzie ciężki mecz, bo dobrze pamiętam, że na zespoły z czołówki w Świdniku zawsze była podwójna mobilizacja. Nie inaczej będzie pewnie i tym razem.
Gorzkiewicz nie zamierza również udowadniać na parkiecie, że jest lepszym rozgrywającym od Łukasza Makowskiego, który latem zastąpił go w Avii. - Nie chcę oceniać zawodnika, bo widziałem go tylko w meczu z nami. Kto więc będzie najgroźniejszy w Avii? Najbardziej obawiam się trenera Lemieszka - żartuje Gorzkiewicz.
Rywalizacja rozgrywających na pewno będzie ozdobą spotkania. Kto okaże się lepszy będzie można powiedzieć dopiero po meczu. Obaj zawodnicy mają swoje dobre i słabe strony. - Można się rozpisywać o potencjale drużyn czy poszczególnych zawodników, ale i tak decydująca będzie postawa na boisku. A tej nie da się przewidzieć - mówi "Gorzki".
Były kapitan Avii swojego konkurenta ze Świdnika przewyższa wzrostem, a także doświadczeniem. Dla Makowskiego występy w pierwszej lidze to nowość, ale w dotychczasowych meczach pokazał, że rywalizacja z reprezentantami kraju Fabianem Drzyzgą czy Grzegorzem Łomaczem jeszcze z czasów juniorskich sporo go nauczyła. Mimo młodego wieku i małego doświadczenia daje radę, czego efektem jest trzecia pozycja Avii w lidze.
Obaj zawodnicy preferują zagrywkę szybującą i obaj potrafią sprawić sporo problemów swoim przeciwnikom. Gorzkiewicz, ze względu na lepsze warunki fizyczne, lepiej prezentuje się w bloku, ma też przewagę w końcówkach setów, zachowując zimną krew. Makowski natomiast jest dla Trefla nieprzewidywalnym zawodnikiem, ma tendencję do kiwania w trudnych momentach.
- Będę chciał pokazać, że po odejściu z zespołu Gorzkiewicza nie ma dużej różnicy w rozegraniu. Wiem, że on był pewnym punktem zespołu i będę chciał pokazać, że i na mnie można polegać. Choć przystąpimy do meczu w osłabionym składzie, zrobimy wszystko, aby wygrać - kończy Makowski.
Kolejny uraz
Michał Jaskulski, środkowy Avii Świdnik, w tym sezonie prawdopodobnie na parkiet już nie wyjdzie.
- Doznałem kontuzji pleców przy prostym ćwiczeniu - mówi Jaskulski. - Zakuło mnie, a przy każdym następnym powtórzeniu ból się nasilał. Po pierwszym zdjęciu w Świdniku diagnoza była fatalna, bo lekarz stwierdził, że mogę już nie pograć w siatkówkę. Zrobiłem jednak dokładniejsze badania i się okazało, że wyskoczył mi dysk. Czeka mnie do dwóch miesięcy rehabilitacji. Mam nadzieję, że w play-offach pomogę kolegom, ale nie wiadomo jak będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?