Na początku listopada 19 ukraińskich studentek pojechało w odwiedziny do ojczyzny. Do Polski wróciły po Wszystkich Świętych. Przeżyły wielką niespodziankę, kiedy chciały wejść do swoich pokojów w akademiku. Okazało się, że nie jest to możliwe, dopóki nie przejdą kwarantanny.
- To była raczej "tak zwana" kwarantanna. Wydzieliliśmy miejsca w pokojach gościnnych gdzie 13 studentek przez trzy dni znajdowało się pod opieką lekarza. Nie miały możliwości kontaktowania się z kimkolwiek z zewnątrz - informuje Beata Górka, rzeczniczka KUL.
Okazało się, że studentki są zdrowe i mogą spokojnie wrócić do swojego lokum w akademiku. - Uważam, że decyzja była słuszna. Na Ukrainie panuje epidemia groźnej grypy i nie możemy lekceważyć zagrożenia. Zwłaszcza że w akademiku mieszka ponad 800 osób. Lepiej dmuchać na zimne - dodaje rzeczniczka uczelni.
Do dzisiaj nie wiadomo, co dzieje się z pozostałymi sześcioma ukraińskimi studentkami, które pojechały do domu i jeszcze nie wróciły na uczelnię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?