Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupiecka racja pana Kretschmera. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
nadesłane

Gdy o „zamrożenie wojny” na Ukrainie zaapelował Michael Kretschmer, premier niemieckiego landu Saksonia, jego propozycję skrytykowała nie tylko zagranica, ale i duża część niemieckich mediów. Za co, tego nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto zna realia naszej części Europy i komu nie przewróciła w głowie ideologia. Zamrażanie jakiegokolwiek konfliktu, a już szczególnie zbrojnego konfliktu z putinowską Rosją, nie przybliża pokoju, ale go znacznie oddala. Niby od dawna to wiadomo, a jednak od momentu rosyjskiego ataku podobne apele co i rusz pojawiają się w publicznej przestrzeni, i to nie tylko w Niemczech. Co nadaje im żywotność?

Na początek wyjaśnijmy, czym premier Saksonii motywuje sensowność swojej propozycji. Otóż chodzi o „zyskanie czasu”, jakiego rzekomo Ukrainie brakuje, by ta złapała oddech i tak wzmocniona, znowu przystąpiła do tym skuteczniejszej walki. Intelektualna nędza tej wymówki aż bije w oczy. Na zamrożenie wojny potrzebna jest zgoda obu jej stron, jakakolwiek, nawet wymuszona. Otóż gdyby to była prawda, gdyby czas aktywnego prowadzenia działań wojennych rzeczywiście pracował na rzecz Rosji, a przeciwko Ukrainie, jaka byłaby szansa realizacji tego pomysłu? Żadna. Rosja, tym bardziej, wytężałaby wszystkie siły, by do takiego rozwiązania nie dopuścić.

W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót: czas, obecny czas, pracuje dla Ukrainy, a przeciwko Rosji Putina. Ukraińcy mają pod bronią pół miliona ludzi gotowych oddać życie, by bronić własnych domów i własnych rodzin. Owszem, krwawią nie mniej obficie niż ich przeciwnicy, ale ciągle mobilizowani są nowi. A mobilizacja dokonuje się na ich własnym terenie, niemalże na zapleczu frontu, gdzie stosunkowo łatwo nie tylko dojechać, ale i dowieźć aprowizację. Rosyjscy żołnierze tego „luksusu” nie mają, ich własny rząd ściąga ich na front prośbą, groźbą i przekupstwem – z Kaukazu, Buriacji, Kamczatki... A co najważniejsze, brak im motywacji do walki. W tej sytuacji najlepszym wyjściem dla Ukrainy jest kontynuacja obrony aż do momentu, w którym armia rosyjska całkowicie utraci zdolność bojową. Moment ten, jak się wydaje, zbliża się szybkimi krokami, a przyspiesza go każdy krok w rodzaju transferu wyrzutni HIMARS.

Jest to także najlepsze rozwiązanie dla sprawy światowego pokoju. To może prawda brutalna, ale jednak prawda.

W bezinteresownie przyjazne uczucia pana Kretschmera nie wierzy chyba nikt i nie warto dalej pastwić się nad jego kłamstwami. Istotne jest to, co on sam przyznaje w swym apelu: obawa przed „utratą siły ekonomicznej” Republiki Federalnej, a mówiąc prościej – przed wyschnięciem strumienia gotówki, jaki nadal spływa do kieszeni czołowych niemieckich przedsiębiorców za lukratywny handel z rosyjskim agresorem. Z tej perspektywy propozycja zamrożenia wojennego konfliktu jest uzasadniona i logiczna. Jak świat światem (przynajmniej ten cywilizowany), wielcy i sprytni handlowcy zawsze potrafili znaleźć drogę wiodącą w poprzek linii frontu. Zamrożona wojna nie jest dla nich przeszkodą, przeciwnie, takie „zamrożenie”, eliminując konkurentów, często działa na ich ekonomiczną korzyść. I to właśnie, a nic innego, jest dla ludzi biznesu prawdziwą pokusą do upartego wygłaszania podobnych apeli, cynicznie opatrywanych etykietką „w imię pokoju”.

Jacek Borkowicz, historyk, eseista i publicysta

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski