Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupował stacje paliw i nie płacił. Sąd skierował strony do mediacji

Piotr Nowak
pixabay.com
Na 12,8 mln zł mieli oszukać swoich kontrahentów Jacek T. i Katarzyna W. Jednak w czwartek nie znaleźli czasu na pojawienie się w sądzie.

W lubelskim sądzie odbyła się w czwartek pierwsza rozprawa, w której oskarżonymi o oszustwa przy zakupie stacji paliw są Jacek T. i Katarzyna W. (jego konkubina i wspólniczka w interesach).

Poszkodowanych jest 14 osób, które w podlubelskich Piaskach sprzedawały parze swoje nieruchomości, podpisywały akty notarialne, a później nie otrzymały obiecanej zapłaty.

Jak przebiegał proceder? Przed transakcją 41-latek i 33-latka oferowali sprzedającym kwotę dużo wyższą od rynkowej, pod warunkiem, że część zapłacą „pod stołem”. Jednak po spisaniu aktu notarialnego w jednej z kancelarii w Piaskach unikali kontaktu z kontrahentami. W ten sposób mieli ich oszukać na 12,8 mln zł i zyskać kontrolę nad dziewięcioma nieruchomościami. Wśród nich są stacje w Kurowie, Czyżowie, Kutnie, Domaniewicach, Krakowie, Wieliczce, Marszowicach, Ropczy-cach i Tczewie.

Z akt sprawy wynika, że Jacek T. nosił ze sobą czarną torbę sportową z pieniędzmi. Jednak nieliczni zajrzeli do środka. Po zakupie jednej ze stacji w 2014 r. Jacek T. miał się pokłócić z jednym z kontrahentów. Później jeden z poszkodowanych zeznał, że Jacek T. rzucił w niego torbą, w której, jak się spodziewał, miały znajdować się pieniądze. Mężczyzna krzyczał przy tym „wyp...”. W środku zamiast obiecanych 1,7 mln zł zapłaty, poszkodowany znalazł bieliznę i rękawice bokserskie.

W czerwcu 2015 r. Jacek T. i Katarzyna W. zostali zatrzymani w swoim warszawskim mieszkaniu przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego. Funkcjonariusze zabezpieczyli przy nich 2 mln zł w gotówce. Do tego czasu mężczyzna stał się właścicielem lub współwłaścicielem 35 stacji paliw działających w kilku województwach pod szyldem A.

Oskarżeni nie przyznali się do winy. Jednak podczas śledztwa prokuratorskiego Jacek T. potwierdził, że transakcje rzeczywiście miały miejsce. W kolejnych latach, już po zatrzymaniu i usłyszeniu zarzutów prokuratorskich, podpisywał ugody z częścią poszkodowanych.

W czwartek oskarżeni nie stawili się w lubelskim sądzie. Obrońca Jacka T. zaproponował mediację, na którą zgodzili się poszkodowani.

- Już wcześniej mieli szansę, żeby się z nami porozumieć - żali się jedna z osób, która na procederze straciła około miliona złotych. Obawia się, że mediacja będzie tylko stratą czasu. - Rozumiem decyzję sądu, który chce wykorzystać wszystkie możliwości formalne. Liczę na to, że w końcu odzyskam swoje pieniądze. Zobaczymy, jak będzie.

Strony mają trzy tygodnie na porozumienie. Następną rozprawę zaplanowano na połowę grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski