Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łańcuszki św. Antoniego

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński: Łańcuszki św. Antoniego
Jan Pleszczyński: Łańcuszki św. Antoniego Archiwum
Nie pamiętam dokładnie, kiedy to było - ale jakieś 20 lat temu. W Lublinie powstała wtedy jedna z pierwszych, a może w ogóle pierwsza w wolnej Polsce piramidka finansowa, przynajmniej na większą skalę. Jak to piramidka, na zasadzie łańcuszka św. Antoniego. Ta pierwsza piramidka robiła prawdziwą furorę w mieście, więc trzeba było o niej napisać. Padło na mnie. Wziąłem kartkę, długopis, zrobiłem sobie schemat i zawsze mi wychodziło, że kto wpłaci, ten utopi pieniądze. No, ale matematykiem to ja nie jestem, więc na wszelki wypadek poprosiłem o wyliczenia fachowca. Oczywiście wyszło mu to samo.

Pamiętam moją rozmowę z organizatorami tego biznesu. To były inne czasy, jakaś wynajęta sala, stolik, dwaj młodzi chłopcy kręcący interesem i tłum ludzi w kolejce - żeby wpłacić swoje pieniądze. Nie to co dziś: lśniące gabinety, kodowane karty, prezesi w garniturach, high life. Rozmawiałem z tymi młodymi biznesmenami face to face, przy ludziach, nie tak jak dzisiaj za pośrednictwem rzecznika prasowego. I - co też dziś wydaje się niezwykłe - chłopaki odpowiadali na pytania, wyjaśniali - a że wbrew elementarnej logice to inna sprawa. Rysowałem im na kartce schemat mechanizmu piramidki, a oni - bardzo uprzejmie i z uśmiechem - że to nie tak. Naprawdę byli mili. Zaś tłum w kolejce im kibicował. Czułem się jak intruz, który przyszedł i miesza.

Pamiętam, że duży tekst opisujący tę przaśną, patrząc z dzisiejszej perspektywy, piramidkę ukazał się w ogólnopolskiej gazecie. Bardzo byłem dumny. Myślałem, że zrobiłem coś pożytecznego dla społeczeństwa, że wpisuję się w edukacyjną misję mediów...
Czasy się zmieniły, zmieniły się metody, wystrój wnętrz, prezesi. Bo do tych chłopców od mojej piramidki to czułem nawet pewną sympatię, czego nie mogę powiedzieć o dzisiejszych specach od finansów. I nie chodzi mi o ewidentnych oszustów. Pamiętam, jak kilka lat temu miałem codziennie po trzy telefony z banku - no, przesadzam, nie codziennie i nie trzy - żebym swoją lokatę terminową zamienił na fundusz inwestycyjny. I jak musiałem się gimnastykować, żeby im wytłumaczyć, że nie chcę. Zresztą, za kilka dni znowu dzwonili. Dziś zimny pot mnie oblewa na myśl o tym, z czym bym został, gdybym posłuchał tych porad.

A teraz co rusz dostaję od swoich znajomych maile o treści mniej więcej takiej: "Wprawdzie nie znam sprawy osobiście, ale dostałem to od mojego starego kumpla. Więc roześlij tego maila gdzie tylko możesz. Bo potrzebna pomoc." Czytam - i rzeczywiście, potrzebna pomoc. I już-już chcę rozesłać tę informację do kogo tylko mogę, bo przecież nic mnie to nie kosztuje.
Na szczęście przypominam sobie o łańcuszku św. Antoniego. I wciskam klawisz "delete".


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski