- Znikają nowe ławki z parku przy Zawilcowej, który otworzono raptem dwa i pół miesiąca temu. Chodzi o ten rejon, który sąsiaduje z blokami stojącymi przy ul. Daszyńskiego - poinformował nas pan Krzysztof. I poprosił, aby powiadomić o tym ratusz.
- Bo jak nie uda się przerwać tego procederu, to do wiosny w parku nie zostanie ani jedna ławka. A ich demontaż jest bajecznie prosty. Są przymocowane do podłoża tylko czterema śrubami.
Za wszystkim stoi… ratusz
- Sprawa znikających z parku ławek zrobiła się naprawdę głośna na terenie dzielnicy. Gdy tylko o tym usłyszałem, podniosłem larum w ratuszu. Na ten park czekaliśmy 17 lat i nikt nie chce, aby uległ dewastacji już na samym początku funkcjonowania - mówi Adam Osiński, radny miejski Klubu Prezydenta Krzysztofa Żuka.
Park przy Zawilcowej został oddany do użytku w połowie września. Powstał na dawnym wysypisku odpadów budowlanych. Zajmuje 14 hektarów (o hektar więcej niż Ogród Saski).
Jest podzielony na dwie części: dolny (od strony ul. Krokusowej) i górny. Posadzono tam około 2,5 tys. drzew. Dla dzieci wybudowano plac zabaw.
- Dobrze, że mieszkańcy zareagowali, gdy zauważyli znikanie ławek. To oznacza, że pilnują naszej wspólnej własności - podkreśla Osiński.
Dla odpoczywających w parku przygotowano 100 ławek.
- Nikt ich nie kradnie - zapewnia Katarzyna Duma z biura prasowego ratusza.
- Przecież wyraźnie widać miejsca, z których zniknęły - podkreśla nasz Czytelnik.
Okazuje się, że ławki demontują nie złodzieje, ale jest to operacja wykonywana na zlecenie ratusza.
- Poinformowano mnie, że chodzi o usuwanie usterek związanych z malowaniem - wyjaśnia Osiński.
- Z drewnianych elementów schodzi farba. Łącznie tę wadę ma około 30 procent ławek. Aby przeprowadzić naprawy, trzeba je zdemontować - tłumaczy Duma.
I zapewnia: - Mieszkańcy nie powinni się obawiać, te ławki wrócą na swoje miejsce.
Kradzieże w parku były, ale jeszcze w okresie jego powstawania. - Dochodziło do kradzieży roślin, które były świeżo posadzone - przypomina Duma.
Kolorowe przyciąga złodzieja
Ratusz wskazuje, że liczba kradzieży „publicznego mienia”, np. ławek, spada.
- Do przeszłości należą takie sytuacje jak kradzież wszystkich ławek ustawionych przy ścieżce rowerowej na odcinku od al. Piłsudskiego do ul. Krochmalnej - przekonuje Karol Kieliszek z biura prasowego ratusza.
Kilka lat temu łakomym kąskiem były kable układane podczas inwestycji drogowych. W 2013 r. złodzieje ukradli 2,7 km kabli, które pojawiły się przy nowo wybudowanym odcinku ul. Mełgiewskiej. Straty oszacowano na 340 tys. zł.
- Problem dewastacji i kradzieży dotyka też przystanki komunikacji miejskiej - przyznaje Weronika Opasiak, rzeczniczka MPK.
I dodaje: - Najczęściej wandale wybijają szyby we wiatach, dewastują słupki przystankowe, niszczą gabloty z rozkładami, czy kradną kosze na śmieci. Problemem jest też pseudograffiti na wiatach przystankowych.
W 2017 roku zarejestrowano 244 przypadki dewastacji wiat przystankowych. Straty to 49 635,88 zł netto. Zniszczono 397 słupków przystankowych (159, tys. zł).
- W naszych obiektach praktycznie nie odnotowujemy przypadków kradzieży. We wszystkich, tj. na basenach, stadionach czy halach, mamy monitoring - tłumaczy Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR „Bystrzyca”.
W 2016 r. na Słonecznym Wrotkowie złodzieje wynieśli trzy krzesła z baru. Po paru dniach zostali zidentyfikowani, właśnie dzięki monitoringowi.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz też: Premiera kalendarza Bene Meritus Terrae Lublinensi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?