Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szybka i sprawna akcja policjantów uratowała życie dwóm mężczyznom

Dorota MĘKARSKA
- Żadni z nas bohaterowie. To był nasz obowiązek. Skupiliśmy się tylko na tym, jak wyciągnąć mężczyzn z wody - mówi młodszy aspirant Artur Matuszewski z posterunku w Polańczyku.
- Żadni z nas bohaterowie. To był nasz obowiązek. Skupiliśmy się tylko na tym, jak wyciągnąć mężczyzn z wody - mówi młodszy aspirant Artur Matuszewski z posterunku w Polańczyku. Fot. Dariusz Danek
- Niby byli w zasięgu ręki, a tak naprawdę niedostępni. Nie mogliśmy wejść na lód, bo podzielilibyśmy ich los - opowiada młodszy aspirant Artur Matuszewski. Wraz z kolegą z posterunku w Polańczyku wyciągnął z Zalewu Solińskiego dwóch tonących mężczyzn.

W poniedziałek około godziny 18 do policjantów pełniących służbę w Polańczyku dotarła dramatyczna informacja. Ktoś na brzegu usłyszał głos wołający o pomoc.

- Szybko ustalono, że dochodzi on z rejonu jednego z pól namiotowych - opowiada młodsza aspirant Katarzyna Antosz-Ulan, rzecznik policji w Lesku. - Na miejscu policjanci zastali kilku mężczyzn. Powiedzieli, że załamał się lód pod wędkarzem, łowiącym ryby na zamarzniętym jeziorze.

Lód załamał się pod nim kilkanaście metrów od brzegu. Na pomoc przybiegli robotnicy, którzy w pobliżu budowali domki letniskowe. Jeden z nich, młody człowiek, bez namysłu wskoczył na lód. Niestety, ten nie wytrzymał jego ciężaru i mężczyzna wpadł do wody.

Policjanci Artur Matuszewski i Maciej Tempiński wiedzieli, co robić.
- Zobaczyliśmy, że wokół mężczyzn pływa pełno kry - opowiada Matuszewski. - W pobliżu nie było nic, co można było im podać. Pobiegliśmy na przystań.

Znaleźli linę. - Rzuciliśmy ją tonącym. Na szczęście młodszy z mężczyzn miał jeszcze dość siły, by ją złapać. Opasał nią siebie i drugiego tonącego. Zaczęliśmy ich powoli wyciągać na brzeg - opisuje przebieg akcji Matuszewski.

To policjanci, w oczekiwaniu na karetkę, udzielili mężczyznom pierwszej pomocy. Starszego pogotowie natychmiast przewiozło do szpitala w Lesku. W lodowatej wodzie przebywał prawie 15 minut, był mocno wyziębiony. Drugi w radiowozie czekał na kolejną karetkę. Wczoraj, po kilkunastogodzinnej obserwacji, opuścił szpital. Czuje się dobrze.

Starszy mężczyzna nadal leży w szpitalu. - Jego stan ogólny jest już dobry - mówi Jarosław Maresz, ordynator oddziału wewnętrznego leskiego szpitala. - W najbliższych dniach zostanie wypisany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie