Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze i pielęgniarki. Wspólna praca pełna napięć

Marianna Fijewska „Tajemnice pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia”. wyd. W.A.B, Warszawa 2019
Dla pielęgniarek strach czy uległość wobec lekarzy to stan naturalny
Dla pielęgniarek strach czy uległość wobec lekarzy to stan naturalny 123rf/zdj. ilustracyjne
Jak wyglądają i jak się zmieniały w ostatnich latach relacje w szpitalach między lekarzami i pielęgniarkami? Dziennikarka Marianna Fijewska zebrała opowieści doświadczonych pielęgniarek.

Jedna z pielęgniarek zapytała mnie, czy wyobrażam sobie firmę, w której pracownicy po trzydziestu latach wspólnej harówy wciąż zwracają się do siebie per „pan” i „pani”. W której nie ma integracji, wspólnych wyjść na kawę czy obiad. Przyznałam, że rzeczywiście, trudno mi wyobrazić sobie taką firmę. „To są realia szpitala, proszę pani. Jakby w powietrzu nieustannie wisiało jakieś niepojęte napięcie” - powiedziała. Skutki tego napięcia dało się odczuć w rozmowach z pielęgniarkami.

Gdy pielęgniarka zaczęła się spotykać z chirurgiem i byli parą, dla pozostałych pracowników szpitala był to mezalians

W odpowiedzi na rzucane przeze mnie pytanie: „Jak wyglądają pani relacje z lekarzami?” najczęściej słyszałam ironiczny śmiech, pełne irytacji „A da pani spokój!”, albo „Ja im się stawiam, ale dla koleżanek to jest pan i władca!”. Zdarzały się też reakcje pozytywne, zwłaszcza wśród młodszych pielęgniarek. „Fantastycznie! Omawiam z nimi wyniki pacjentów, mówię swoje zdanie, wcale się ich nie boję”, ale nawet w tych odpowiedziach wyczuwało się delikatne rozdrażnienie i przesadną stanowczość. Jakby strach czy uległość wobec lekarzy była stanem naturalnym. Jakby równe i partnerskie relacje trzeba było sobie wywalczyć. Oto kilka relacji doświadczonych pielęgniarek.

Zobacz, ile zarabiają młody policjant, lekarz, nauczyciel

Ile zarabiają lekarze żołnierze, policjanci, nauczyciele LIS...

Basia, 30-letni staż, oddział chirurgiczny, szpital powiatowy pod Warszawą:
„Mój pierwszy dyżur w życiu, rok 1988, druga w nocy. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, bo właśnie spełniam swoje marzenia. Będę ratować ludzkie życie i pracować u boku lekarzy - bohaterów, których zawsze podziwiałam. Nagle wpada chirurg. Jest kompletnie pijany. Bełkocze coś, że miał imieniny i wszyscy goście poszli do domu. Uznał więc, że weźmie butelkę i przyjdzie na oddział. Spojrzałam w grafik - okazało się, że zaczyna zmianę o 7 rano.”

Anna, 25-letni staż, oddział internistyczny, szpital publiczny, woj. małopolskie:
„Pracowałam w małej przychodni pod miastem. Trafiła do mnie kobieta z rocznym dzieckiem, któremu trzeba było szybko zrobić zastrzyk. Mały leżał na łóżku, ze ściągniętymi spodenkami. Już miałam się wkłuwać, gdy weszła pani doktor, internistka. „Zobacz, tak to się robi” - powiedziała, zabierając mi strzykawkę. Stanęła kilka, może kilkanaście centymetrów od chłopca i wycelowała w jego pupę, tak jakby strzelała lotką do tarczy. Igła wbiła się w pośladek, dziecko zaczęło płakać, a pani doktor szybko zrobiła zastrzyk. Poczułam się upokorzona. Matka się nie odezwała, a ja nie miałam odwagi nawet spojrzeć w jej kierunku”.

Lista leków z ograniczoną dostępnością w aptekach wydłuża się z miesiąca na miesiąc.

UWAGA! Te leki są niedostępne w aptekach. Których leków nie ...

Mariola, 33-letni staż, pielęgniarka szkolna w trzech podmiejskich szkołach, woj. wielkopolskie:
„Bilans. Przychodzą do mnie kolejne dzieci, patrzę w ich karty zdrowia, które wypełniał lekarz, i nie mogę się nadziwić. Wszędzie „P”, co znaczy „Prawidłowo”. A przecież widzę, że dziecko ma wadę postawy, zgryzu, wzroku, nadwagę i Bóg wie, co jeszcze, a tam wszędzie „Prawidłowo”. W przychodni pracowała wtedy młoda pani pediatra i najwidoczniej nie chciało jej się dokładnie badać dzieciaków. Niestety, nie mam uprawnień do odnotowywania swoich uwag, więc podpisuję się pod tym, że dziecko jest zdrowe. Mam obowiązek wypełnić kartę zgodną ze „stanem faktycznym”, czyli z tym, co napisał lekarz. Nic innego nie mogę zrobić.
- A aferę?
- Słucham?
- Aferę. Mogła pani zrobić aferę.
- Jaką aferę? W małych miejscowościach lekarza się nie wybiera. Jest taki, jaki jest.”

Małgosia, 20-letni staż, OIOM, szpital publiczny w Warszawie:
„W latach 90. lekarze uważali, że pielęgniarki powinny wskakiwać im do łóżek. Pracowałam wtedy na OIOM-ie w jednym z warszawskich szpitali. Razem z nami pracowało dwóch anestezjologów. Prowadzili zakłady, który pierwszy będzie miał daną pielęgniarkę. Jeden z nich złożył mi propozycję seksualną całkiem wprost. Drugi był nieco bardziej subtelny i zaprosił mnie do gabinetu na „wizytę prywatną”. Odpysknęłam coś jednemu i drugiemu, a oni nadali mi przydomek Królowa Lodu. Mówili tak na mnie przez następne lata.
- Inne dziewczyny też odmawiały?
- A skąd! Pamiętam dyżury nocne, podczas których do gabinetu potrafiły wejść dwie pielęgniarki. Najpierw jedna, a potem druga. Wszystko niby utrzymane w tajemnicy, ale z tymi dwoma lekarzami sypiało pół szpitala. Co z tego, że jeden z nich miał żonę i synów? Totalny amok”.

Grażyna, 30-letni staż, oddział chirurgiczny, szpital powiatowy, woj. mazowieckie:
„Dawniej romanse lekarzy z pielęgniarkami to był standard. Śmieszyły mnie koleżanki, które tak się starały utrzymać rzecz w tajemnicy. „Cicho sza, żeby nikt się nie dowiedział, bo przecież pan doktor ma żonę i dzieci”. A i tak cały szpital wiedział, która pielęgniarka z którym chirurgiem na nocnych dyżurach…
- A teraz? Teraz są romanse?
- Co pani! U nas na oddziale wszystkie jesteśmy po pięćdziesiątce i, powiedzmy sobie szczerze, ani dla lekarzy, ani dla pacjentów nie jesteśmy zbyt apetyczne. Stare z nas babki, taki zawód. A doktory też stare. Pewnie już nawet nie mogą.”

Helena, 29-letni staż, oddział internistyczny, szpital wojewódzki w zachodniej Polsce:
„Dawniej pielęgniarki bzykały się z lekarzami jak kaczki. Niech pani nie myśli, że coś za to miały w pracy. Nie. To był prestiż. Trzeba się było przespać z lekarzem, żeby mieć poszanowanie w środowisku. Oni traktowali to jak zwykły seks. One miały nadzieję na wielką miłość. Teraz ci lekarze mają już ponad 50 lat i pewnie doskonale pamiętają, jak bzykali pielęgniarki. To dlatego wielu traktuje nas bez szacunku. W ich oczach byłyśmy i będziemy służkami”.

Czy zdrowe jedzenie też może zabić?

Zdrowe jedzenie też może zabić? Tego nie jedz i nie pij w na...

Monika, 30-letni staż, oddział chirurgiczny, szpital publiczny, woj. małopolskie:
„Koleżanka z oddziału pochwaliła się nam, że ostatni weekend spędziła w SPA. Usłyszał to ordynator i nagle bardzo się zainteresował. „Jakie zabiegi miałaś?” - zapytał. Trochę się zmieszała. Powiedziała, że głównie maseczki na ciało i twarz. „A może chciałabyś, żebym zrobił ci najlepszą ze wszystkich maseczek na świecie”. „To znaczy?” - zapytała. „Maseczkę ze świeżej spermy” - odpowiedział. Stary zboczony chirurg, wszystkiego można się po nim spodziewać”.

Paulina, 20-letni staż, oddział internistyczny, szpital publiczny, woj. lubelskie:
„Lata 90. Koleżanka z oddziału zaczęła spotykać się z chirurgiem. Przez kilka miesięcy byli w związku i dla wszystkich pracowników szpitala był to mezalians. Jakbyśmy cofnęli się do średniowiecza i szlachcic zechciał być z chłopką.”

Światowa Organizacja Zdrowa (WHO) przedstawiła najnowszą listę największych zagrożeń dla zdrowia w 2019 roku. Co na niej jest? Co najbardziej zagraża ludzkości?Sprawdź na kolejnych slajdach >>>Zobacz też: Nowe prawo na porodówkach. Przyszłe mamy będą zaskoczone zmianami

Przez co umrzemy? TOP 10 największych zagrożeń dla zdrowia w...

Adam, 2-letni staż, lekarz internista, szpital publiczny w Warszawie:
„Czasy się zmieniły. Miesiąc temu balowałem na weselu kolegi lekarza z pielęgniarką. Świetna para. Nikt w środowisku nie odważyłby się oceniać ich związku. Mają plan, żeby razem otworzyć przychodnię. Myślę, że będą się znakomicie dogadywać.”

Monika, 8-letni staż, oddział chirurgiczny, szpital publiczny w Warszawie:
„Profesor chirurgii uszczypnął mnie w tyłek podczas obchodu. Przy pielęgniarkach, stażystach i pacjentach. Zareagowałam, że absolutnie sobie tego nie życzę, a on natychmiast odwrócił sytuację, robiąc ze mnie sztywną wariatkę. Potem ciągle komentował: „Na żartach to ty się naprawdę nie znasz!”, „Dziś znowu spięta!”, „Ta Monia ciągle obrażona!”. Później zaczął mnie ignorować - nawet gdy mówił o moim pacjencie, patrzył na inne pielęgniarki, jakbym w ogóle nie istniała. Stary zbok.”

„Będzie to duży problem”. Dyrektorzy szpitali komentują nowe normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lekarze i pielęgniarki. Wspólna praca pełna napięć - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski