Lekarze ze szpitala przy ul. Staszica w Lublinie walczą o życie zakażonej pacjentki w ciąży [11.04.2021]

- To nasza pierwsza pacjentka COVID-19 w ciąży, która podłączona jest do płucoserca. Znajduje się w 24 tygodniu ciąży. Jej stan jest bardzo ciężki. Wymaga cały czas wspomagania układu oddechowego przy pomocy ECMO. Dziecko rozwija się prawidłowo w łonie matki. Można powiedzieć, że jedna maszyna ratuje dwa życia: matki i dziecka. Mamy nadzieję, że uda się utrzymać tę ciążę jak najdłużej - mówi prof. Mirosław Czuczwar, szef kliniki anestezjologii i intensywnej terapii SPSK1.

Pacjentka została w sobotę przetransportowana ze szpitala w Zgierzu do Lublina, ponieważ pilnie potrzebowała płucoserca, które ratuje osoby z ostrą niewydolnością oddechową. Ekipa z Lublina wyleciała wojskowym śmigłowcem "Sokół" zabierając na pokład sprzęt do ECMO. Na miejscu podłączono pacjentkę do aparatu i przetransportowano już w trakcie krążenia pozaustrojowego do Lublina.

Zespół kliniki położnictwa i patologii ciąży SPSK1 jest w stałym kontakcie z anestezjologami, którzy walczą o życie matki. Rozwój dziecka jest codziennie monitorowany przez perinatologów.

- W tym momencie dziecko jest jeszcze skrajnym wcześniakiem. Walczymy o każdy dzień, ponieważ wtedy wzrastają szanse na przeżycie dziecka. Niezależnie od zakażenia koronawirusem u matki, szansa na przeżycie dziecka urodzonego przed 23 tygodniem ciąży wynosi od 1 do 5 proc. Natomiast od 26 tygodnia ciąży te szanse wzrastają powyżej 50 procent - wyjaśnia prof. Anna Kwaśniewska, szefowa kliniki położnictwa SPSK1.

Lekarze zauważają, że zwiększa się skala zakażeń u kobiet ciężarnych z ciężkim przebiegiem Covid. - Podczas trzeciej fali koronawirusa ewidentnie obserwujemy zwiększoną liczbę zakażonych ciężarnych i położnic, których przebieg kliniczny w momencie zachorowania na COVID-19 jest cięższy w porównaniu z zachorowaniami drugiej fali - dodaje prof. Kwaśniewska. Obecnie w klinice intensywnej terapii SPSK1 znajdują się jeszcze dwie inne zakażone pacjentki tuż po porodzie. Jedna z nich podłączona jest również do płucoserca.

- Tego wcześniej nie obserwowaliśmy. Tym bardziej, że są to młode osoby w wieku 20-30 lat. To znak, że COVID-19 nie jest tylko chorobą osób starszych z chorobami współistniejącymi. A ciężka postać Covid również u młodych i zdrowych kobiet może zakończyć się zgonem. Do tej pory w naszym oddziale zmarły dwie położnice z COVID-19 - mówi prof. Mirosław Czuczwar.

Technologia ECMO jest w większości szpitali niedostępna. W Lublinie od blisko pięciu lat działa ośrodek pozaustrojowego leczenia niewydolności narządowej. Od samego początku pandemii do naszego ośrodka w SPSK1 trafiają zakażone osoby wymagające płucoserca z całej Polski. Do tej pory było to 50 pacjentów, m.in. z woj. świętokrzyskiego (7 osób), podkarpackiego (10), mazowieckiego (6), małopolskiego (5) i po jednym z woj. łódzkiego i pomorskiego. Jak działają tzw. sztuczne płuca? ECMO wypompowuje krew z pacjenta, a następnie natlenia i wpompowuje natlenowaną krew z powrotem do organizmu. W tym czasie płuca chorego mogą odpocząć. Dzięki temu pacjent ma zapewniony taki dopływ tlenu do tkanek, że jest w stanie przetrwać najcięższą fazę choroby.

- ECMO czyli płucoserce rozważane jest u osób, którym respirator nie jest już w stanie pomóc. Przy czym nie jest to terapia dla wszystkich pacjentów w ciężkim stanie. Potrzebny jest dokładny proces kwalifikacji, ponieważ części osób może nie pomóc. Chodzi o to, aby zmaksymalizować szanse na przeżycie tych, którzy mogą odnieść korzyść - wyjaśnia szef kliniki anestezjologii i intensywnej terapii SPSK1.