Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Let Me Out. Nowa dziwaczna gra już dostępna w Lublinie

PAF
Ekipa Let Me Out. Robert Niedziałek wykorzystuje pomysł, na który pierwsi wpadli Japończycy lub Węgrzy (wciąż toczą się o to spory)
Ekipa Let Me Out. Robert Niedziałek wykorzystuje pomysł, na który pierwsi wpadli Japończycy lub Węgrzy (wciąż toczą się o to spory) Małgorzata Genca
Nudzisz się? Masz wolnych 99 zł? Daj się zamknąć w pokoju z gronem znajomych i spróbujcie się wydostać. Od piątku oferta dostępna jest w Lublinie.

Można wyobrazić sobie co najmniej kilka powodów, dla których człowiek trafia do zamkniętego na klucz pomieszczenia, nie mogąc się wydostać. Nie są zbyt zabawne: choroba psychiczna, porwanie, przestępstwo. W najlepszym wypadku jest to zacięty zamek w drzwiach. Kto zechce więc za coś takiego płacić?

Robert Niedziałek, który prowadzi firmę Let Me Out, jest pewny, że chętni się znajdą. Gry typu "escape the room" (wydostań się z pokoju) są hitem na całym świecie. - W Polsce już teraz działa sto takich pokoi, w samej Warszawie jest dziesięć - mówi.

Żeby zrozumieć motywację klientów, odwiedziliśmy omawiane pokoje w siedzibie firmy przy ul. Złotej 6. I pozornie absurdalny pomysł przestał być tak absurdalny. Wchodzimy do pierwszego pomieszczenia. To sala szpitala psychiatrycznego. Białe ściany i meble, łóżko z pasami, dyplomy na ścianach. I elementy niestandardowe: zwisająca z sufitu szkatułka, kłódki, tajemnicze cyfry narysowane na linoleum. W tle szum deszczu z głośników. Jest mrocznie. Drugi pokój to szatnia futbolistów amerykańskich. Szafki z nazwiskami legend tego sportu, kaski, strategia meczu rozrysowana na tablicy. Wszędzie pełno cyfr. Do wybranego pokoju trafiamy na 45 minut. Mogą z nami wejść jeszcze trzy osoby. Cel: wydostać się, układając w całość wszystkie tropy, otwierając sejfy, szukając wskazówek. W razie problemów można zwrócić się o trzy podpowiedzi do mistrza gry, który obserwuje wszystko za pomocą kamery.

- Ze statystyk wynika, że 20 procent wchodzących nie jest w stanie się wydostać, a tylko 10 procent wychodzi bez podpowiedzi - wyjaśnia Niedziałek.

Zapytaliśmy też o wrażenia Tomka Karasia, który już grał w Let Me Out. 35-latek jest zachwycony rozrywką, choć nie udało mu się wyjść (uspokajamy, nie tkwi tam do dzisiaj - został wypuszczony). - Za późno poprosiliśmy o podpowiedź i zabrakło czasu. Ale złapałem bakcyla i wybieram się ponownie, do drugiego pokoju. Zresztą już teraz ludzie, którzy raz zagrali, jeżdżą do innych miast, by zamknąć się w innym pomieszczeniu - tłumaczy Tomek.

Niedziałek twierdzi, że klimat pokoju jest ważny - tematyka będzie zresztą zmieniana co jakiś czas - ale liczą się przede wszystkim łamigłówki. To one przyciągają chętnych. - Choć zauważyliśmy dziwną rzecz: w "psychiatryku" wszyscy czują się znakomicie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski