Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Mistrzyń znów nie dla nas

Krzysztof Nowacki
Lubelskim szczypiornistkom nie udało się awansować do Ligi Mistrzyń. W turnieju kwalifikacyjnym wygrały dwa spotkania, ale sobotnia porażka z Byasen Trondheim sprawiła, że to Norweżki cieszyły się z awansu do następnej rundy. Pozostałym trzem ekipom pozostała gra w Pucharze EHF.

Mistrz Polski rozpoczął kwalifikacje od piątkowego zwycięstwa z Rulmentulem Brasov 30:24. Dniem decydującym była więc sobota i potyczka z wicemistrzem Norwegii. Obie drużyny przystąpiły do spotkania z innej pozycji. Byasen miał za sobą łatwy mecz z Włoszkami, w którym trener bez obawy o końcowy wynik, mógł skorzystać ze wszystkich swoich zawodniczek. Takiego komfortu nie miał Grzegorz Gościński.

W piątek na ławce zasiadło czternaście zawodniczek, ale z piłkarek z pola na parkiecie pojawiło się tylko osiem. Grając jedynie na dwie zmienniczki, mecz z Rumunkami kosztował lublinianki wiele sił. Grzegorz Gościński, dla którego mecz z Rulmentulem był debiutem w rozgrywkach Ligi Mistrzyń, nie ukrywał, że w sobotę jego podopieczne czeka trudniejsze zadanie. - Byasen dużo wyżej ustawi nam poprzeczkę - przyznał. Jego słowa bardzo szybko się potwierdziły. W 5 min zespół ze Skandynawii prowadził już 4:0, a najwyższą przewagę Norweżki miały po pierwszej połowie - 18:7.

- Od początku spotkania zagrałyśmy dobrze w obronie i dlatego zdobyłyśmy wiele łatwych bramek z kontry - powiedziała Kari Alvik Grimsbo, bramkarka Byasen, która podobnie jak dzień wcześniej Jurkowska, znakomicie spisywała się między słupkami. - Norweżki z kontry zdobyły dziesięć bramek, my tylko jedną. To zasługa ich fantastycznej obrony - podkreślał Gościński.

Optymizmem powiało na początku drugiej części, gdy lubliniankom udało się zmniejszyć straty do pięciu trafień. Doskonałą zmianę dała Kamila Skrzyniarz, która bez respektu dla rywala w ciągu kwadransa zdobyła cztery bramki. Niestety, od stanu 15:20 znowu dały o sobie znać szybkie skrzydłowe: Camilia Herrem i Inga Berit Svestad. Norweżki w pięć minut odskoczyły na dziesięć goli.

Porażka z Byasen oznaczała, że niedzielny mecz z HC Sassari miał znaczenie jedynie prestiżowe. - Powiem szczerze, że po tym co widziałem, nie wierzę, że Rumunki mogą pokonać Byasen - mówił przed niedzielnymi spotkaniami Gościński. Niespodzianki faktycznie nie było, chociaż Rulmentul rozpoczął od prowadzenia 2:0. Później jednak Norweżki dominowały na parkiecie i rozgromiły Rumunki 41:23.

Strzeleckie popisy urządziły sobie również lublinianki. Z Włoszkami wystąpiły nieobecne przez pierwsze dwa dni Alesia Mihdaliova i Aleksandra Mielczewska. Nowe zawodniczki w kadrze SPR zastąpiły w niedzielę przeziębioną Dorotę Małek oraz uskarżającą się na kłopoty z kolanem Monikę Marzec.

Trener Gościński mógł również desygnować do gry wszystkie zawodniczki, a większość czasu na boisku spędziły zmienniczki.

Okres gry między 21 a 39 min SPR wygrało 15:1, a całe spotkanie aż 43:22. Najwięcej bramek rzuciła skrzydłowa Sabina Włodek - osiem.

SPR Lublin - Byasen Trondheim 19:29 (7:18)

Widzów: 2000 Sędziowali: Peter Horvath I Balazs Marton z Węgier
SPR: Sadowska, Jurkowska - Włodek 6, Repelewska 5, Skrzyniarz 4, E. Malczewska 1, Marzec 1, Tyda 1, Puchacz 1, Małek, Rukaite, Wojtas. Kary: 8 min. Trener: Grzegorz Gościński.
Byasen: Grimsbo, Furunes - Alstad 7, Zamorska 6, Herrem 5, Frafjord 4, Svestad 3, Toumi 3, Wibe 1, Snorroeggen, Harsaker, Molid. Kary: 8 min. Trener: Geir Oustorp.

SPR Lublin - HC Sassari 43:22 (19:12)

Widzów: 1200 Sędziowały: Valerija Guseva i Stella Vartanyan z Rosji
SPR: Jurkowska, Sadowska - Włodek 8, Mihdaliova 7, Majerek 5, Rukaite 5, Tyda 5, E. Malczewska 4, Repelewska 3, Wojdat 2, Wojtas 2, Puchacz 1, Mielczewska 1, Skrzyniarz. Kary: 6 min. Trener: Grzegorz Gościński.
Sassari: Morreale, Benzoni - Onnis 6, Chernova 4, Mladenovic 3, Ganga 3, Cucca 2, Contini 2, Pastor 1, Musina 1, Delussu, Dettori. Kary: 4 min. Trener: Roberto Deiana.

Końcowa klasyfikacja

Rulmentul Brasov - SPR Lublin 24:30 (14:18), Byasen Trondheim - HC Sassari 45:20 (23:5), HC Sassari - Rulmentul Brasov 37:43 (14:23), SPR Lublin - Byasen Trondheim 19:29 (7:18), Rulmentul Brasov - Byasen Trondheim 23:41 (12:19), SPR Lublin - HC Sassari 43:22 (19:12)
1. Byasen Trondheim | 3 | 6 | 115-62
2. SPR Lublin | 3 | 4 | 92-76
3. Rulmentul Brasov | 3 | 2 | 90-108
4. HC Sassari | 3 | 0 | 79-131

Byasen awansowało do LM. Pozostałe zespoły zagrają w Pucharze EHF.

Zabrakło wiary przy rzutach

Z Grzegorzem Gościńskim, trenerem SPR Lublin, rozmawia Krzysztof Nowacki

SPR dysponuje szeroką kadrą, ale w turnieju okazało się, że do gry nie miał Pan wielu zawodniczek?

Rzeczywiście kadra jest szeroka, ale mamy trochę problemów. Poza tym nasza liga to całkiem inne podwórko. W turnieju zderzyliśmy się z innym poziomem. Mecz z Byasen przegraliśmy w pierwszej połowie i gdzieś to działo się w głowach zawodniczek. Wiedzieliśmy, że Alina Wojtas nie jest jeszcze gotowa po tak długiej przerwie w grze. Był problem z Dorotą Małek, która nie była z nami na żadnym zgrupowaniu i widać było, że brakuje jej treningów. Także Alesia Mihdaliova nie była jeszcze gotowa. Późno dołączyła do zespołu i brakuje jej zrozumienia z koleżankami. Dlatego potrzebujemy czasu, aby się zgrała z drużyną. Z kolei Agnieszka Wolska dopiero w zeszłym tygodniu zaczęła normalnie trenować i turniej oglądała z trybun.

Czyli Pana trenerski debiut w rozgrywkach Ligi Mistrzyń okazał się surową lekcją?

Lekcja była bardzo trudna. Jest to w pewnym sensie kolejna gorzka pigułka, ale nie oszukujmy się, Byasen był lepszy i to w wielu różnych elementach. Teraz najważniejsze, aby wszystkie zawodniczki wróciły do składu. Chciałbym w końcu mieć przed meczem ból głowy, kogo wystawić, bo cały zespól jest gotowy do gry.

Norweżki ujawniły wiele słabości, które na tle polskiej ligi są po prostu niewidoczne?

Rzeczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy pewne słabości i Byasen je odkryło. Szkoda tylko, że tak słabo zagraliśmy w obronie. Zawiodła także skuteczność rzutowa, a nasze akcje były łatwe do odczytania. Graliśmy za mało akcji na zewnątrz, Norweżki łatwo obchodziły naszą kołową, a u nich kołowa jednak zastawiała. Przede wszystkim ta wiara, gdy zawodniczka szła do rzutu, to u Norweżek było widać wiarę, że rzuci bramkę, a u nas tego zabrakło. Bardzo mile zaskoczyła mnie Kamila Skrzyniarz, która wejściem w drugiej połowie pociągnęła zespół. Drużyna pokazała wtedy, że można było mecz z Byasen zupełnie inaczej zagrać. Ale oczywiście Norweżki nie są drużyną, która pozwoli sobie wydrzeć taką przewagę. Jedenaście bramek po pierwszej połowie to bardzo dużo. Do zespołu mam żal, że ta przegrana była tak wysoka, bo nie odzwierciedlała naszej siły. Mimo tych ubytków kadrowych, o których mówiłem.

Norweżki zaczęły turniej od łatwego meczu, praktycznie drugim składem, z Włoszkami, wy musieliście zagrać na maksimum z Rumunkami. Jeden dzień mógł wystarczyć Byasen, aby wykorzystać ten materiał do analizy i lepiej taktycznie przygotować się do sobotniego meczu?

Na pewno w ciągu jednego dnia można wiele zmienić. Nawet w trakcie meczu można dokonać zmian w taktyce, ale czy to miało wpływ? Trudo powiedzieć. Nie wydaje mi się też, że na naszą porażkę wpływ miała kondycja. Z tego co rozmawiałem z dziewczynami, to fizycznie wytrzymały trudy tych spotkań. Sabina Włodek grała przez 60 minut z Rumunkami i Norweżkami, więc pod tym kątem nie było chyba źle.

Jak najdalej zajść w Pucharze EHF

Justyna Jurkowska (bramkarka SPR Lublin)

Marzeniem każdego zawodnika jest zagrać w Lidze Mistrzyń, a nam się to nie udało. Dlatego mimo dobrej gry nie będę tych meczów miło wspominała. Została gorycz, że nie awansowałyśmy dalej. Mecz z Byasen przegrałyśmy przez bardzo słaby początek. Popełniłyśmy za dużo błędów, za dużo było złych podań i rywalki odskoczyły. W drugiej części chciałyśmy agresywniej zagrać w obronie, uniemożliwić im kontrataki i celniej rzucać. Niestety, nie udało się. Byasen raczej niczym nas nie zaskoczył, dobrze wiedziałyśmy, co grają. Wydaje mi się jednak, że mecz z Rumunkami kosztował nas dużo sił i później miało to przełożenie na spotkanie z Norweżkami. Byasen zaczęło turniej od meczu z Włoszkami, które nie były wymagającym przeciwnikiem i zagrały praktycznie drugim składem. My na to nie mogłyśmy sobie pozwolić.

Izabela Puchacz (rozgrywająca SPR Lublin)

Nie od dzisiaj wiadomo, że Byasen jest bardzo dobrym zespołem. Mają wyrównany skład i bardzo chcieli zagrać w Lidze Mistrzyń. Nam pozostaje Puchar EHF i broni nie składamy. Będziemy dalej pracowały i grały o zwycięstwo w każdym meczu. Szkoda, że nie zagramy w Lidze Mistrzyń, ale postaramy się jak najdalej zajść w EHF. W meczu z Byasen zaczęłyśmy bardzo słabo i przede wszystkim nieskutecznie. Próbowałyśmy gonić, ale wkradła się nerwowość, kolejne błędy, niecelne rzuty i stąd taki wynik. Myślę jednak, że nie zasłużyłyśmy na porażkę aż dziesięcioma bramkami.

Kristina Repelewska (rozgrywająca SPR Lublin)

W przegranym meczu z Byasen bardzo zawiodła nasza skuteczność w ataku. Grimsbo wyciągnęła wiele piłek. Trener mówił, że wybroniła 26 rzutów i nie były to przestrzały. Można więc powiedzieć, że na naszej porażce zaważył tylko i wyłącznie element skuteczności. W drugiej połowie trener wprowadzał zmiany i pozytywnie zaskoczyła Kamila Skrzyniarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski