Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lingua hedonistica

Jacek Gallant
Polak na Bałkanach podczas wakacji staje się Niemcem, Szkotem, Włochem a w końcu Chorwatem, Czarnogórcem czy Grekiem. Podlega swoistej mimikrze, wynikającej nie tylko ze spalenia słońcem, ale również z bardziej troskliwego i odpowiedzialnego zachowania. Jeśli jest w grupie, na wycieczce lub ze znajomymi, to czuje się pewnie i wówczas wraca polska ułańska fantazja i poczucie udawanego luzu. Jednak gdy obok żona, dzieci i trzeba liczyć euro, to z polskiego kokonu wzorca wydobywa się inna postać.

Polacy są mile widziani na Bałkanach, zwłaszcza przez właścicieli pensjonatów lub hoteli. W chorwackich i czarnogórskich kurortach od wielu już lat złotówka jest wymieniana na kuny lub euro. Polacy mają pieniądze i umieją je wydawać. To daje poczucie pewności, a jednocześnie skłania do oszczędzania i liczenia się z groszem. Niekiedy na plaży, zamiast wynająć leżak i parasol za kilka euro, Polak z rodziną przynosi swój sprzęt, bowiem oszczędza. Bywa i tak, że popularne piwa z Polski są nagle szeroko reklamowane nad Adriatykiem, gdyż nic nie gasi tak pragnienia jak przywieziona ulubiona Perła, Tyskie czy inny Harnaś.

I gdy tak zrelaksowany Polak doznaje kąpieli wodnej lub słonecznej, dochodzi do wniosku, że mógłby na Bałkanach mieszkać cały rok, gdyby nie nagła prośba syna czy córki o kolejne euro na loda czy prażoną kukurydzę. Po chwili doznaje kolejnego olśnienia, gdyż dobrze byłoby popływać statkiem lub skuterem wodnym - czego oczekuje żona lub syn. Oczywiście przesadzam, bo wielu z rodaków stać na wszelkie przyjemności letniego wypoczynku, o czym przekonałem się wielokrotnie, spotykając w Dubrowniku czy Zatoce Kotorskiej jachty pod polskimi banderami czy wypasione motorówki z polskim kapitanem w roli głównej. To istotna zmiana wizerunku polskiego turysty, który od dawna nad Bałtykiem czy Mazurach korzystał ze sportów wodnych. Teraz "podbijamy turystycznie" inne zakątki Europy.

W tawernach, konobach i małych knajpkach też usłyszymy polską mowę. Jedni zachwalają ośmiornice, małże, makrele i dorady z grila. Inni - i tych słychać głośniej - zarzekają się, że tego "świństwa", jakim są według nich, owoce morza nigdy do ust nie wezmą. Afera podsłuchowa i słynne ośmiorniczki spopularyzowały to danie, więc teraz nieco chętniej polscy turyści zamawiają ten śródziemnomorski rarytas. Tu kosztują znaczniej mniej niż w polskim wydaniu. I tak oto polska polityka kształtuje gusta konsumenckie rodaków na Bałkanach.

Polski turysta nie ma problemów z porozumiewaniem się. Menu w wielu restauracjach jest nawet po polsku, choć normą jest angielski, niemiecki, francuski i rosyjski. Na Bałkanach Polak dogada się niemal z każdym tubylcem, wszak mieszkają tu Słowianie Południowi i wiele słów jest zrozumiałych. Dość powiedzieć, że chleb to słowo klucz, które znają tu wszyscy, i nawet Chorwaci, w których języku nazywany jest kruhem, zrozumieją. A chleb na Bałkanach to podstawa każdego posiłku, tak jak u nas ziemniaki. Serwowany jest wszędzie i do każdej potrawy. Zwolennicy polskiej kuchni znajdą coś dla siebie, są tu bowiem golonka ( kolanica) czy schabowy ( bela veśalica lub kremenalda). Do tego obowiazkowo sałatka z warzyw, najpopularniejsza jest bułgarska - szopska, oraz wino. Niektórzy koneserzy gustują w rybach, których nad Adriatykiem nie brakuje. Trzeba przy tym tylko uważać, i zapytać wcześniej o cenę, bowiem zdarza się, że za ową super rybę zapłacimy... 100 euro.
Zdarza się i tak - zwłaszcza w Grecji - że właściciel tawerny, nie znając języka, zaprowadzi nas do kuchni, abyśmy sami wybrali potrawy, które chcemy zamówić. To w Helladzie norma, więc turyści mają okazję zapoznać się ze stanem kuchni, co nikomu nie przeszkadza, ba, jest dowodem zaufania i szacunku do klienta. Na szczęście Grecy nie mają polskiego sanepidu i takie zaglądanie do garów nikogo nie krepuje i nie odstrasza.

Gdy już ugasimy pragnienie i najemy się, degustujemy wina i inne miejscowe alkohole. Polacy w większości wolą czerwone wina, których na Bałkanach jest ogromna ilość. Wysokoprocentowa rakja, mastika czy greckie ouzo lub czipuro ( tsipouro ) dla wielu nie są zbyt dużą atrakcją. Te owocowe wódki mają specyficzny smak i tylko nieliczni decydują się na nie. Choć w jednej z tawern usłyszałem, że chorwacka trawarica ( podobna do naszej żubrówki ) tak, zadowoliła kiedyś kilku Polaków, czym zaskoczyli dubrownickich restauratorów, że potem dali wyraz swojego szczęścia, bowiem słychać było polskiego "górala, któremu jest żal...." .

Polacy nie umieją śpiewać, czym też różnimy się od południowców. Na Bałkanach, czy w basenie Morza Śródziemnego, w każdej szanującej się tawernie, czy restauracji wieczorem przygrywa zespół muzyczny lub indywidualni artyści. To stwarza niepowtarzalny klimat, relaksuje i dodaje energii. I o ile narody byłej Jugosławii, Grecy, Włosi, Hiszpanie i Portugalczycy znają swoje piosenki, tak my, przybysze z Północy Europy jesteśmy ludźmi, nie umiejącymi śpiewać. Oczywiście wynika to z wielu czynników, ale południowcy biją na w tym na głowę, zwłaszcza, że lokalne i międzynarodowe przeboje znają tu wszyscy. I nagle okazuje się, że tubylcy razem śpiewają i cieszą się. Polacy podobnie jak Niemcy i inni Europejczycy jesteśmy o tę umiejętność ubożsi od naszych południowych sąsiadów. Dlaczego?

Bo nie mieszkamy w krainie hedonistów. Południe Europy słynie z kultu Bachusa i doczesnych przyjemności. Tu restauracja, czy tawerna, to niemal miejsce rodzinne, w którym nie tylko spożywa się posiłki, ale celebruje się wszelkie uroczystości rodzinne. Jedzenie i alkohole są tu bardzo ważne. Dlatego lubimy przyjeżdżać na Balkany, bo oprócz słońca, ciepłego i czystego morza, możemy cieszyć się życiem i odpoczywać. Gdyby trwało to zbyt długo, znudziłoby się. A tak znowu za rok wrócimy nad Adriatyk, Morze Egejskie, bo tak naprawdę, każdy z nas ma w sobie coś z hedonisty. I dlatego w wakacje zamieniamy się w południowców, korzystając z ich dorobku. To właśnie lingua hedonistica. Nawet bez umiejętności śpiewania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski