W ostatnich latach w Lublinie znacznie zwiększyła się ilość szkół nauki jazdy. Jest ich 58. Każdy ośrodek szkoleniowy ma przynajmniej 2-3 samochody. Skutkuje to, jak można łatwo policzyć, ponad 150 dodatkowymi autami na lubelskich drogach. Tak wielka liczba uczących się kierowców jest ogromnym obciążeniem dla i tak już zakorkowanych ulic Lublina. W godzinach szczytu - rano pomiędzy 7.30 a 9.00 i później, w godzinach 15.30-17.30 - przejazd przez miasto i tak graniczy z cudem. Dodatkowo sytuację komplikują wspomniane nauki jazdy, które nie tylko spowalniają ruch, ale także zagrażają bezpieczeństwu innych kierowców. - Niedawno byłam świadkiem kolizji z udziałem dwóch L-ek. Zrobił się gigantyczny korek - mówi Marta Gilowska, kierowca z 15-letnim stażem. - Nie mogłam przez to w porę odebrać córki z przedszkola. Z kolei Radosław Kwiatkowski, broni przyszłych kierowców: - Młodzi ludzie muszą poznać także, co znaczy jazda w godzinach największego natężenia ruchu.
Jak rozwiązać tę trudną sytuację? Ireneusz Frąckowiak, zawodowy kierowca, ma pomysł. - Dobrym wyjściem byłoby - mówi - gdyby samochody szkoleniowe poruszały się w godzinach szczytu po mniej uczęszczanych trasach. Te szlaki dla uczniów powinny być odgórnie ustalone, na przykład przez ośrodek egzaminacyjny.
Trudno jest znaleźć jednoznaczne i zadowalające wszystkich rozwiązanie tego problemu. Jednak priorytetem - zarówno dla ośrodków szkoleniowych, jak i dla kierowców - powinno być bezpieczeństwo. Może więc warto się zastanowić, czy jest konieczne, aby L-ki wyjeżdżały na lubelskie ulice, gdy jest na nich największy tłok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?