Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnisko w Świdniku: Naukowcy ocalą samoloty i ptaki

Aleksandra Dunajska
Jacek Babicz/archiwum
Aby zapobiec tragicznym w skutkach zderzeniom ptaków i samolotów naukowcy muszą "przeprogramować" ptasie trasy nad lotniskiem w Świdniku. Wykorzystają m.in. sokolniki, armatki hukowe i psy.

Ornitolodzy z lubelskiego Uniwersytetu Przyrodniczego rozpoczęli prace na lotnisku w Świdniku. Zbadają m.in., jakie ptaki mieszkają na terenie przyszłego terminalu oraz w jego otoczeniu. Poradzą też władzom spółki, co zrobić, by skrzydlaci sąsiedzi zechcieli się wyprowadzić lub przynajmniej niezbyt często odwiedzać okolice lotniska.

Ptaki, nawet niewielkie, mogą stanowić ogromne zagrożenie dla samolotów. - Wystarczy przypomnieć, jak dwa lata temu, po zderzeniu ze stadem gęsi, maszyna musiała awaryjnie lądować na rzece Hudson - mówi dr Grzegorz Grzywaczewski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego, który kieruje badaniami na świdnickim lotnisku. Zadaniem naukowców jest zmniejszenie do minimum występowania takich wypadków, ale także ochrona samych ptaków przed zderzeniami z samolotami. Badania zleciła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która dba, by inwestycja wyrządziła jak najmniejsze szkody w naturze.

W tym celu naukowcy sprawdzą, jakie gatunki ptaków tu występują. Poza tym, gdzie dokładnie mieszkają na terenie portu. W pierwszym miesiącu wykonano dwa pomiary i okazało się, że na trawiastym lotnisku w Świdniku jest ok. 2 tys. fruwających mieszkańców.

Co zrobić, żeby nie dochodziło do tragicznych w skutkach spotkań? - Największą możliwość oddziaływania mamy np. na gawrony czy kawki, latające na wysokości do 50 metrów. Żeby przekonać ptaki, że dane miejsce lepiej omijać, stosuje się petardy czy armatki hukowe. Wykorzystuje się też psy oraz sokolników, którzy wypuszczają drapieżnika odstraszającego skrzydlatych braci. Trzeba to robić regularnie i zmieniać miejsca nadawnia bodźców - inaczej ptaki zaczną je ignorować - tłumaczy dr Grzegorz Grzywaczewski. Inna metoda to zmiany w środowisku. - Np. przy WSK PZL jest park, w którym nocuje bardzo wiele gawronów i kawek. Można tak ukształtować korony drzew, żeby ptaki nie chciały tam siadać - wyjaśnia naukowiec.

Większym problemem są latające na wysokości powyżej 100 metrów bociany czy żurawie. - Tu mamy mniejsze możliwości oddziaływania. Stosuje się co prawda bezpilotowe samolociki "przebrane" za ptaki drapieżne, które mogą latać na duże wysokości. Ale nasze zadanie w tym przypadku polega głównie na opracowaniu map określających trasy i terminy przelotów tych ptaków. Dzięki temu osoba kierująca ruchem na lotnisku będzie mogła ostrzegać pilotów o możliwych spotkaniach - podkreśla dr Grzywaczewski.
Prace ornitologów potrwają do grudnia 2012 roku. Do tego czasu lotnisko ma już działać. Obecnie trwa m.in. wycinka drzew pod inwestycję.

Czytaj także:
Ruszają prace na lotnisku w Świdniku
Budowa lotniska w Świdniku oficjalnie rozpoczęta
Lotnisko w Świdniku: zostali wywłaszczeni, kasy nie dostali
Lotnisko w Świdniku: prezesi PLL nie mogą się dogadać

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski