Pod koniec lipca br. owczarki belgijskie zaatakowały 48-letniego mężczyznę we wsi Skarbiciesz. W wyniku pogryzienia mężczyzna wykrwawił się i zmarł. 62-letni Jerzy B., właściciel psów usłyszał zarzut narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
„Jako właściciel dwóch psów rasy owczarek belgijski, przejawiających zachowania agresywne wobec ludzi, pozostawiając psy bez pieczy na terenie posesji nie zastosował adekwatnych zabezpieczeń uniemożliwiających psom wydostanie się poza teren nieruchomości, co skutkowało ucieczką psów pod jego nieobecność z terenu posesji” – wyjaśniono w akcie oskarżenia.
Według ustaleń prokuratury, Jerzy B. zakupił dwa psy, aby podczas jego nieobecności pilnowały maszyn rolniczych na terenie posesji. Mężczyzna nie mieszkał tam, opuszczając to miejsce wypuszczał psy z kojców by biegały luzem. Zamykał bramy na klucz, jednak według ekspertyzy prokuratury, ogrodzenie nie było wystarczającym zabezpieczeniem przed ucieczką psów.
- Ogrodzenie nie posiadało fundamentów, prześwity między podłożem a elementami ogrodzenia były znaczące i wynosiły miejscowo nawet 24 cm, nadto bezpośrednio przy ogrodzeniu na posesji składowane były stosy odpadów, na które zwierzęta mogły się wspiąć, a następnie przeskoczyć ogrodzenie – wyjaśniają śledczy zajmujący się sprawą.
Z uwagi na zagrożenie jakie stwarzały psy, zdecydowano o ich odstrzale. Truchło suki zabezpieczono w celu przeprowadzenia sekcji zwłok, podczas badań wykryto w przewodzie pokarmowym DNA należące do 48-latka. Pies uciekł, jego ciało odnaleziono unoszące się na rzece Wieprz.
62-letni Jerzy B. dowiedziawszy się o ucieczce psów nie zawiadomił odpowiednich służb i okolicznych mieszkańców o zagrożeniu.
„Świadomy zagrożenia i możliwej odpowiedzialności starał się natomiast ukryć fakt, iż psy błąkające się po okolicy należały do niego. W rozmowach z funkcjonariuszami kategorycznie zaprzeczał, aby posiadał kiedykolwiek psy rasy owczarek belgijski” – czytamy w akcie oskarżenia.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów. Ostatni raz widział je 19 lipca, podczas zeznań tłumaczył że zostawił je biegające luzem po posesji. Gdy wrócił tam 21 lipca, psów nigdzie nie było. Bezskutecznie próbował je odnaleźć. Prokuratura tylko częściowo uznała zeznania mężczyzny za prawdziwe. Według ustaleń, miał świadomość tego że psy mogły uciec, a poza tym z zeznań mieszkańców wynika, że 20 lipca psy biegały po wsi, a Jerzy B. „desperacko próbował zapanować nad zwierzętami”.
Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. 62-latek nie był wcześniej karany. Grozi mu do 3 lat więzienia.
- Do Lublina zawitał niż Brygida. Zobacz zdjęcia zasypanego śniegiem miasta
- W Targach Lublin zaprezentowały się psy rasowe. Zobacz zdjęcia
- Budowa dworca metropolitalnego w Lublinie. Jak wygląda postęp prac? Zdjęcia z drona
- W Lublinie trwa IV Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych. Zobacz zdjęcia
- Zamojskie Stare Miasto tonie w śnieżnym puchu. I nadal sypie! Zobacz zdjęcia
- Na aukcji "Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę" licytowano dary serca. Zobacz zdjęcia
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?