Kobieta miała 90 lat. Na co dzień mieszkała na terenie gminy Cyców. Kiedy źle się poczuła syn wziął ją do siebie. - Miała pobyć u nas do lata. Liczyliśmy, że gdy na dworze zrobi się cieplej, mama wróci do siebie - przyznaje synowa.
Wczoraj rano kobieta zmarła. Pracownicy zakładu pogrzebowego powiedzieli, że ciało można zabrać z domu dopiero, gdy lekarz wypisze akt zgonu.
- Ale nikt nie chciał tego zrobić - denerwuje się Tadeusz Krzyszczak. - W ciągu kilku godzin wykonałem dziesiątki połączeń telefonicznych. Bez efektu.
Zrozpaczony mężczyzna zadzwonił najpierw do pogotowia. Otrzymał tam informację, że karetka nie może wyjechać, aby stwierdzić zgon. - Zajmujemy się ratownictwem medycznym - tłumaczy Alicja Ciechan, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Lublinie. - Wyjeżdżamy do stanów ewidentnego zagrożenia zdrowia i życia. Zdarza się, że w trakcie naszych działań chory umiera. Wtedy wypisujemy akt zgonu. Nie możemy jednak wysyłać składu karetki z lekarzem, aby wypisał dokument, gdy osoba już zmarła w domu. Robimy to jedynie, gdy do zgonu dochodzi w miejscu publicznym.
Krzyszczak usłyszał w pogotowiu, że wypisanie aktu zgonu należy do obowiązków lekarza rodzinnego. - Lekarz mojej mamy znajduje się jednak 60 kilometrów od Lublina. Dlatego szukałem pomocy w lubelskich przychodniach - mówi Czytelnik. - Wydzwoniłem cztery najbliższe mi poradnie. Żaden z lekarzy nie chciał mi jednak pomóc.
Mężczyzna zadzwonił do NFZ. Jak mówi, urzędniczka, która z nim rozmawiała, była bardzo miła i starała się pomóc, ale stwierdziła jednocześnie, że "w Lublinie nie ma podmiotu, który prawnie powinien wystawić akt zgonu. Musi to zrobić lekarz rodzinny osoby zmarłej". Dlaczego tak się stało?
- Kwestie stwierdzania zgonu i wystawiania kart zgonu pacjenta nie leżą w kompetencjach Narodowego Funduszu Zdrowia, co wynika z przepisów ustawy zdrowotnej oraz z przepisów wykonawczych do tej ustawy. Te kwestie uregulowane są w odrębnych przepisach - mówi nam Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy Lubelskiego OW NFZ.
Z NFZ nasz Czytelnik odesłany został raz jeszcze do przychodni. - Ale tam przestano w ogóle odbierać moje telefony - irytował się Czytelnik. - Zacząłem tracić głowę. Ta sytuacja była dla mnie potwornym szokiem. Nie dość, że przeżywałem śmierć osoby mi najbliższej, to jeszcze wpadłem w urzędniczą kołomyję.
Dopiero po interwencji Kuriera znalazł się lekarz, który dopełnił formalności.
Kto powinien wystawić kartę zgonu?
Urzędnicy i lekarze przyznają, że sprawa jest trudna. Wciąż obowiązują nienowelizowane ustawy z 1959 i 1961 roku. Mówią o rejonizacji, której dziś już nie ma. Zgodnie z nimi, kartę zgonu musi wystawić lekarz, który zajmował się chorym w ciągu ostatnich 30 dni lub leczył go w ostatniej chorobie. Gdy lekarz ten mieszka dalej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki, obowiązek spada na lekarza, który stwierdził zgon będąc wezwanym do nagłego zachorowania. W praktyce kartę zgonu wypisuje lekarz rodzinny. Jeśli nie mamy z nim kontaktu, bo np. zgon nastąpił nocą lub daleko od miejsca zamieszkania, powinniśmy prosić o przyjazd lekarza z przychodni sprawującej opiekę całodobową i znajdującej się najbliżej miejsca zgonu.
Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?