Mróz, śnieg, polowe warunki nie zniechęcają motocyklistów do uczestnictwa w zlocie, a wręcz przeciwnie. - O "Elefantentreffen" słyszałem od dziecka i zawsze miałem w planach się tam wybrać - mówi Łukasz Warzocha. - Marzyłem od wielu lat, aby pojechać na "Spotkanie Słoni" - dodaje Karol Mansz. I tak od słowa do słowa w lubelskim Rider’s Pubie, który prowadzi Karol, panowie podjęli decyzję o wyjeździe.
26 stycznia, o godz. 4. wyruszyli w trasę z Lublina. Karol na hondzie paneuropean ST1100, Łukasz na hondzie CBR1000. Plan był prosty: Lublin - Puławy - Radom - Kielce - Kraków... Tam mieli dołączyć do Motocyklowej Grupy Południe. Mieli, bo już od początku pojawiły się problemy. Droga do Puław zajęła im cztery godziny, choć od godz. 9 mieli jechać już z krakowskimi motocyklistami.
Postój na kawę, kilka zdawkowych słów i postanawiają podróżować dalej sami. 1000 km przygody, szaleństwa i bez wątpienia odwagi, bo ryzyko jest ogromne. Dzień przed wyjazdem Łukasz publikuje na Facebook’u następujące słowa: "Wiecie, każdy ma w życiu taki dzień, w którym chce coś osiągnąć. Jadę na "Elefantentreffen" i głupio to zabrzmi i może bez sensu ale w razie gdyby coś nie tak poszło, to z góry chciałbym podziękować, tym bardziej i tym mniej znajomym, za każdy kilometr, który razem nawinęliśmy na zegarki naszych maszyn oraz za każde wspaniałe i dla mnie nigdy nie zapomniane chwile... DZIĘKI!!!!!"
Na razie jednak nie wiedzą, jak skończy się wspólna historia. Droga ucieka wciąż pod ich kołami. Z powodu mrozu, który pokrył szyby kasków, muszą jechać z odsłoniętymi twarzami. Starają się co sto kilometrów robić krótki postój. Stacja benzynowa, kubek kawy lub gorącej czekolady, toaleta i znów w trasę. Po dwudziestu sześciu godzinach w miejscowości Tabor w Czechach robią dłuższy postój i pozwalają sobie na trzy godziny snu. Dopiero wtedy Karol zauważa, że odmroził sobie kciuki.
Na miejsce docierają w piątek około godz. 16. Łukasz do Karola ze łzami w oczach mówi krótko: Wreszcie!
Marzenie się spełniło. Pamiątkowy znaczek ze zlotu zostaje wpięty w klapę kurtki. Widok motocyklistów z całej niemalże Europy, rozbite namioty na śnieżnej polanie w bawarskich lasach, ryk silników są wystarczającą rekompensatą za wszelkie odmrożenia.
Po rozbiciu namiotu czas na rekonesans i pierwsze znajomości. Obok są m.in Słowacy, Chorwaci oraz Walijczyk Ed, z którym dzielą się whisky, bimbrem i jedzeniem. W takiej atmosferze mróz nie jest taki straszny. - Wyjeżdżając z Lublina byłem chory. Bolały mnie plecy, gardło, miałem katar - wspomina z uśmiechem Karol. - Na miejscu wszystkie dolegliwości ustąpiły.
Po dwóch dniach przyszedł czas powrotu. Łukasz i Karol znów podejmują ryzykowną decyzję. Postanawiają wrócić do Lublina bez przerwy na sen. Ze "Spotkania Słoni" wyjeżdżają w niedzielę o godz. 9, z poznanym na miejscu Morisem z Krakowa. Do Lublina dojeżdżają w poniedziałek o 2.
- Klimat na "Elefantentreffen" jest taki, jakiego chciałbym sobie życzyć na swojej imprezie w Lublinie (Lubelskie Otwarcie Sezonu Motocyklowego, przyp. red.). Każdy jest dla siebie miły chętny do pomocy, poczęstowania jedzeniem czy "czymś mocniejszym" ze swoich stron - podsumowuje Karol. - Wszyscy są równi bez względu na stan finansów, narodowość, czy wygląd. Nieważne jest jakim motocyklem przyjechałeś, lecz abyś się dobrze bawił - mówi Karol. - Za rok jedziemy tam znowu - dodaje Łukasz.
Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?