Lubelscy pielgrzymi coraz bliżej Jasnej Góry. Pokonali kolejne kilometry

Przed początkiem wędrówki było wiele znaków zapytania. - To nie jest moja pierwsza pielgrzymka, ale pierwsza, taka jak teraz. Jest duże zagrożenie, bo nie wiemy, co nas czeka. Ale to wszystko jest potrzebne. Potrzebna jest modlitwa i wiara – mówiła jedna z uczestniczek pielgrzymki, gdy wyruszała spod archikatedry lubelskiej.

Każdego dnia pielgrzymi pokonują kilkadziesiąt kilometrów. Podczas marszu nie brakuje wyjątkowych wydarzeń, jak chociażby zawarcie związku małżeńskiego. Bo uczestnicy pielgrzymki są jak jedna wielka rodzina.

Pątników nie przerażają wysokie temperatury. Przekraczanie granic własnych ograniczeń jest dla nich możliwe dzięki wsparciu innych uczestników. Tak było trzeciego dnia wędrówki, gdy przekraczali Wisłę. - Temperatura przy asfalcie wynosi prawie 50 stopni Celsjusza. Ale to nie ma znaczenia. Każdy z nas niesie bardzo dużo intencji. W tym roku jest nas mało, ale ci, którzy obawiali się iść z nami, przekazali swoje prośby. Chcemy łączyć się ze wszystkimi – mówi uśmiechnięta pątniczka.

Wśród uczestników nie brakuje dzieci. Ich obecność na szlaku dodaje energii całej pielgrzymce, bo jak twierdzą dorośli – dzieci na szlaku to żywe srebro. Idą, a wręcz biegną, śpiewają, uśmiechają się i ciągle mają nowe pomysły. Dla Maćka, wesołego i przepełnionego wiarą chłopca, to już czwarta pielgrzymka do Częstochowy. - Dobrze się idzie. Prawie cały czas jestem przy mikrofonie i śpiewam.

10 sierpnia pątnicy pokonali blisko 40 km. Z każdą minutą odległość do Jasnej Góry maleje. A to wszystko w fantastycznej atmosferze. W najbliższy piątek pielgrzymka dotrze na Jasną Górę. Nic nie wskazuje na to, by koronawirus przeszkodził pątnikom w dotarciu do celu.