Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelski Lipiec wybuchł, bo wzrosły ceny w bufecie

Małgorzata Szlachetka
Anna Kurkiewicz
Urszula Radek w lipcu 1980 roku pracowała w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku. W tym zakładzie przepracowała w sumie 39 lat.

Fala lubelskich strajków w lipcu 1980 roku zaczęła się właśnie od WSK Świdnik. Jak Pani zapamiętała ten moment?
8 lipca 1980 roku to był zwykły dzień roboczy. Normalnie poszłam rano do swojego biura, pracowałam w dziale głównego technologa, w sekcji materiałowej. O godzinie 10 była przerwa śniadaniowa, ja zostałam w biurze, ale koledzy poszli do zakładowego bufetu. Wrócili stamtąd z wiadomością, że hala nr 1 stoi. Informacja szybko rozeszła się po pokojach, zaskoczenie było duże.

Dlaczego robotnicy przerwali pracę?
Ludzie poszli na śniadanie do baru zakładowego i zobaczyli, że ceny poszły w górę o jakieś 60 procent. Wszystkiego, nie tylko tego słynnego kotleta, o którym teraz najczęściej się mówi. Koledzy z hali nr 1 wrócili do maszyn i po prostu powiedzieli „dość tego”. Pierwszego dnia strajku wróciłam do domu, ale druga zmiana w większości nie podjęła już wtedy pracy.

Co było później?
Drugiego dnia pracownicy naszego działu zebrali się rano przed gabinetem głównego technologa. Wyszedł z pokoju i zapytał: „Co robicie?”. Odpowiedzieliśmy mu na to: „szefie, musimy dołączyć do protestujących robotników”. W tym czasie strajkujący zbierali się przy głównym biurowcu, gdzie była administracja i dyrekcja zakładu. Dołączyliśmy do nich, szef, czyli główny technolog, był razem z nami. Długo nikt z dyrekcji do nas nie wychodził, dlatego zaczęliśmy głośno skandować. Do dziś pamiętam takie dwa hasła: „Ministerku, nie bądź taki, wyjdź na schody, nie rób draki” oraz „Tysiąc złotych dla każdego, dla zdrowego i chorego”. Później ludzie śpiewali pieśni patriotyczne i religijne, była w tym powaga.

Kto się w końcu z Wami spotkał?
Nie pamiętam, czy to było już drugiego dnia strajku, a może później, w każdym razie wyszedł do nas na schody pan Kuczyński, dyrektor Zjednoczenia Przemysłu Lotniczego i Samolotowego oraz wojewoda. Władze zakładu dały nam słowo, że ceny w barach zakładowych wrócą do normy. Mówiło się wtedy, że z powodu podwyżki zdjęli ze stanowiska dyrektora GS-u. To, co usłyszeliśmy, wcale nas nie ucieszyło, bo podłoże strajku było głębsze. Słuchało się Wolnej Europy, niektórzy specjaliści jeździli w tym czasie za granicę do pracy, porównywali to, co tam widzieli z tym, co było u nas. Nasza świadomość rosła.

Protest w Świdniku trwał przez cztery dni i zakończył się porozumieniem.
Trzeba pamiętać, że już drugiego dnia strajku między nami zaczęli chodzić ludzie z aktywu partyjnego, namawiali, żebyśmy wrócili do maszyn. Byli też wieczorem w domu u Zofii Bartkiewicz, która stanęła na czele strajku, przekonywali, żeby nakłoniła innych do powrotu do pracy - obiecywali jej za to większe mieszkanie i talon na samochód. Nie przyjęła oferty. Pani Zofia była pierwszą, która wystąpiła na schody biurowca.

Dodam też, że w czasie strajku telefony w WSK zostały odcięte. Kiedy kierownictwo zrozumiało, że nie rezygnujemy, dyrekcja zobowiązała kierowników wydziałów, żeby zrobili zebranie i wybrali przedstawicieli. Tych, którzy będą nas reprezentować w czasie rozmów. Z mojego działu zostało wybranych dwóch kolegów i ja. Zebraliśmy się, w 20 osób, w pokoju rady zakładowej. To były takie przepychanki, bo dyrektor Czogała ciągle powtarzał: jeden dzień przestoju kosztuje nas tyle, dwa dni przestoju kosztują nas tyle. Z naszej strony postulaty były typowo ekonomiczne, chcieliśmy m.in. podwyżek pensji od 1 sierpnia 1980 roku. Zobowiązaliśmy się też, że do końca roku odpracujemy dni przestoju. Dyrekcja miała też wystąpić do Zjednoczenia Przemysłu Lotniczego i Samolotowego o stały dodatek dla pracowników, w wysokości 400 zł miesięcznie.

Jak dzisiaj, z perspektywy czasu, ocenia Pani znaczenie Lubelskiego Lipca?
Czuję pewien żal, że nie podnosi się tego, że w WSK Świdnik robotnicy doszli do porozumienia z władzami w pokojowy sposób. To było pierwsze takie porozumienie w Polsce w okresie PRL, uniknęliśmy rozlewu krwi. Nie mieliśmy przecież żadnych doradców politycznych czy ekonomicznych.

Rozmawiała Małgorzata Szlachetka

Lubelski Lipiec - Fala strajków, która między 8 a 25 lipca 1980 roku przetoczyła się przez nasz region, do historii przeszła pod nazwą Lubelskiego Lipca.

Protesty rozpoczęły się od Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku, żeby potem rozlać się na region. W Lublinie strajkowały największe zakłady. m.in.: Fabryka Samochodów Ciężarowych, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, ale też Lubelskie Zakłady Mięsne i Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego „Lubgal”.

W teleksie wysłanym 11 lipca do Komitetu Centralnego znalazła się informacja, że w tym czasie w FSC, na 2 tys. osób z drugiej zmiany, nie pracowało około 700 pracowników.

Protesty przetoczyły się ostatecznie przez ponad 150 zakładów, udział w nich wzięło 40 - 50 tysięcy osób.

Lubelski Lipiec poprzedził późniejsze wydarzenia na Wybrzeżu. „Faza kulminacyjna strajków Lubelskiego Lipca rozpoczęła się 16 lipca 1980 r. wraz z początkiem strajku w Lokomotywowni PKP Lublin. Po WSK Świdnik, to drugi najważniejszy lipcowy strajk na Lubelszczyźnie. (...) Co najważniejsze, do strajku włączyli się maszyniści, odmawiając obsługiwania pociągów. Dzięki temu unieruchomiono lokomotywy, bez których przez cztery dni nie mógł opuścić stacji Lublin ani jeden skład towarowy i pasażerski” - napisał dr Marcin Dąbrowski, historyk z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej (cytat za: Scriptores). Na ulicach Lublina rozwieszany był apel „o zachowanie rozwagi i spokoju”.

Obecnie coraz mocniej podkreśla się znaczenie Lubelskiego Lipca na tle innych „polskich miesięcy”. Ugruntowało się już hasło „Przed Sierpniem był Lipiec”. 17 lipca 2005 roku po raz pierwszy odbyła się akcja wagon.lublin.pl. Animatorzy kultury związani z Ośrodkiem Brama Grodzka-Teatr NN przejechali przez Polskę pociągiem. Na kolejnych stacjach mówili o lubelskich strajkach, ale też zbierali relacje i wspomnienia. Symboliczny wymiar miało zakończenie tej podróży w Gdańsku, w rocznicę rozpoczęcia sierpniowych strajków w Stoczni Gdańskiej.

Euro 2016. Czym jeżdżą piłkarze polskiej reprezentacji? [ZDJĘCIA]
Nowi doktorzy na UMCS [ZDJĘCIA]
Osiedle na górkach czechowskich. Kiedyś - hipermarket, teraz - ekodzielnica (WIZUALIZACJE)
Uroczystości rocznicy Cudu Lubelskiego [ZDJĘCIA]
Plac Rybny odżył. Ruszył nowy projekt na Starym Mieście [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski