Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelski raper Adei na dachu hotelu Victoria (wideo)

Paweł Franczak
Tomek Koryszko
O Adei dużo mówi język, jakim się posługuje. Jeśli nie siedzisz w hip-hopie, możesz mieć pewne problemy z jego zrozumieniem. Raper co chwila serwuje jakiś slangowy zwrot, w stylu "cocky"*, "propps" lub "mixtape". Ale jednocześnie posługuje się piękną polszczyzną i słowa takie, jak "polilingwistyczny" czy "metaforycznie" nie są w jego słowniku rzadkością. A więc: Ziomal-wykształciuch.

Adei urodził się w Lublinie. Jego mama jest Polką, tata pochodzi z Nigerii. Ciemny kolor skóry, jak sam twierdzi, ma swoje dobre i złe strony. I nie chodzi o rasizm, a o założenie, że ktoś czarnoskóry automatycznie musi być dobrym raperem. - Bywało, że niektóre osoby ze środowiska trochę się bały ze mną rapować - mówi Adei, który na co dzień posługuje się imieniem z chrztu: Adam i pracuje w branży medycznej, ale jego prawdziwą pasją jest hip-hop.

Rapuje od 15 lat, ma własną wytwórnię Etrecs i ambitne plany. Kilka z nich zrealizował, np. nakręcenie teledysku na dachu lubelskiego hotelu Victoria do singla "UniVers II". - Potrzebowaliśmy jakiegoś wysokiego budynku w Lublinie, co okazało się nie lada problemem. Próbowaliśmy nawet z filharmonią, ale rzecz nie doszła do skutku. W końcu pomógł nam właściciel hotelu, który potraktował to jako rodzaj promocji - mówi Adam-Adei. Ale wyprodukowany przez Zetenę (to czołowy lubelski producent hiphopowy) i zamieszczony na mixtapie (to zbiór pokazowych utworów dj-a lub rapera) utwór ma być zaledwie preludium do pełnoprawnego wydawnictwa artysty. - Za rok planuję płytę nagraną w kilku językach, w tym oczywiście po polsku - tłumaczy Adei.

Rapowanie po angielsku nie jest dla niego nowością. Będąc w Londynie zaliczył sesję nagraniową z tamtejszymi raperami, zresztą twierdzi, że angielski układa się w rymy dużo łatwiej niż polski.
Rozmawiamy o polskiej scenie hiphopowej. Adei narzeka trochę na jej hermetyczność, na to, że brakuje w niej miejsca na eksperymenty i że wciąż daleko nam do światowej czołówki, że "Cosmogramma" Flying Lotusa nie miałaby prawa tu powstać, że coś trzeba zmienić. Tego, że to on ma być eksperymentatorem i katalizatorem zmian nie mówi, nawet ktoś tak "cocky" jak on jest na to zbyt skromny.

* Cocky - ktoś niezwykle pewny siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski