Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelski ratusz skontrolował placówki edukacyjne. Bulwersujące uchybienia

IL
Po kontroli ratusza w wielu placówkach wychodzą na jaw bulwersujące uchybienia
Po kontroli ratusza w wielu placówkach wychodzą na jaw bulwersujące uchybienia sxc.hu
Za nasze pieniądze tankują auta, łapią szczury, naprawiają dach i opłacają czesne za studia.

"Zielone Przedszkole" musi zwrócić ponad 85 tys. zł dotacji. To wynik kontroli ujawniony przez lubelski ratusz. Placówka opłacała m.in. księgową, która choć nie miała kwalifikacji, opiekowała się też dziećmi. Dodatkowo za pieniądze miasta wyremontowano dach, wymieniono piec gazowy i kilka okien oraz 17 razy deratyzowano pomieszczenia.

Do oryginalnych zakupów na pewno zaliczyć można kilka "żakietów damskich" służących jako fartuchy czy chłodziarkę za ponad 4 tys. zł, która nie trafiła do przedszkola, a do... stadniny koni poza Lublinem. - Stadnina jest jedną z atrakcji placówki. To tam kilka razy w roku odbywają się zajęcia. Musimy przecież mieć miejsce do przechowywania żywności dla dzieci - broni się Zdzisław Łuczyński, prezes zarządu firmy Semicom, prowadzącej "Zielone Przedszkole".

Mężczyzna zapewnia, że zwrot tak dużej części dotacji może zagrozić dalszemu funkcjonowaniu placówki.

- Przedszkole prowadzimy od 2008 r. Na podstawie spotkań, szkoleń i instruktaży organizowanych w Urzędzie Miasta, cały czas mieliśmy świadomość, że wszelkie wydatki związane z prowadzeniem placówki, czyli np. niezbędne remonty, będą uznane - tłumaczy Zdzisław Łuczyński.

- To nieprawda. Takie wydatki na pewno wykluczaliśmy i nie jest możliwe, abyśmy mogli wprowadzić kogokolwiek w błąd. Przypominam, że dotacja może być przeznaczona jedynie na wychowanie, kształcenie i opiekę - odpiera zarzuty Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli.

Czesne za studia, benzynę i naprawę samochodu opłacało z dotacji Zgromadzenie Sióstr Misjonarek św. Rodziny prowadzące przedszkole im. bł. Bolesławy Lament. Za te i inne nieprawidłowości musi teraz zwrócić ponad 18 tys. zł.

Uchybienia wykryto też w szkołach "Etat". Tam ponad 27 tys. zł zapłacono osobie pełniącej dyżury dyrektorskie, mimo iż nie zawierano z nią umowy, a dyrektorem był zupełnie ktoś inny. Dotacja poszła też na reklamę "Etatu" w autobusach, udział w targach edukacyjnych oraz na tabletki do zmywarek, proszki i płyny do prania, mimo iż w szkołach nie było ani pralki ani zmywarki.

- To jakaś pomyłka. Zamierzamy złożyć w tej sprawie stosowne wyjaśnienia i dostarczyć brakującą dokumentację, której wcześniej nie zdążyliśmy złożyć - usłyszeliśmy od osoby prowadzącej szkoły "Etat".

Drogie wczasy i perfumy

Po kontroli ratusza w wielu placówkach wychodzą na jaw bulwersujące uchybienia.

W 2013 r. Wydział Audytu i Kontroli zażądał zwrotu 3 mln zł dotacji od spółki "Cosinus" prowadzącej w Lublinie 12 szkół. Pieniądze wydawano głównie na samo utrzymanie spółki, a nie na prowadzone przez nią placówki.

Prawie 230 tys. zł miało oddać przedszkole "Mali Odkrywcy". Jego właściciel trwonił dotacje m.in. na wizyty w perfumeriach oraz drogich hotelach, nawet w Chorwacji.

Prawie milion złotych z dotacji źle wydatkowało Stowarzyszenie "Szansa", nadzorujące sześć prywatnych szkół. Dyrektor "Szansy" kazał sobie płacić np. za udział w studniówkach czy ognisku.

Codziennie rano najświeższe informacje z Lubelszczyzny prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski