Zakład w Łucku ma także lubartowska Stella Pack (produkuje m.in. worki na śmieci). - Nie ma ekspansji, nie ma inwestycji, jest wyczekiwanie. Słabnie hrywna więc jest duże ryzyko kursowe. Lepiej sprzedawać mniej, ale bezpieczniej - tłumaczy prezes Marek Jaszczak. - Dewaluacja hrywny powoduje mniejszą siłę nabywczą po stronie ukraińskiej, więc zmniejsza się też nasz eksport do tego kraju - dodaje Jarosław Ptaszek, prezes JMP Flowers, producenta kwiatów.
Firmy mają problemy, a przy granicy handlują
- Załamanie gospodarcze na Ukrainie jest bardzo silne. Konta administracji publicznej są puste, nie ma pieniędzy na oświatę czy służbę zdrowia, a co za tym idzie - nie ma z czego wypłacać ludziom pensji, więc nie mają za co kupować - tłumaczy Karol Kubica ze Stowarzyszenia Lubelski Klub Biznesu.
Dodatkowo, na Ukrainie wszystkie kredyty były udzielane w dolarach. - Słabnący kurs ukraińskiej waluty - dziś za dolara trzeba zapłacić prawie 13 hrywien - dodatkowo komplikuje sytuację tamtejszych przedsiębiorców - dodaje Karol Kubica.
- Dziś większość lubelskich przedsiębiorców nie odczuwa jeszcze dużych trudności. Ale jeśli sytuacja na Ukrainie się nie ustabilizuje, może być gorzej - ocenia Stanisław Adamiak, konsul honorowy Ukrainy i przedsiębiorca.
A przy granicy ruch
Od kiedy zaczęła obowiązywać umowa o małym ruchu granicznym z Ukrainą (mieszkańcy przygranicznych gmin nie muszą mieć wiz, żeby wjechać do Polski), coraz więcej Ukraińców robi zakupy po naszej stronie granicy. W bagażnikach aut wyjeżdżają m.in.: materiały budowlane, części samochodowe, sprzęt RTV i AGD, artykuły spożywcze. Powód jest oczywisty - w Polsce są dużo tańsze.
Jak wynika z danych GUS, w czwartym kwartale ub.r. Ukraińcy wydali w naszym regionie 557 mln zł. W porównaniu z analogicznym okresem 2012 r. wydatki cudzoziemców przekraczających polsko-ukraińską granicę wzrosły o 32,8 procent.
W ostatnich tygodniach naszych wschodnich sąsiadów w przygranicznych sklepach nie ubyło. - Z pewnością nie zbankrutujemy - śmieją się pracownicy chełmskiego dyskontu. - Gdy mamy promocję, tak jak dziś, na pieluchy, obywatele Ukrainy wykupują całe palety tego towaru - wyjaśniają.
- Każdego dnia w sklepach pojawiają się obywatele Ukrainy. Sąsiedzi ze wschodu potrafią wykupić cały asortyment produktów z promocji. Wybierają m.in. proszki do prania i pampersy. Ładują samochody po sam dach - mówi pani Danuta z Dorohuska.
- Mieszkam w mieście zbliżonym rozmiarami do Hrubieszowa i nie mamy tam sklepów z tak tanimi produktami jak tutaj - wyjaśnia Ukrainiec, który na zakupy do Polski jedzie 100 km w jedną stronę. - Jestem tu średnio dwa razy w tygodniu. Przyjeżdżam po chemię i produkty spożywcze o dłuższym terminie ważności. Macie np. lepszą i tańszą kawę - wylicza.
Zmniejszenia ruchu granicznego na przejściu z Ukrainą nie zauważają też pogranicznicy. - Granicę polsko-ukraińską przekracza więcej obywateli Ukrainy, najczęściej w celu zrobienia zakupów. Jedyny spadek, jaki odnotowaliśmy, to ruch tirów jadących z Polski w głąb Ukrainy - wyjaśnia Dariusz Sie-nicki, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Zdaniem Stanisława Adamiaka, mimo kryzysu politycznego na Ukrainie przygraniczny handel nie będzie malał. - Może być nawet odwrotnie, bo Ukraińcom jeszcze bardziej będzie zależało, żeby kupić tańsze towary - ocenia konsul.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?