Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie: Kryzysowe cięcia u marszałka. Zabraknie na część zadań

Ewa Pajuro, Aleksandra Dunajska
archiwum Polskapresse
Oszczędności - tak jednym słowem da się opisać to, co znajduje się w założeniach do przyszłorocznego budżetu województwa lubelskiego. Marszałek przekonuje, że zaciskanie pasa jest konieczne. Urzędnicy boją się drastycznych cięć.

- To desperacka próba ratowania finansów kosztem kultury, sportu, pomocy społecznej, ochrony zabytków i oczywiście pracowników - komentuje, pragnący zachować anonimowość, urzędnik zatrudniony w jednej z jednostek podległych samorządowi województwa. - Czy czekają nas zwolnienia? - zastanawia się. - Już teraz na niższych szczeblach nie ma komu pracować. Przerost zatrudnienia, o który wiele osób ma pretensje, widać natomiast wśród kadry kierowniczej, ale tam oszczędności bym się nie spodziewał - uważa. Urząd marszałkowski zatrudnia obecnie około 870 osób.

Z założeń do projektu budżetu wynika, że urzędnicy muszą zapomnieć o podwyżkach, a pula pieniędzy przeznaczona na wynagrodzenia i premie skurczy się o jedną piątą. Marszałek zapewnia jednak, że pensje nie będą zmniejszane. - Oszczędności można uzyskać np. poprzez rezygnację z premii, nagród, zastępstw i dodatków - przekonuje Beata Górka, jego rzeczniczka. Dodaje też, że nie ma mowy o zwolnieniach grupowych. - Mogą być tylko zmiany organizacyjne - informuje rzecznik Górka.

Na czym jeszcze samorząd województwa zamierza oszczędzać? Lista jest długa. - Eliminujemy wydatki jednorazowe i nieobowiązkowe, próbujemy skorygować wieloletnią prognozę finansową - wymienia Górka. Wstępnie zrezygnowano np. z zadań z zakresu ochrony zabytków. - Powoli odczuwa-my drugą falę kryzysu, a w związku z tym zmniejszają się dotacje z budżetu państwa, mniejsza jest też subwencja. Musimy być przygotowani na realizację swoich ustawowych zadań, dlatego z części niektórych zadań nieobowiązkowych będziemy musieli zrezygnować - nie zostawia złudzeń Beata Górka.

Marszałek musi ciąć wydatki. Ale dlaczego tak prymitywnie?

Obniżenie wydatków jednostek podległych marszałkowi do poziomu 90 proc. kosztów z 2010 r., mniejsze o 10 proc. wydatki na instytucje kultury, rezygnacja z finansowania ochrony zabytków - to niektóre oszczędności proponowane na przyszły rok przez władze województwa. - Cięcia są potrzebne, ale proponowana forma jest prymitywna - krytykuje radny opozycji.

Założenia do projektu budżetu na przyszły rok zostały przyjęte przez zarząd województwa i na początku września rozesłane do podległych marszałkowi jednostek. Na tej podstawie ich szefowie mają kształtować swoje plany finansowe.

Jak wynika z dokumentu, oprócz wymienionych wyżej propozycji, o 40 proc., w porównaniu z wydatkami z 2012 r., mają się zmniejszyć koszty promocji województwa. Otyle samo mniej pieniędzy popłynie na zadania z dziedziny turystyki, pomocy społecznej, kultury i sportu. Z założeń wynika, że niezagrożone są duże inwestycje: przedsięwzięcia ujęte w wieloletniej prognozie finansowej mają być realizowane zgodnie z planem.

Szefowie marszałkowskich jednostek przyznają, że obawiają się oszczędności. - Nasza sytuacja finansowa będzie najgorsza od czasu powstania muzeum - nie kryje Krzysztof Kornacki, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. - Dostaniemy mniejszą dotację akoszty nie maleją. Ogrzewamy cały zespół pałacowy energią elektryczną, a ta, jak wiadomo, drożeje. Fundusz płac od pewnego czasu mamy zamrożony. Więcej już się oszczędzać nie da - argumentuje dyr. Kornacki.

- Nie mamy wyjścia i postaramy się dostosować do konieczności "cięcia" wydatków. Ale to na pewno będzie problem. Już do tej pory staraliśmy się możliwie "schodzić" z zatrudnienia, ale mamy w tym zakresie określone potrzeby - m.in. w związku z realizowanymi inwestycjami - zaznacza Stanisław Jakimiuk, dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.

Władze województwa potwierdzają, że trzeba zaciskać pasa. Zasadniczy powód to kolejna fala kryzysu, która pociąga za sobą zmniejszenie m.in. dotacji z budżetu państwa. Poza tym poziom subwencji. -W roku 2012 była ona mniejsza o 60 mln zł, nie wiemy, co będzie w przyszłym - stwierdza Beata Górka, rzeczniczka marszałka. Władze województwa rezygnują więc z czego mogą. Jednocześnie pojawiają się nowe zadania, jak np. te związane z powstającym Portem Lotniczym Lublin.

Artur Soboń, opozycyjny radny z PiS, krytykuje władze województwa za planowaną formę osiągania oszczędności: Oczywiście to dobrze, że są one w ogóle zakładane. Ale przyjęto najbardziej prymitywny sposób planowania budżetu, jaki jest możliwy - ocenia. - Wprowadzanie limitów w stosunku do wydatków z lat ubiegłych to metoda czysto księgowa. Potrzebna jest zamiast tego analiza kosztów realizacji poszczególnych zadań i ocena, które można wykonywać taniej. Bez tego jednostki, owszem, obniżą koszty, ale zmniejszając aktywność, co będzie oznaczało obniżenie standardu usług. Nie widać też żadnych propozycji strukturalnych, polegających np. na łączeniu jednostek, które gwarantowałyby oszczędności także w kolejnych latach. Ate będą naprawdę potrzebne, biorąc pod uwagę choćby przyszłe konieczne wydatki na szpitale czy PKS-y - punktuje Soboń.

Rzecznik Górka zapewnia, że nie będzie sztucznego cięcia wydatków do określonego poziomu. - Przedstawione założenia są wstępne. Trwają spotkania i rozmowy z przedstawicielami poszczególnych jednostek, podległych marszałkowi. Chcemy, żeby przeanalizowały sytuację i wykazały, gdzie mogą szukać oszczędności - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski