W każdym kolejnym miesiącu chcemy rozmawiać na inny temat. Na każdy z nich zorganizujemy debatę prowadzoną przez dziennikarzy „Kuriera”, spotkanie na żywo transmitowane online na stronach głównych „Kuriera Lubelskiego” oraz serwisów Naszemiasto.pl w województwie lubelskim, a także w naszych mediach społecznościowych. W dyskusjach wezmą udział zaproszeni przez nas goście.
Będziemy rozmawiać także o środowisku, zdrowiu, seniorach, opiece społecznej, nauce, kulturze i sporcie, komunikacji, mieszkalnictwie, inwestycjach, gospodarce. Już teraz zapraszamy Państwa do wysyłania propozycji obszarów, jakimi warto się zająć, o których warto dyskutować. Piszczcie do nas na adres: [email protected].
Zioła mają się dobrze
Rolnictwo Lubelszczyzny kojarzy się większości z uprawą zbóż, ziemniaków i rzepaku. Tymczasem okazuje się, że coraz więcej rolników sięga po nowe, czasami jeszcze mało znane lub zapomniane już rośliny. I dobrze na nich zarabia. To m.in. zioła. Ich uprawa sprawdza się przede wszystkim w małych gospodarstwach. Nie ma wówczas potrzeby inwestowania w specjalistyczny sprzęt. Można je uprawiać bez większych inwestycji. Dużo plantacji ziół znajduje się m.in. w pow. krasnostawskim i okolicach Fajsławic. Dominują tu mniszek lekarski, tymianek, melisa, szałwia, oregano i dziurawiec. Są to zioła, które dobrze sobie radzą na cięższych glebach.
Niektórzy sięgają po zioła, których uprawa odeszła już dawno do lamusa. To m.in. majeranek.
Jeszcze kilka lat temu było to zupełnie zapomniane na Lubelszczyźnie zioło; do dzisiaj sprowadzamy je chociażby z Egiptu. Polski majeranek ma z kolei swoich odbiorców często na Zachodzie.
Moda na zdrowe odżywianie, propagowanie alternatywnych diet oraz edukacja zdrowotna powodują, że coraz chętniej sięgamy też po takie gatunki, które trudno jest pozyskać ze stanu naturalnego. Stąd też zainteresowanie plantatorów pokrzywą, krwawnikiem, skrzypem polnym, przywrotnikiem czy dziurawcem.
Największym problemem w branży zielarskiej (podobnie jak w całym rolnictwie) są duże wahania cen skupu. Zioła trudno też sezonować ze względu na utratę z czasem ściśle określanych i kontrolowanych norm jakościowych. Ich uprawie zagrażają również coraz częstsze susze.
Specjaliści z tej branży podkreślają, że kluczem do sukcesu w uprawie ziół jest elastyczność i reagowanie na potrzeby rynku. Takim przykładem jest chociażby hodowla echinacei, znanej jako jeżówka. Jest wykorzystywana w produkcji leków uodparniających organizm. Popyt na to zioło gwałtownie wzrósł podczas epidemii koronawirusa.
Konopie włókniste i mak wracają do łask
Przez wiele lat były zapomniane. Tymczasem na Lubelszczyźnie rośnie zainteresowanie ich uprawą. Najwięcej - w gminach Sosnówka, Miączyn, Hanna i Hrubieszów. Tu jest najwięcej upraw. Ta roślina ma wiele atutów - rośnie prawie na każdej glebie (poza terenami podmokłymi) i rzadko choruje. Do tego przy jej uprawie nie ma potrzeby stosowania herbicydów. Te, które są uprawiane na słomę, osiągają do czterech metrów wysokości i nie dają chwastom szans na rozwój. Są też odporne na przymrozki.
Rośliny te wykorzystywane są m.in. w przemyśle włókienniczym, chemicznym, celulozowo-papierniczym, spożywczym, kosmetycznym, farmaceutycznym, a nawet powstają z nich materiały budowlane (beton konopny, maty termoizolacyjne).
Co ciekawe, włókna konopnego do zbrojenia samochodów używał już sto lat temu Henry Ford.
Ten sam surowiec znajdziemy w matach wygłuszających samochodów produkowanych w Niemczech.
Nie lada wyzwaniem jest jednak ich zbiór. Ze względu na jeszcze małą popularność rośliny maszyny do ich zbioru są kosztowne, a sam zbiór dość skomplikowany - zbiera się nie tylko słomę, ale również wiechę i ziarno; do tego często każdy z tych produktów w innym terminie.
Wiele wskazuje na to, że konopie w najbliższych latach mogą być jedną z dynamicznie rozwijających się dziedzin rolnictwa z uwagi na możliwości wykorzystania powstałych z nich produktów w wielu branżach i na wiele sposobów. Należy jednak pamiętać, że na uprawę konopi trzeba mieć zezwolenie z urzędu gminy. Warto dodać, że technologia przetwarzania konopi została opracowana w Lublinie.
Ponad 800 hektarów - to areał, na którym plantatorzy uprawiają mak niskomorfinowy na Lubelszczyźnie. Jest on wykorzystywany w przemyśle spożywczym oraz na potrzeby nasiennictwa. Najwięcej upraw jest w gminach Łomazy, Karczmiska, Chrzanów i Borki.
Lubelskie plantacje winorośli
Coraz łagodniejsze zimy, dużo słonecznych dni i przede wszystkim upalne lata - to wszystko sprawia, że w Polsce, w tym także na Lubelszczyźnie, powstaje coraz więcej plantacji winorośli.
Można je spotkać m.in. na Roztoczu, w okolicach Nałęczowa, Opola Lubelskiego czy Janowca. Dużo winnic powstaje w dolinie Wisły - uprawom sprzyjają pagórkowate ukształtowanie terenu, bogata w wapień i less gleba, a także stosunkowo łagodny klimat.
Co ciekawe, pierwsze wzmianki o uprawach winorośli w okolicach Lublina pochodzą z XV wieku. Z przewodnika „Historyczny obraz miasta Lublina” Seweryna Zenona Sierpińskiego (pierwsze wydanie z 1839 roku) możemy się dowiedzieć, że winorośle rosły też kiedyś na Wieniawie: „Przed laty Wieniawa słynęła z dobrych win. Sądzę, iż na tem to miejscu musiały być ogrody winne, czyli winnice, a stąd i nazwisko Wieniawy powstało”.
Dotychczas uprawa winorośli była domeną jedynie pasjonatów.
Dzisiaj stanowi dla wielu główne źródło dochodu, zwłaszcza na większych plantacjach - od 3 do 5 hektarów. Z całą pewnością uprawa winorośli to zajęcie dla wielu pokoleń. Winnica to przedsięwzięcie dla cierpliwych inwestorów. Owoce można zbierać w trzecim roku od nasadzenia, a rentowność niedużej, trzyhektarowej winnicy osiąga się po około dziesięciu latach. Koszt założenia winnicy to ok. 100 tys. zł na jednym hektarze (zakładając, że mamy już odpowiedni teren). Sprzęt do produkcji wina to kolejne 100 tys. zł. Według ekspertów od winnic, z dwu-trzyhektarowej winnicy powinniśmy zebrać ok. 20 ton owoców.
Popyt na polskie wina z roku na rok rośnie.
To jest również szansa dla winnic z Lubelszczyzny. Jeżeli wciąż polski sezon letni będzie przypominał ten włoski, to kto wie, czy w naszych winnicach nie poczujemy się jak w Toskanii. Warto podkreślić, że winnica jest typowym biznesem rolniczym. Przy dobrze zorganizowanym marketingu może być jednak czymś więcej. To również turystka szlakiem winnic, która robi coraz większą furorę na świecie. To szansa także dla Lubelszczyzny: połączenie wspaniałych nadwiślańskich krajobrazów ze smakiem rodzimego wina.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?