Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie neony w czasach PRL. Piękny i niezapomniany jaśnie pan neon

Małgorzata Szlachetka
Neon w kadrze Jana Trembeckiego
Neon w kadrze Jana Trembeckiego archiwum
Jeśli Polska ma się czymś chwalić z PRL, to właśnie neonami. Dzięki nim ulice tonęły w świetle, a reklamy przykuwały spojrzenia przechodniów. Wiele pamiętamy do dziś.

Kamienice w centrum miały drabinki przymocowane do elewacji. Kiedy literka w neonie zgasła, rzemieślnik wspinał się po szczebelkach, żeby naprawić usterkę. Świetlistą ulicą neonów było Krakowskie Przedmieście. O tym, jak spektakularnie wyglądało, można przekonać się, oglądając zdjęcia sprzed około 40 lat.

"Słodycze" warte grzechu i inne cuda tamtych lat
- Ten neon widział każdy, kto wjeżdżał do centrum Lublina przez Aleje Racławickie. Na górze, prawie przy dachu kamienicy, byli chłopiec i dziewczynka. Między nimi leżały rozsypane kolorowe klocki, które po kolei się zapalały. Wyglądało to tak, jakby dzieci nimi do siebie rzucały - tak lublinianin Wojciech Turżański wspomina neon Lubgalu, zamontowany niegdyś przy dachu kamienicy stojącej na rogu ul. Żwirki i Wigury oraz Krakowskiego Przedmieścia.

Neonowym szyldem mógł też pochwalić się "Koziołek" przy ulicy Lipowej - litery w słowach "sam spożywczy" gasły i zapalały się rytmicznie, przyciągając oko.

- Teraz są już inne szyldy, a neony to już przeszłość. Został tylko ten na "Koziołku" - przyznaje Mieczysław Zapał, prezes zarządu Lubelskiej Spółdzielni Spożywców "Społem".

Kamienica na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Osterwy (dziś ul. Kapucyńskiej) wabiła dzieci dużym neonem "Słodycze", zamontowanym nad wejściem do sklepu na parterze. Kiedy przechodzień podniósł głowę, mógł też przeczytać neonową reklamę

"PZU ubezpiecza ciebie i twoje mienie". Na Krakowskim Przedmieściu 25, po drugiej stronie ulicy, widniał charakterystyczny neon "Chemia" w białym kolorze. Przed wojną pod tym adresem mieścił się "Magazyn Materiałów Aptecznych i Farb" Jana Magierskiego, znanego lubelskiego fotografa.

Przez blisko 50 lat na Krakowskim Przedmieściu 11 mieścił się popularny sklep rybny. Reklamował się w prosty sposób, napisem "Ryby". Tę kamienicę widzimy na zdjęciu prezentowanym obok, ale akurat wtedy ten neon się nie świecił.

Po sąsiedzku mieścił się kultowy sklep sportowy, który zajmował kamienicę na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Hanki Sawickiej (dziś Świętoduskiej). Nieprzypadkowo umieszczony został tam neon w kształcie kół olimpijskich.

- Wejście do dwupiętrowego lokalu wiodło pod neonem "Sport" - przypomina Wojciech Turżański. - Drugi neon, ten pomarańczowy, to piłki do kosza. Zapalały się jedna po drugiej, tak, iż wydawało się, że ktoś tą piłką rzucił - dodaje nasz rozmówca. Nikogo nie dziwiły też neony w sąsiedztwie zabytkowej Bramy Krakowskiej. Reklamowały Mini-Max i siedzibę Totalizatora Sportowego. Ten ostatni świetlny szyld wieńczył neon w kształcie stadionu. Wiatrak przy neonie Mini-Maxu palił się w taki sposób, że wydawało się, że się kręci.

Jan Trembecki, wieloletni fotoreporter Kuriera Lubelskiego, przypomina też o ciekawym neonie przy Krakowskim Przedmieściu 51. Miał kształt sylwetki człowieka. Gasł i zapalał się w taki sposób, że wydawało się, jakby mężczyzna witał się z przechodniami, uchylając kapelusza.

Wbrew pozorom nie ma zbyt wielu fotografii neonów z Lublina, które robione byłyby w kolorze i po zmroku, a więc wtedy, kiedy neony prezentowały się najpiękniej. Bo fotografowanie neonów nie było łatwą sztuką. - Oczywiście aparat musiał być na statywie. Czekałem na moment, kiedy niebo było ciemniejsze, ale jeszcze nie czarne. Wtedy neony wychodziły w żywych kolorach - opowiada Wojciech Turżański.
Smutny koniec światła Wszyscy, z którymi rozmawiam, podkreślają, że ulica rozświetlona neonami wyglądała wręcz zjawiskowo. Dlaczego w takim razie w pewnym momencie z nich zrezygnowano?

- Materiał do neonów sprowadzany był z zagranicy. Pierwsze były fantastyczne, ale kolejne już gorsze, bo robione z resztek - mówi Waldemar Adamczuk, właściciel firmy "Image Art" z Lublina, która współcześnie produkuje neony. - Poza tym były kłopotliwe w utrzymaniu. Litery gasły, bo zawodziła elektryka - dodaje.

Usterki zdarzały się zwłaszcza w deszczowe dni. - Do upadku neonów przyczyniły się oszczędności na prądzie z lat 80. Gdy je wyłączano, po prostu marniały - dodaje Wojciech Turżański.

Biznes neonowy dobiło sprowadzanie ledowych szyldów z Chin. Bo były tańsze. Po 1989 roku Polskę zalały też kiczowate płachty reklamowe zasłaniające elewacje kamienic. Neony znikały niepostrzeżenie. "Słodycze" z kamienicy obok Pedetu zdemontowano w 1990 lub 1991 roku. Napis "PZU ubezpiecza ciebie i twoje mienie" przeszedł do historii w 1995 roku.

Neony z lat 60. i 70. dziś są prawdziwą rzadkością. Nie ma też już tych zakładów rzemieślniczych, które montowały je kilkadziesiąt lat temu. - Ciągle są ludzie, którzy chcą mieć coś unikatowego, więc decydują się na zamówienie neonu, ale tylko z takich zleceń nie dałoby się utrzymać firmy - podkreśla Waldemar Adamczuk. I dodaje: - Część osób, które robiły neony, zmieniła zawód, inni już są na emeryturze. Twórcy neonów świetnie robią na przykład szkło laboratoryjne.

Renesans neonówPowoli zaczynamy doceniać stary styl tego typu oświetlenia. Na Facebooku istnieje społeczność "Lubelskie Neony". W Warszawie działa prywatne Muzeum Neonów. W kolekcji ma ponad 100 obiektów, z czego połowa znowu działa.

- Metalowe części neonu z nieistniejącego już kina Syrena w Elblągu przyjechały do nas w kawałeczkach. Udało się go zrekonstruować - mówi Ilona Karwińska, dyrektor Muzeum Neonów w Warszawie.

W największej w Polsce kolekcji neonów jest tylko jeden z Lublina - to szyld zakładu jubilerskiego, który wisiał przy Krakowskim Przedmieściu. Na razie nie został odrestaurowany, dlatego nie świeci.

W Lublinie instalacje ze złotej epoki neonu, które ciągle są na swoim miejscu, to rzadkość. Jakieś dziesięć lat temu odnowiony został neon hotelu Victoria przy ulicy Narutowicza. Było przy nim dużo pracy.

- Zachowaliśmy stary rozkład rurek. Oryginalne są też blaszane litery - wyjaśnia Waldemar Adamczuk, którego firma odnawiała neon.

Pamiątka po kultowym kinieW Lublinie udało się ocalić neon, który był szyldem nieistniejącego już kina Kosmos. Budynek w stylu powojennego modernizmu musiał ustąpić miejsca apartamentowcowi, ale neon wciąż świeci. Jest zamontowany na ścianie Galerii Labirynt przy ulicy Popiełuszki. Odnawiał go Adam Brus, który ma 36 lat i sztuki robienia neonów uczył się w Opolu, na Śląsku. Tajniki tego fachu zdradzał mu Zygmunt Walczak, twórca neonów z ponadsześćdziesięcioletnim stażem. - Kosmos był w opłakanym stanie. Pogięte rurki i niektóre litery z metalu trzeba było robić na nowo - wspomina.

Praca przy odnawianiu neonu trwała tylko dwa tygodnie. Po raz kolejny zaświecił na niebiesko w czasie edycji Nocy Kultury w 2013 roku. - Aby dokładnie ustalić, na jaki kolor pierwotnie świecił neon, rozmawiałem m.in. z osobami, które mieszkały obok kina Kosmos - opowiada Adam Brus.

Renowacja pamiątki po kultowym kinie kosztowała około 12 tysięcy złotych. Jej wartość jest jednak bezcenna. Współcześnie szansą dla neonów są osoby, które dostrzegają w nich dzieła sztuki.

- Ludzie zamawiają neony do domów. Na przykład dla klienta, który dziś mieszka za granicą, zrobiłem kopię napisu "Kosmos". Chciał mieć u siebie coś, co będzie mu się kojarzyło z Lublinem - wspomina Adam Brus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski