- Jeżeli na dyżurze jesteśmy we dwie, a koleżanka idzie np. z dzieckiem na zabieg, to wtedy zostaję sama i mam pod opieką wszystkich małych pacjentów w dwóch skrzydłach szpitalnych. To jak ja mogę im wszystkim pomóc? Zareagować na czas - denerwuje się pielęgniarka z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. - Wymagania i odpowiedzialność są ogromne, a jest nas za mało i pracujemy za marne grosze.
Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca zarządu regionu lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zna tę sytuację i przyznaje, że w większości szpitali na Lubelszczyźnie jest podobnie.
- Rzeczywiście doszło do sytuacji, że w szpitalnych oddziałach na dyżurze pracują tylko dwie pielęgniarki. Jedna przypada na ok. 40 pacjentów. Co gorsza, młodzi ludzie niechętnie wybierają ten zawód i pracują coraz starsze panie - mówi Olszak-Winiarska.
Co roku w całym województwie na emeryturę przechodzi około 300 pielęgniarek. Równocześnie prawo wykonywania zawodu odbiera rocznie średnio 120 pań, ale tylko połowa podejmuje pracę. Pozostałe przekwalifikowują się lub wyjeżdżają: za granicę albo w bogatsze regiony kraju.
- Jeżeli ministerstwo zdrowia nic z tym nie zrobi, to w najbliższym czasie zabraknie pielęgniarek i nie będzie miał kto opiekować się chorymi - nie ma wątpliwości Olszak-Winiarska.
Zawód pielęgniarki jest mało atrakcyjny również ze względu na niskie zarobki. Średnia pensja to 2200 zł brutto. W niektórych szpitalach od 8 lat nie było podwyżek. Żeby żyć godnie, kobiety biorą dodatkowe zlecenia, by było je stać chociażby na podręczniki dla dzieci. Dlatego pielęgniarki są zmęczone, mają poważne problemy ze zdrowiem i w konsekwencji same trafiają na oddziały jako pacjentki. - Opracowujemy w tej chwili plan działania, by wreszcie zwrócić uwagę ministerstwa na naszą dramatyczną sytuację - informuje Olszak-Winiarska. - Nie wykluczamy strajku.
Nie mamy czasu na opiekę i rozmowy z pacjentem
Spada liczba pracujących pielęgniarek. Zatrudnionych w regionie jest obecnie 12,5 tys., a w okręgu lubelskim 6 tys. W ubiegłym roku ponad 400 odeszło z pracy.
Brakuje szczególnie młodej kadry. - Średnia wieku pielęgniarki w powiatowym szpitalu na Lubelszczyźnie to 55 lat, a w szpitalach wojewódzkich 48 - mówi Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca zarządu regionu Lublin OZZPiP. Panie z wieloletnim doświadczeniem są obciążone obowiązkami. Są dodatkowo sekretarkami i rejestratorkami.
- Podajemy leki, wpisujemy je do systemu, wykonujemy zabiegi. Nie mamy już czasu na edukację pacjenta, rozmowę z nim, z jego rodziną, pielęgnację przy łóżku. Jest nas na oddziale po prostu za mało - mówi pielęgniarka ze szpitala przy al. Kraśnickiej.
Oprócz tego niskie wynagrodzenie zmusza do pracy w kilku miejscach. - Zdarza się, że pielęgniarka schodzi z 12-godzinnego dyżuru i idzie na następny 12-godzinny dyżur - nie kryje Andrzej Tytuła, przewodniczący Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. Te, które nie godzą się z taką sytuacją, emigrują.
- Od 2004 roku do dziś wydaliśmy ok. 1000 zaświadczeń o uznaniu kwalifikacji zawodowej pielęgniarki i położnej w krajach Unii - mówi Tytuła. Kolejny problem to brak pieniędzy szpitali, by zatrudniać. - Dyrekcja szuka oszczędności i nie ma pieniędzy na zatrudnianie młodych adeptów - podkreśla Tytuła.
Pielęgniarki grożą protestem. Chcą podwyżki wynagrodzenia i zmiany systemu, tak by można było zatrudniać więcej pielęgniarek.
By zwrócić uwagę na swoją sytuację, wysłały list do marszałka województwa. W połowie marca wezmą również udział w debacie w wojewódzkiej komisji dialogu społecznego.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?